Rozdział 11 "Para"

78 5 3
                                    

Karolina

Niemalże tuż po wyjściu Roberta do pokoju wpadła zarumieniona Wiktoria. O dziwo w ogóle nie przejmowałam się moim ex, co chyba jest całkiem dobre. Zamiast tego skupiłam się na przyjaciółce.
- Kara! Nie masz zielonego pojęcia co się stało - wydyszała rozentuzjazmowana
-Co takiego? - spytałam szczerze zaciekawiona
- Zabawiłam się z Łukaszem! - wykrzyknęła triumfalnie, a mój dzisiejszy humor całkowicie legł w gruzach
- To super! - pokiwałam głową z wymuszonym uśmiechem - A teraz wybacz, ale muszę gdzieś iść - wybiegłam czym prędzej z pokoju
Nie mam pojęcia dlaczego słowa Wiki tak bardzo mnie ubodły. Przecież nic nie czuję do Łukasza poza przyjaźnią, prawda? Szybkim krokiem zmierzałam w kierunku ogrodu. Kiedyś, otoczona przyrodą, byłam w stanie oczyścić się z wszelkich myśli i choć przez chwilę cieszyć się naturą. Tak też zrobiłam. Wyrzuciłam z myśli Łukasza i Wiktorię, a także Roberta i całą resztę. Zostałam tylko ja i ogród. Piękne, zgrabne wierzby, nieziemsko pachnące konwalie, róże i hiacynty. A do tego miłe dla ucha świergotanie ptaków skaczących z gałęzi na gałąź krzaków bzu. Idąc sobie wolnym spacerkiem doszłam aż do fontanny. Tam urok tego miejsca momentalnie prysł. Na jednej z drewnianych ławek siedział nie kto inny, a Łukasz. Przeczesał on palcami swoje gęste, czarne włosy i ciężko westchnął.
- Co ja zrobiłem - wyszeptał kręcąc przy tym głową
-Też się właśnie zastanawiam - chłopak od razu poderwał głowę
Nie mam pojęcia dlaczego i po co się odezwałam. Ale skoro już do tego doszło, nie mogę dłużej pozostać w ukryciu. Wyszłam z cienia i usiadłam obok niebieskookiego.
- Przepraszam. To nie miało tak być - spojrzał na mnie z bólem w oczach, a w moim sercu i duszy coś drgnęło
-Niby za co? - odwróciłam wzrok
- Dobrze wiesz. Nie powinienem tego robić z Wiktorią - wyszeptał
-Niby dlaczego - spojrzałam na niego z mieszaniną zaskoczenia i pozostałości gniewu - Przecież możesz robić co chcesz i z kim chcesz - dodałam po chwili ciszy
- Nieprawda. Obecnie tylko jednego chcę i nie jest to seks z Wiką - jego ton głosu zmusił mnie, abym na niego spojrzała
Przełknęłam ciężko ślinę wpatrując się w jego hipnotyzujące oczy.
- A czego chcesz? - mój głos lekko zadrżał jednak nie zwróciłam na to większej uwagi
- Ciebie - bez zastanowienia pochylił się w moją stronę i złączył nasze usta w pocałunku
Powinnam była go odepchnąć, zrezygnować, uciec. Powinnam mu powiedzieć, że nic do niego nie czuję. Że to nie ma sensu.
A jednak moje dłonie wplotły się w jego idealne, lekko kręcone włosy. Moje usta wpiły się w jego przypominając sobie wszystkie nabyte umiejętności z lat kiedy wymieniałam chłopaków jak skarpetki. Jęknęłam delikatnie, gdy jedna z jego rąk przeniosła się na mój tyłek i ścisnęła prawy pośladek. Cholernie go pożądam, a jego pocałunki które przeniosły się na moją odchyloną szyję jeszcze bardziej mnie podnieciły. Odważnie chwyciłam za jego koszulkę i pomogłam mu ją zdjęć. Westchnęłam cicho na widok jego kaloryfera, który nawet Roberta by zawstydził. Stęskniłam się za widokiem klatki piersiowej chłopaka. Już zapomniałam jakie to świetne uczucie, gdy ktoś robi cudowne. Po dość długiej jak na mnie przerwie cudownie było znów poczuć mężczyznę w sobie. Jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze uprawiając z kimś seks. Osiągnięcie szczytu było jak wybuch wulkanu. W jednej chwili lekkość zalała moje ciało, a ja westchnęłam zadowolona. Gfy było już po wszystkim i na powrót się ubieraliśmy żałowałam, że nie zatrzymałam go w sobie dłużej. Miałam już wielu doświadczonych facetów, ale żaden nie umiał tak dobrze mnie pieprzyć jak Łukasz. Jednak chwila upojenia bardzo szybko minęła. Odsunęliśmy się od siebie, a ja bez słowa zaczęłam się ubierać. Łukasz obserwował mnie zaskoczony:
- Aż tak źle było? - zażartował
Ale mi wcale nie było do śmiechu. Miałam umowę z Wiką. Ta, która pierwsza została przez kogoś zerżnięta decyduje, czy się podzieli. Nie spytałam jej o zdanie. Poza tym ja już taka nie jestem. Może przeszłam metamorfozę, ale bez przesady. Nie wrócę znowu do tej samej sytuacji. Tym bardziej, jak w pobliżu krąży mój okropny były.
- To było nie w porządku - wyznałam ubierając koszulkę
Chłopak zdziwił się jeszcze bardziej.
- Nie w porządku? Jak to? Przecież chodziło tylko o drobną przyjemność - zamarłam
Spojrzałam na niego z gniewem w oczach.
- Tylko o to Ci chodziło?! - wykrzyknęłam - Zapisałeś mnie na swojej durnej liście i teraz jesteś pewnie usatysfakcjonowany z tego jak wszystko się potoczyło. Myślałam, że jesteś inny. Lepszy. Najwyraźniej bardzo się myliłam - wstałam gwałtownie i ruszyłam do wejścia do budynku
Tuż przed wejściem odwróciłam się jeszcze na chwilę. Łukasz siedział ze zwieszoną głową wpatrując się w swoje stopy. Poczułam jak po policzku spływa mi łza:
- Poczułam coś do Ciebie. Myślałam, że Ty do Mnie także - z tymi słowami zatrzasnęłam za sobą drzwi
Zrobiłam krok do przodu i potknęłam się o wystającą kafelkę. Upadłam wprost na wazon stojący na podłodze. Ostatnie co usłyszałam był trzask tłuczonego naczynia.
***
Łukasz

