Rozdział 11

99 8 3
                                    

"Goodbye, brown eyes

Goodbye, for now

Goodbye, sunshine

Take care of yourself

I have to go, I have to go, I have to go

And leave you alone

But always know, always know, always know

That I love you so, I love you so, oh

I love you so, oh"

 - Soha

________

2012

ZAYN POV:

  Można powiedzieć, że dosłownie zdębiałem. Wiedziałem, że coś przeoczyłem te dwa tygodnie temu, o czymś zapominałem. Już teraz wiem o czym. Nie sądziłem jednak, że Tara zajdzie w ciążę. Tego się nawet nie spodziewałem.

  Posadziłem Tarę na swoich kolanach, a sam podniosłem się do pozycji siedzącej. Wziąłem głęboki oddech i zapytałem:

 - Jesteś tego pewna? 

 - Zayn, byłam dzisiaj rano u lekarza z Alex. - powiedziała Tara zaczesując palcami kosmyk włosów za ucho. - Wyniki są jedno znaczne. Sprawdzali krew. Jestem w ciąży. Cieszysz się? Będziesz tatą.

 - Spodziewam się. - uśmiechnąłem się do blondynki siedzącej okrakiem na moich kolanach. - Wiesz co? Chcę mieć to już z głowy... Jakie imię żeńskie preferujesz, kochanie? 

 - Katherina. Inaczej Kate. Podoba się? - zapytała Tara kładąc ręce na moich ramionach, a ja pokiwałem głową z uśmiechem na twarzy. - A ty? Jakie imię męskie polecasz? - zaśmiała się moja Tara.

 - Subhi, Sarijah, Nu'man... Chociaż nie wiem co do trzeciego... - rzekłem obejmując Tarę w talii. 

 - Co to za imiona? - zapytała się odchyliwszy głowę w bok i opierając łokcie na moich ramionach.

 - Arabskie. - uśmiechnąłem się do dziewczyny i wpatrzyłem się w jej, teraz mocno zielone, oczy.

 - A co oznaczają? - wyprostowała głowę.

 - Subhi to świt, Sarijah nocne chmury, a Nu'man to krew... - pocałowałem dziewczynę w nos i przytuliłem do siebie.

 - Ciekawie... podobają mi się. - rzekła wtulając się w mój tors. Poczułem zapach jej szamponu. Od razu rozwiał wszelkie zmartwienia. Zacząłem głaskać po plecach Tarę i po chwili ona ułożyła głowę na moim ramieniu i cicho zamruczała.

 - Co tak mruczysz, kotek? - wyszeptałem na jej ucho. Znalazła palcem moje usta i położyła go na nich.

 - Zamknij paszczę. Nie niszcz chwili. - wyszeptała w moją szyję.

 - Dobrze kotek. - połaskotałem ją palcem za uchem i dalej głaskałem po plecach. 

  Właśnie trzymam w ręce swój największy skarb. A właściwie już skarby. Dziewczyna która właśnie była do mnie przytulona miała w sobie coś, co zaiste odmieni nasze wspólne życie... na zawsze. Muszę o nią dbać. O nią, i o dziecko. Nie może się im przytrafić nic niepożądanego. 

  Spojrzałem na twarz Tary. Dziewczyna spała wtulona w moją klatkę piersiową. Wstałem i zaniosłem ją na górę, do łóżka. Przykryłem kocem, i chciałem pójść na chwilę na dół, ale gdy tylko puściłem Tarę, ta zadrgała, a jej twarz przybrała nieco przestraszony wyraz. Zdjąłem bluzę i położyłem się obok Tary, która szybko wtuliła się we mnie. Nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem. 

Zmiana o 360 stopniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz