Karolina
Nie spałam całą noc. Wszystkie wspomnienia, wszystkie przykrości, które chciałam zapomnieć wypłynęły na powierzchnię. Na nowo musiałam zmierzać się z koszmarami sprzed mojego odsunięcia się w cień. Znów nawiedzały mnie obrazy tych pięknych szarych oczu wpatrujących się we mnie z czułością, jak kiedyś myślałam. Teraz jednak byłam pewna, że dostrzegam w nich fałsz i pożądanie. Kolejny raz przypomniałam sobie nasz pierwszy pocałunek, niewinny i pod wpływem alkoholu. Tak bardzo podobny do tego z Łukaszem. Mimo prób odsunięcia od siebie tego, nawiedzały mnie też znacznie gorsze wizje. Widziałam jego szyderczy uśmiech kiedy wyznałam mu co czuję. Poczułam pustkę w sercu dokładnie taką jak wtedy. Wtuliłam twarz w poduszkę i zachlipiałam cicho marząc o tym aby o wszystkim zapomnieć. Do tego moje uszy. Słyszałam te wszystkie śmiechy i drwiny innych osób jakby dosłownie teraz stali koło mojego łóżka. Przewróciłam się na prawy bok i uderzyłam pięścią w materac przypomniawszy sobie jego włosy. Te długie, proste kasztanowate - jak moje - włosy, które w dotyku wydawały się miękkie niczym puch. Przekręciłam się na drugą stronę i wspomniałam jego, wyimagowany jak się okazało, pierwszy raz. Byłam taka delikatna, wszystko mu tłumaczyłam, a on naprawdę wyglądał jakby wsłuchiwał się w każde moje słowo. W dodatku robił wszystko dokładnie tak jak mu mówiłam, to była dosyć miła odmiana po tym jak normalnie zazwyczaj było na odwrót. Ułożyłam się na wznak pamiętając kolację z jego rodzicami. Był wtedy taki szarmancki, miły z dużym poczuciem humoru. A jego rodzice? Kulturalni w żadnym stopniu nie byli wścipscy. Do tego szczerze się cieszyli, że ich jedyny syn wreszcie znalazł dziewczynę. W tamtym momencie byłam dumna, że to ja siedzę u jego boku przy tym stole. Teraz jednak wolałabym żeby to była jakakolwiek inna dziewczyna, byle nie ja. Usiadłam po turecku ocierając wierzchiem dłoni łzy spływające po moich policzkach. Jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa. Byłam zakochana. Miałam najlepszego chłopaka pod słońcem, który zawsze zapewniał mnie, że jestem tą jedyną. A potem nagle wszystko legło. Zdobył mnie. Przeleciał. Nie byłam mu już do niczego potrzebna. Zostałam odsunięta w cień. Wyrzucona do kosza jak zabawka, którą dziecko już się znudziło.
Podczas pocałunku z Łukaszem poczułam to samo, co z Robertem - miałam ochotę spędzać z nim każdy moment mojego życia. A to zaś prowadziło tylko do jednego, a mianowicie kolejnego zranienia. Tego bym już nie wytrzymała. Aby tego uniknąć muszę przestać rozmawiać z szatynem. Najlepiej w ogóle o nim zapomnieć. To tylko nic nie znaczący chłopak, który prędzej czy później mnie porzuci.
Zaczęło świtać gdy zdałam sobie sprawę, że potrzebuję się przed kimś wygadać. Taką osobą była Wika, ale dobrze wiedziałam, że nawet nie zdołam jej obudzić, a co dopiero porozmawiać. W takim razie pozostawała mi tylko jedna odoba.
- Tak kochanie? - słysząc głos mamy westchnęłam czując gromadzące się pod moimi powiekami łzy
-Mamo... - zaczęłam drżącym głosem, a potem rozpłakałam się
Opowiedziałam jej wszystko. Pocałunek z Łukaszem i tą okropną noc kiedy wszystko powróciło. Moja rodzicielka wysłuchała mnie w ciszy pozwalając abym się wypłakała.- Kochanie, uważam, że oceniasz go zbyt pochopnie. Nie wszyscy chłopacy muszą być jak Robert. Poza tym z pewnością chłopak był pijany i nie do końca wiedział co robi. Jest dopiero ranek, skąd wiesz czy czasem nie przyjdzie i Cię nie przeprosi zaraz po tym jak wytrzeźwieje? - odparła rzeczowym tonem
- Chyba masz rację mamo - jak to ona, potrafiła mnie sprowadzić do pionu kilkoma słowami
- Muszę już kończyć szkrabie, zaraz wyjeżdżam do pracy. Daj mi potem znać czy Łukasz Cię przeprosił - po tych słowach mama,bez pożegnania,rozłączyła się
Otarłam policzki wierzchem dłoni i wstałam. Stanęłam przed szafą i zastanowiłam się co dziś na siebie założę. Miałam ochotę zaszaleć, oderwać się od przykrych myśli. Tak więc postanowiłam zagadać z Wiką żebyśmy wymknęły się na zwiady i małe zakupy, byłam pewna, że się zgodzi. Kiedy byłam już ubrana poszłam do pokoju mojej przyjaciółki mając nadzieję, że choć trochę wytrzeźwiała. Zapukałam do drzwi, a kiedy nikt nie odpowiedział nacisnęłam klamkę. Zdziwiona rozejrzałam się po pokoju. Wyglądał identycznie jak wtedy, kiedy wychodziłyśmy na imprezę, co znaczyło, że nie wróciła do pokoju. Przewróciłam oczami zdawszy sobie sprawę, że może być wszędzie. U innej koleżanki, albo kolegi - bo z pewnością jakiegoś wyrwała. Zdałam sobie sprawę, że na ten wypad muszę zabrać kogoś innego, tym bardziej, że naszła mnie ochota na pizzę. Niestety nie utrzymywałam kontaktu z nikim innym niż ona. Usiadłam na łóżku mojej przyjaciółki zastanawiając się kto ewentualnie zechce ze mną gdzieś pójść. Najpierw pomyślałam o Natalii, ale zaraz sobie przypomniałam, że ona noce po imprezie zawsze spędza w nie swoim łóżku. Dalej był Jakub, całkiem miły jegomość, który przez pewien czas się za mną uganiał. Jednak już po chwili odrzuciłam go mając w pamięci jego zamiłowanie do alkoholu. Mniej więcej tak wyglądało analizowanie znanych mi osób. Ostatecznie nikt poza Wiką się nie nadawał.
- Świetnie. Nie ma to jak samotnie spędzony obozowy dzień - warknęłam do siebie zirytowana
Teraz wychodziły minusy mojego odsunięcia się od ludzi. Straciłam jakiekolwiek kontakty. Zanim poznałam Roberta - tego dupka - często było tak, że nawet do toalety nie chodziłam sama. Zawsze przynajmniej jedna osoba chciała mi towarzyszyć. Nagle rozległo się pukanie do drzwi wejściowych. Poderwałam głowę zaskoczona. Kto chciałby do mnie przychodzić? No chyba, że to ktoś do Wiktorii co jest bardziej prawdopodobne. Tak więc otworzyłam drzwi mając już na ustach informację, że mojej przyjaciółki tu nie ma. Jakież było moje zdziwienie gdy ujrzałam Łukasza. Miał zmierzwione włosy jakby dopiero co wstał. Jednak przeczyły temu w pełni rozbudzone i zestresowane oczy oraz jego ubranie, a także to, co trzymał w dłoniach. Zmrużyłam oczy na widok kwiatów:
- Czy to róże ? - zdziwiłam się, a szatyn przełknął ciężko ślinę
- Posłuchaj Karolino. Przyszedłem Cię przeprosić. To, co zrobiłem wczoraj na imprezie... - zaczął, jednak ja nie pozwoliłam mu dokończyć
- Nieważne - machnęłam ręką starając się zachować obojętną twarz
W rzeczywistości jednak czułam się zaskoczona i jednocześnie uradowana jego pojawieniem.
- Właśnie, że ważne - odparł stanowczo - To, co wczoraj zrobiłem na tarasie było niewybaczalne. Przepraszam Cię za to i mam nadzieję, że mi wybaczysz - wręczył mi róże i spojrzał na mnie z nadzieją
Już chciałam kiwnąć głową i się uśmiechnąć, kiedy wpadłam na znacznie lepszy pomysł.
- Jeśli naprawdę chcesz mi to jakoś wynagrodzić to wyrwij się ze mną na miasto coś zjeść, na przykład pizzę - zaproponowałam z cwanym uśmiechem
Chłopak westchnął z ulgą i uśmiechnął się:
- Z Tobą? Bardzo chętnie -
******
Dzisiejszy rozdział tylko i wyłącznie z perspektywy Karoliny. Mam nadzieję, że się Wam spodobał. Od razu zapowiadam, że kolejny będzie przeznaczony tylko dla Łukasza.
Pamiętajcie, że wszelka krytyka jest przeze mnie mile widziana. Poza tym dajcie znać czy opowiadanie Wam się podoba ;)
Poszukiwaczka00
CZYTASZ
Obozowy Romans
Ficção AdolescenteZAWIESZONE Historia opowiada o dziewczynie i jej przygodach na miesięcznym obozie harcerskim. Zobaczcie jak życie może się wywrócić do góry nogami z powodu jednego, przystojnego chłopaka. UWAGA! Pojawiają się treści erotyczne. Czytasz na własną odpo...