Dlaczego ja powiedziałem jej coś tak okropnego? Przecież wcale nie chodziło tylko o drobną przyjemność. Prawda jest taka, że sam nie wiem, czemu to wszystko zrobiłem. Mogłem się powstrzymać.  Prawda jest taka, że najzwyczajniej w świecie stchórzyłem. Nie byłem w stanie spojrzeć w jej piękne oczy i wyznać, że ten seks był dla mnie czymś więcej. Zamiast tego wolałem ją zranić. Owszem, na początku chodziło tylko o zaliczenie grzecznej dziewczynki, ale potem ją poznałem. Okazuje się, że wcale nie jest taka grzeczna jak się wydaje. Cały ten obóz został opłacony przez mojego ojca, abym mógł się trochę "zabawić". Do niedawna podobały mi się super laski i wygodne hotele. Jednak teraz, po poznaniu Karoliny, zdałem sobie sprawę, że pieniądze to nie wszystko. Miłości nie da się kupić. Trzeba się nauczyć kochać i być kochanym. To właśnie dzięki niej to zrozumiałem, bo czuję do niej coś więcej niż żądzę, czy przyjaźń. Ale to teraz i tak bez znaczenia. Spieprzyłem to zaledwie kilkoma słowami. Tak długo odpychałem od siebie jakiekolwiek pozytywne emocje, że już całkowicie zapomniałem jak się je odczuwa. Mógłbym to z łatwością zrzucić na rodziców, którzy teraz zajęci są moim kilkuletnim bratem. A ja, syn marnotrawny, zostałem wysłany na długi obóz tylko po to, aby choć na chwilę się mnie pozbyć.
Wstałem i poszedłem do swojego pokoju okrężną drogą zdając sobie sprawę, że idąc bezpośrednio do pokoju mogę natrafić niechcący na Karolinę - czego w tym momencie pragnąłem najmniej w świecie. Nie odpowiadając na pytania współlokatora wszedłem do swojego pokoju i zatrzasnąłem za sobą drzwi.

***
Za wszelkie błędy, przepraszam :P

Obozowy RomansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz