Karolina
Jedliśmy w milczeniu pizzę, a ja rozmyślałam nad tym jak to się stało, że spożywam ją z chłopakiem. Miałam problem aby iść do restauracji z jakimś wujkiem, a teraz sama tak naprawdę zaprosiłam prawie nieznajomego chłopaka. Z doświadczenia wiedziałam, że jeszcze u mnie za wcześnie na zakochanie się w nim, ale coś pomiędzy nami jest, tylko na razie nie wiem co. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że Łukasz wie o mnie dużo, a ja z kolei prawie nic o nim.
- Słuchaj... - zaczęłam zwracając jego uwagę - Wiesz o mnie już naprawdę dużo. Z kolei ja prawie nic nie wiem o Tobie... - zawiesiłam głos licząc na odpowiedź
- A co chcesz wiedzieć? - spytał szatyn, który słysząc moje niewypowiedziane spiął się lekko
Wzruszyłam ramionami:
- No wiesz. Jakich masz rodziców i takie tam. Po prostu podstawowe informacje jakie znają o sobie znajomi - odparłam
- Nie mam rodziców - stwierdził ostro chłopak patrząc mi gniewnie w oczy
- Jesteś adoptowany? - wiedziałam, że tylko wzniecam jego gniew, ale nie mogłam się powstrzymać
- Nie! Po prostu... - zaciął się, a ja wiedziałam że więcej się o nim nie dowiem - Nieważne. Pogadajmy o czymś ciekawszym niż o moim życiu okey? - spojrzał na mnie prosząc swymi błękitnymi oczyma
- Jasne - odparłam od niechcenia zapamiętując aby jeszcze kiedyś to z niego wyciągnąć
- Więc... Jak Ci się podoba na obozie? Mówiłeś chyba, że to Twój pierwszy taki - gdy tylko zmieniłam temat chłopak momentalnie się rozpromienił
- Owszem, choć spodziewałem się bardziej mieszkania pod namiotami, braku toalet i lodowatych prysznicy - odparł
Pokiwałam ze zrozumieniem głową:
- Z tymi toaletami to już bez przesady. Jakieś na pewno by były. Jednak zaskoczyło mnie to, że tegoroczny obóz spędzimy w hotelu - wyznałam
Szatyn odchylił się lekko na prześle lustrując mnie swymi błękitnymi oczyma:
- Mi osobiście bardzo się takie coś podoba - oznajmił uśmiechając się kpiąco przez co poczułam się nieco gorzej
No tak, w końcu on jest przystojniakiem przystosowanym do wygód i takich tam, a nie spania na świeżym powietrzu. Jak mogłam być taka głupia i uwierzyć wcześniej w to, że interesuje się harcerstwem? Jego kłamstwo w pociągu spowodowało, że zarumieniłam się lekko z gniewu. Nienawidzę jak ktoś kłamie mi w żywe oczy. Tak przecież robił on...
- Trudno się dziwić. W końcu jesteś bardzo wygodnicki i w żadnym stopniu nie interesuje Cię harcerstwo - wysyczałam czując napływ negatywnych emocji
Łukasz uniósł ręce zdawszy sobie sprawę do czego się nieświadomie przyznał.
- Może trochę wyminąłem się z prawdą wtedy w pociągu - wyznał - Ale naprawdę ciekawi mnie harcerstwo - dodał, a ja miałam wielką ochotę mu uwierzyć
Jednak coś mi mówiło, że tak naprawdę wciąż mnie okłamuje.
- Dobra. Zakończmy ten temat - westchnęła trochę sfrustrowana
Co mnie podkusiło, aby to właśnie z nim iść na tę pizzę? Wystarczyło trochę poczekać na Wikę. Albo nawet iść jutro, ale w jej towarzystwie. Łukasz chyba wyczuł moją niechęć, bowiem zaczął mnie zagadywać. Z przyjemnością dałam się wciągnąć w rozmowę i plotkowanie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo do tyłu jestem z wieloma rzeczami. Na szczęście mój towarzysz nie widział żadnego problemu, aby mi o wszystkim opowiedzieć. Zanim się obejrzałam, pizza była zjedzona, i zbliżał się czas na powrót do hotelu. Choć niechętnie, musiałam o tym przypomnieć szatynowi. Ten z rownie wielkim co ja zaangażowaniem zgodził się ze mną i poprosił kelnerkę o rachunek. Oczywiście musiał się uprzeć, iż to on za wszystko zapaci. Po zapłaceniu za jadzenie wyszliśmy z budynku na świeże powietrze. Spacerowaliśmy jeszcze przez chwilę, ale w końcu musieliśmy wrócić. Stanęliśmy przed drzwiami do mojego pokoju. Wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu nie mając pojęcia jak się pożegnać. Łukasz podrapał się po głowie lekko zakłopotany:
- Skoro już zjedliśmy i wróciliśmy to chyba pójdę już do siebie. Miło było - czym prędzej się odwrócił się i wszedł do swojego pokoju
-Tak. Było fajnie - odparłam wpatrując się w zamknięte drzwi
Stałam tak przez chwilę nie do końca wiedząc co ze sobą zrobić. Dopiero pi krótkiej chwili otrząsnęłam się z zamyślenia i weszłam do sowjego pokoju cicho trzaskając drzwiami.Łukasz
Czym prędzej wszedłem do swojego pokoju. Podczas naszego wyjścia wielokrotnie przyłapywałem się na myśleniu o Karolinie jak o mojej dziewczynie. Pod koniec, stojąc już na korytarzu z trudem powstrzymałem się przed pocałowamiem jej. Z tego powodu lekko spanikowałem, nie chciałem niszczyć czegokolwiek między nami, więc szybko czmychnąłem. Oparłem się plecami o drzwi i odetchnąłem głęboko. Gdy moje serce wróciło już do normalnego rytmu odważyłem się spojrzeć na korytarz przez wizjer. Ujrzałem ją stojącą w bezruchu, a jej twarz wyrażała wielkie skupienie. W końcu potrząsnęła gniewnie głową i weszła do swojego pokoju.
-Wróciłeś! - poczułem niezbyt delikatne klepnięcie w plecy
Odruchowo poruszyłem łopatkami odrywając się od wizjera. Spojrzałem z wyrzutem na blondyna.
- Tak, wróciłem -
- W samą porę. Dzisiaj przyjeżdża nasz nowy lokator - wytrzeszczyłem zdziwiony oczy
-Dzisiaj?!- spytałem nieco głośniej niż zamierzałem
- Tak naprawdę to już tu jest - z pokoju należącego wcześniej do Daniela
Stałem tearzą w twarz z przystojnym chłopakiem jakieś dwa lata starszym. Ma kruczoczarne włosy sięgające ramion i intensywnie szare oczy. Posłał mi uśmiech kącikiem ust i wyciągnął rękę na powitanie:
-Miło mi Cię poznać. Jestem Robert - zszokowany uścisnąłem mu dłoń
Zdałem sobie sprawę, że oto poznałem ex chłopaka Karoliny. Ciekawe, co takiego chce zrobić, że pojawił się na obozie...***
Oficjalnie wracam do tego opowiadania. Zsecydowałam, że jednak będę je pisać - tym bardziej, że wróciło mi trochę weny. Mam nadzieję, że ktokolwiek wróci do czytania Obozowego Romansu.Buziaczki,
Poszukiwaczka00
CZYTASZ
Obozowy Romans
Novela JuvenilZAWIESZONE Historia opowiada o dziewczynie i jej przygodach na miesięcznym obozie harcerskim. Zobaczcie jak życie może się wywrócić do góry nogami z powodu jednego, przystojnego chłopaka. UWAGA! Pojawiają się treści erotyczne. Czytasz na własną odpo...