Rozdział 76

101 12 0
                                    

- Tak swoją drogą, fajnie cię znowu widzieć Liv - powiedział Harvey, gdy w końcu się uspokoił.

- Taaa... Ciebie też fajnie widzieć Harvey - odparłam znudzona.

Wtedy coś sobie uświadomiłam -  jeżeli starszy bliźniak był na imprezie, młodszy również się tutaj znajdował, a to mnie zaniepokoiło. Gdy tak się nad tym myślałam, Harvey zlustrował mnie wzrokiem. Nie byłam pewna, o co mu chodzi. Z moim strojem było coś nie tak?

- Jesteś Czerwonym Kapturkiem? - zapytał, na co twierdząco pokiwałam głową. - Ha ha! Zabawne, bo Max przebrał się za wilka. Zgadaliście się czy co?

- Za wilka? Ha ha... Masz rację, zabawne - zaśmiałam się sztucznie, nerwowo rozglądając się w poszukiwaniu bliźniaka. - Skoro o Maxie mowa, wiesz może gdzie jest?

- Nie, nie mam pojęcia.

- Dobra, chyba wrócę do środka, bo wiesz... Mogę się przeziębić czy coś, a tego bym nie chciała - mówiłam, cofając się w stronę wejścia do kuchni.

Na zewnątrz znajdował się tylko taras i niewielki ogród. Jeżeli Max by tutaj przyszedł, nie uniknęłabym z nim rozmowy, bo poza mną i Harveyem nikogo nie było. W środku było tłoczno, a w tłumie ciężej kogoś spotkać.

W końcu poczułam, że do czegoś dobiłam. Będąc pewna, że to drzwi, odwróciłam się do nich. Jednak zamiast drewnianego wejścia, zobaczyłam przed sobą szare futro. Uniosłam głowę i ujrzałam Maxa.

CHOLERA! Naprawdę?!

- Wy chyba sobie ze mnie kpicie - mruknęłam po polsku.

Następnie ominęłam Maxa i weszłam do kuchni. Miałam już dość męczenia się z tym wszystkim sama, musiałam to wyrzucić z siebie. Istniała tylko jedna osoba, z którą mogłam o tym porozmawiać - Kylie.

Może to dziwne, ale naprawdę czułam, że z dziewczyną wiąże mnie jakaś więź, która była mocniejsza niż z Hannah. To była chyba prawdziwa przyjaźń.

Miałam cel - znaleźć Kylie. Wydawało się proste, ale to były pozory. Znalezienie kogoś w zatłoczonym pomieszczeniu nie jest łatwe, a co dopiero gdy jest to cały dom. Wzięłam się jednak w garść i ruszyłam na poszukiwania.

W kuchni jej nie było, nie widziałam jej też wśród tańczących, ale znalazłam tam Kim. Licząc, że dziewczyna wie, gdzie jest Kylie, przepchałam się do niej.

- Olivia! - krzyknęła, szczerząc się.

- Tak Kim, to ja. Widziałaś gdzieś Kylie?

- Kylie... - zaśmiała się Kim. - Widziałam ją.

- Gdzie?

- No wiesz... Tu... I tam. Ona jest taka ładna, co nie? - dziewczyna ponownie się roześmiała.

- Tak, ale gdzie ona jest? Przypomnij sobie, gdzie ją ostatnio widziałaś.

Kim zmrużyła oczy i przekręciła głowę.

 - Ona... Szła po schodach - powiedziała w końcu.

- Dzięki - odparłam.

Już miałam iść, gdy coś przykuło moją uwagę. Koło drzwi wejściowych na podłodze siedziała Emma. Coś we mnie kazało podejść mi do dziewczyny.

- Emma, wszystko w porządku?

- Śwjetnie... Olivka! - dziewczyna roześmiała się. - Wiesz jesteś prabie tak ładna jak ja... Ale barsziejj brszydka... Ha ha!

Pijana Emma - świetnie. Mimo naszych relacji, nie mogłam jej tak zostawić. Kylie musiała poczekać.

- Chodź, przejdziemy się - wyciągnęłam rękę w stronę Emmy.

Blondynka chwyciła ją i podniosła się. Następnie zaprowadziłam ją do kuchni, by zastanowić się, co dalej zrobić. Oparłam się o blat, a Emma usiadła na krześle.

- Pić mi się chce - wyjęczała. - W lodówce jest piwo...

- Nie! Nie będziesz pić piwa - przerwałam jej.

Następnie wzięłam kubek, nalałam do niego wody i podałam go dziewczynie. Emma popatrzyła niepewnie, ale w końcu się napiła. Westchnęłam ciężko i wtedy do kuchni wszedł Zak.

- Hej Olivia - uśmiechnął się i spojrzał na Emma. - Mój Boże! Czy ona jest pijana?

- Niestety - odparłam.

- Boże! A mówiłem jej, że przez ten alkohol będą problemy - Zak podszedł do Emmy.

Również zbliżyłam się do dziewczyny.

- Dobra, ja się nią zajmę. Możesz iść - rzekł.

- Powodzenia - rzuciłam i wyszłam z pomieszczenia.

Skierowałam się w stronę schodów i weszłam po nich na górę. Znalazłam się na niewielkim korytarzu, który był pusty.

A myślałam, że teraz pójdzie gładko...

Po chwili usłyszałam jednak odgłos spuszczania wody, a następnie otworzyły się drzwi od łazienki. Z pomieszczenia wyszła zakrwawiona panna młoda.

- Kylie! - krzyknęłam i przytuliłam się do dziewczyny.

- Liv, co się stało? - zapytała, odwzajemniając przytulas.

- Nic ja... Po prostu muszę się w końcu komuś wygadać... - odparłam, odsuwając dziewczyny.

- Nie ma sprawy, więc...

- Nie - przerwałam jej. - Nie tutaj. To dość prywatne...

- Rozumiem, więc...

W tym momencie usłyszałyśmy jakieś dziwne odgłosy na dole.

- Idziemy to sprawdzić? - zapytałam, a Kylie natychmiast pokiwała twierdząco głową.

Powoli zeszłyśmy na dół. Dwa donośne głosy dochodziły z salonu, więc weszłyśmy do pomieszczenia. Tłum tańczących zgromadził się w kole. Wszyscy patrzyli na sam środek. Przepchanie się, by cokolwiek zobaczyć, było niemożliwe, więc pozostało nam stanie z tyłu i nasłuchiwanie. Na szczęście chwilę później z tłumu wyszła Kim. Bez zastanowienia podeszłyśmy do niej.

- Kim! - krzyknęłam. - Co tam się dzieje?

- Ech... Jakiś dwóch chłopaków trochę wypiło, pokłócili się i trochę zaczęli przepychać, to wszystko - wzruszyła ramionami.

- Pora się zbierać - odparła nagle Kylie.

- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona.

- Ech... Ty chyba naprawdę nie byłaś nigdy na imprezie. Jestem tobą rozczarowana, trzeba będzie to naprawić - odparła, kiwając głową na boki. - Ale wracając do pytania, jeżeli na imprezie ktoś zaczyna się bić, znaczy to, że nie ma co tutaj dłużej siedzieć, bo większość jest prawdopodobnie już wstawiona.

- Zmywajmy się stąd - odparła uśmiechnięta Kim.

- Co? - zapytałam zdziwiona.

- To jest jedno z najpopularniejszych zdań w filmach akcji. Moja mama uwielbia takie produkcje. Po jakimś czasie oglądania z nią takich filmów, zaczynasz zauważać pewne schematy.

- W takim razie zmywajmy się stąd.

Czy to miłość? I Max&HarveyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz