Rozdział 34

174 18 3
                                    

Po zebraniu reszta lekcji była już normalnie. Naprawdę chciałam być w grupie z bliźniakami, ale jednak los chciał inaczej - mówi się trudno.

Mój zespół nawet nie był taki zły, ale zawsze mogło być lepiej.

- Zawsze mogło być też gorzej - dodała Han.

- Masz w sumie rację - odparłam. - Zawsze może być gorzej.

- Ja to ci zazdroszczę, jesteś w grupie z Zakiem - westchnęła rozmarzona Hannah.

- Jak chcesz to mogę się z tobą zamienić?

To właśnie Han bowiem wylądowała w tym samym zespole co chłopcy.

- Bardzo chętnie, ale niestety wszystko zostało już zanotowane, kto z kim jest w grupie i jakiej. Pewnie, gdybyśmy poszły poprosić o zmianę, to inni też by chcieli i zrobiłaby się afera.

- Masz rację - westchnęłam.

Doszłyśmy do sali, w której miała odbywać się historia.

- O, tutaj jesteście! - usłyszałam głos Kim.

- Tak, tutaj - odparła Han.

- To takie ekscytujące, że wykonujemy ten projekt! Grupa, która mi się dostała, jest świetna. Mamy poustalane już praktycznie wszystko i ogólnie jest super!

Kolejna radosna osoba pod rząd. Wczoraj ze śniegu cieszyła się Han, teraz z grupy cieszy się Kim... Czy tylko ja nie mam powodu do szczęście?

***

- Liv!

Nadeszła sobota. Harvey koniecznie chciał kupić prezenty już teraz, więc ostatecznie zgodziłam się z nim pójść.

- I co? Wiesz co możesz im kupić? - zapytałam chłopaka, który właśnie do mnie podbiegł.

- Nawet to wszystko zapisałem - odparł Harvey i podał mi kartkę. - Byłem na tych zakupach i wiesz co? To było straszne! Jak można spędzać w sklepach tyle czasu?

- Ty tego nie zrozumiesz - spojrzałam na listę. - Wow!

- Co?

- Harvey... Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek spotkam chłopaka, który ładnie pisze!

Po przejrzeniu listy udaliśmy się do poszczególnych sklepów. Harvey przez cały czas rozwodził się nad tym, jak to możliwe, że istoty płci żeńskiej spędzają w sklepach tyle czasu.

W końcu udało nam się kupić prezenty dla jego siostry i mamy.

- Wielkie dzięki Liv! Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił!

- Prawdopodobnie różnica byłaby tylko taka, że nie udałbyś się na tamte zakupy z mamą i siostrą, a wtedy nadal zastanawiałbyś się, co im kupić - wzruszyłam ramionami.

- I tak dzięki! - wykrzyknął i mnie przytulił.

Tuląc go w oddali zobaczyłam długie, brązowe włosy - nie miałam wątpliwości, że należały do Hannah.

- Dobra, muszę już lecieć - odkleiłam się od chłopaka. - Na razie Harvey!

- Pa Olivia!

Wow! Gdy Harvey cały czas nazywa mnie Liv, dziwnie usłyszeć teraz od niego moje pełne imię.

Postanowiłam udać, że idę do jednego z wyjść. Gdy straciłam Harveya z pola widzenia, ruszyłam przed siebie, oglądając się ,czy aby na pewno już go nie widzę, a co za tym idzie, on nie widzi mnie.

W pewnym momencie zderzyłam się z kimś. Nie było to mocne zdarzenie, przez które wylądowałabym na podłodze. Tylko i wyłącznie mnie odepchnęło.

Spojrzałam na osobę, stojącą naprzeciw mnie. Okazała się, że zderzyłam się z Dobby'm. Jakby tego było mało, to tuż obok mnie stał Max.

- Sorry, nie zauważyłam cię - powiedziałam ze skruchą.

- Spoko - machnął ręką Dobby. - Nic się nie stało.

- To ja już pójdę sobie dalej - odparłam i szybko ich wyminęłam.

Na chwilę postanowiłam się jeszcze odwrócić i zobaczyłam Maxa z pytającym spojrzeniem. Szybko odwróciłam wzrok.

Obeszłam galerię dookoła i w końcu znowu ujrzałam te długie, brązowe włosy. Obok Han stała jeszcze Emma.

Postanowiłam podejść trochę bliżej. Może to co robię nie jest normalne, ale kto na tym świecie jest normalny?

W zasadzie to dziewczyny tylko przechadzały się po sklepach, takich typu H&M, Sinsay itd.

Doszłam do wniosku, że to, co robię, nie ma właściwe żadnego sensu, więc postanowiłam wrócić do domu.

- Liv? - usłyszałam głos za mną.

Powoli się odwróciłam. Centralnie za mną stał Max.

- Tak? - zapytałam niepewnie.

- Mogłabyś mi coś wyjaśnić? - nie czekając na odpowiedź, chłopak kontynuował. - Dlaczego, kiedy wpadłaś na mnie i Dobby'ego zachowywałaś się tak dziwnie? I dlaczego powiedziałaś Harveyowi, że musisz iść, a nadal jesteś w galerii?

- Po pierwsze - zaczęłam. - To tak, mogę ci coś wyjaśnić. Po drugie, zachowywałam się po prostu adekwatnie do mojej sytuacji. Po trzecie, powiedziałam twojemu bratu, że muszę lecieć, a nie iść. Chyba nie mówiłeś mu, że nadal tu jestem, jak go spotkałeś?

- Nie, nie powiedziałem mu, więc bądź spokojna. Możesz mi powiedzieć, dlaczego powiedziałaś to Harveyowi, a zrobiłaś coś innego?

- To nic ważnego - machnęłam ręką. - Nie zaprzątaj tym sobie głowy. Przepraszam cię, ale teraz NAPRAWDĘ muszę już iść.

---
Tak, więc jak obiecywałam od dzisiaj będą się codziennie pojawiały rozdziały. Codziennie przez kilka dni - ile jeszcze nie wiem dokładnie.
Poza tym to dzisiaj był ostatni dzień szkoły w tym roku. U mnie na wigilijce klasowej było lepiej niż się spodziewałam. A jak wam minął ten dzień?
Pozdrawiam!

Czy to miłość? I Max&HarveyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz