Rozdział 66

101 13 1
                                    

Powoli otworzyłam oczy i sięgnęłam po mój telefon, aby sprawdzić godzinę. Nie słyszałam budzika, więc zakładałam, że pewnie jeszcze nie zadzwonił. Ku mojemu przerażenie była już ósma trzydzieści dwa. Za niecałe pół godziny powinnam wyjść z domu, aby zdążyć na zakończenie roku szkolnego. Ja natomiast spałam sobie w najlepsze.

Natychmiast się zerwałam, wyciągnęłam ubrania i poleciłam do łazienki. Biorąc ekspresowy prysznic zastanawiałam się, dlaczego budzik nie zadzwonił i doznałam olśnienia. Wcale go wczoraj nie ustawiłam, tylko od razu poszłam spać.

Wyszłam spod prysznica, ubrałam się i zaczęłam suszyć włosy, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.

- Proszę - odparłam.

Drzwi się otworzyły i ujrzałam zaspaną Magdę.

- Dlaczego mi to robisz? - zapytała, przecierając oczy.

- Co niby robię?

- Zachowywałaś się tak głośno, że mnie obudziłaś - odparła ponuro. - Wiesz, która jest godzina? Ósma pięćdziesiąt! Chciałabym zauważyć, że ja już mam wakacje i chciałabym się wyspać.

- Ósma pięćdziesiąt? - przeraziłam się.

Moje włosy nadal były mokre, a ja za chwilę powinnam wychodzić. Stwierdziłam, że muszę z czegoś zrezygnować i postanowiłam nie zjeść śniadania. Gdyby rodzice się o tym dowiedzieli, zabiliby mnie, ale ja po prostu nie mogę się spóźnić na zakończenie.

Magda wróciła do pokoju gościnnego, w którym spała, a ja starałam się wysuszyć włosy. Gdy mi się to udało, szybko umyłam zęby i poleciałam spakować torebkę. Pięć minut później ubierałam już buty.

- Magda! - krzyknęłam. - Wychodzę! Wypuść później Cookie'go do ogrodu, dobrze?

Następnie opuściłam dom i zamknęłam drzwi. Potem tylko sprintem do szkoły.

Dzisiejszy dzień był słoneczny. Początek wakacji, cudowna pogoda... Czegóż można chcieć więcej? Pewnie zachwycałabym się tym wszystkim, jednak teraz martwiłam się czy zdążę.

Gdy dotarłam do bramy szkolnej, było mi strasznie gorąco i zdążyłam się trochę spocić. Stwierdziłam (ku mojej wielkiej uldze), że się jednak nie spóźniłam. Na zewnątrz stało kilkanaście osób, którym się nie dziwiłam. W taką pogodę trudno siedzieć w pomieszczeniu.

Sama weszłam jednak do szkoły, bo aula, w której odbywało się zakończenie, miała jeden ogromny plus - było w niej chłodno.

Spojrzałam na zegar na korytarzu. Do rozpoczęcia ceremonii zostały cztery minuty. Weszłam do auli, w której znajdowało się sporo uczniów. Wśród nich zauważyłam Kylie, która siedziała obok Kendall - dla mnie jednak nie było tam miejsca. Dostrzegłam za to Kim, która machnęła na mnie ręką. Bez zastanowienia zajęłam wolne koło niej miejsce.

- Cześć - przywitałam się.

- Hej - odparła. - Myślałam, że już nie zdążysz.

- Taa... Trochę zaspałam.

- Podobno trochę się wczoraj działo na balu absolwentów.

- Trochę - odparłam niechętnie.

Cały czas myślałam jednak o siostrach. Kendall pewnie rozmawiała już z Kylie i przeciągnęła ją na swoją stronę. Mimo to wierzyłam, że uda mi się wyjaśnić całą sprawę. Jeżeli Kylie mi uwierzy, może przekonać Kendall.

Została jeszcze sprawa z Hannah. Z nią również musiałam sobie pogadać. Jestem w stanie zrozumieć, że chce się zemścić, bo w jakiś sposób faktycznie mi się należy. Zemścić powinna się jednak na MNIE, a NIE na Kendall, bo to jej zrobiła chyba największą krzywdę.

Moje rozmyślenia przerwała dyrektorka, która właśnie się pojawiła. Powitała wszystkich, a następnie oddała głos grupom artystycznym, które coś przygotowały. Po ich występach nadeszła pora na nudne przemówienie i rozdanie nagród. Specjalnie mnie to nie interesowało, właściwie tylko klaskałam z resztą publiczności.

- Max Mills - usłyszałam.

Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam chłopaka. Szedł na scenę, a ja nie do końca wiedziałam w jakim celu.

- Proszę - powiedziała dyrektorka. - Oto nagroda dla najlepszego sportowca.

Zdziwiłam się. Wiedziałam, że Max grał w szkolnej drużynie piłki nożnej i niejednokrotnie reprezentował szkołę w zawodach, ale nie zdawałam sobie sprawy, że był w tym aż taki dobry. W końcu nagroda dla najlepszego sportowca nie trafia do byle kogo!

Po tym dyrektorka zakończyła uroczystą część i wszyscy rozeszli się do klas na spotkanie z wychowawcami. Widziałam tutaj moją szansę, aby pogadać z Kylie. Od razu po wejściu zajęłam moje stałe miejsce. Byłam pewna, że dziewczyna zrobi to samo.

Tak jak przewidywałam Kylie nie zmieniła ławki i usiadła koło mnie.

- Kylie - szepnęłam. - Ty też jesteś na mnie zła?

- Właściwie nie wiem, o co chodzi, ale Kendall jest wściekła - odparła.

- Możemy porozmawiać po tym, jak wszystko się skończy? - zapytałam.

- Spoko, będę czekać pod szkołą.

- Tylko nie mów nic Kendall.

Dziewczyna kiwnęła głową.

- I mogę się trochę spóźnić - odparłam po namyśle. - Mam do załatwienia jeszcze jedną sprawę.

Następnie do sali weszła nasza wychowawczyni. Przywitała się i przeszła do typowych czynności, które wykonywała co roku podczas zakończenia. Co chwila nerwowo zerkałam na Hannah. Nie byłam jeszcze pewna, co chcę jej powiedzieć, a chwila naszej konfrontacji nieuchronnie się zbliżała.

W końcu nauczycielka puściła nas wolno. Poczekałam, aż Han wyjdzie i gdy tylko to zrobiła, natychmiast za nią ruszyłam. Dziewczyna wyszła na korytarz z Betty i Emmą. Kiedy nadarzyła się okazja, chwyciłam dziewczynę za ramię.

- Hej Hannah - zaczęłam milusim głosem. - Mam do ciebie malutką sprawę, możesz?

Nie czekając na odpowiedź, pociągnęłam ją w stronę szkolnej toalety.

Czy to miłość? I Max&HarveyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz