Christoffer
Zamykam za sobą drzwi na klucz i rzucam torbę na panele. Jestem wykończony po dzisiejszym treningu i nie wiem, czy mój organizm przyjmie coś innego niż sen. Kręcę ze zrezygnowaniem głową i bez pomocy rąk ściągam buty, a zaraz potem kurtkę, którą od razu kładę gdzieś na komodę. Nie interesuje mnie nic, dlatego też bez większego namysłu ściągam z siebie koszulkę, po czym zarzucam ją na swoje ramię, kierując się do łazienki. Gdy szarpię za klamkę, okazuje się, że łazienka jest zajęta. W pierwszej chwili marszczę czoło i przeklinam pod nosem, bo myślę, że pieprzony złodziej siedzi w środku i bezczelnie bierze sobie prysznic. Ale po chwili przypominam sobie, że przecież mieszka ze mną Eva.- Sorry! - krzyczę. - Nie chciałem cię wystraszyć!
Łapię się za kark i wypuszczam powietrze z ust, po czym zaczynam się śmiać. Cała ta sytuacja jest zabawna, bo jak mogłem zapomnieć, że nie mieszkam już sam? Minęły zaledwie dwa tygodnie, odkąd Eva się do mnie wprowadziła, a ja nadal nie mogę się przyzwyczaić.
- Możesz wejść - po chwili słyszę głos dziewczyny i dźwięk otwierającego się zamka, więc bez większego namysłu wchodzę do środka, gdzie zastaję Evę paradującą w zdecydowanie za krótkim ręczniku i jakimś dziwnym parawanem na głowie. Niekontrolowanie oblizuję wargę, mierząc ją wzrokiem od góry do dołu.
- Chyba nie powinienem - potrząsam głową, podchodząc do kranu i odkręcając wodę. - W sensie, no wiesz, nie powinienem tak... - wzdycham, myjąc dłonie. - Nie powinienem tak na ciebie patrzeć.
W pierwszej chwili dziewczyna ma minę jak posąg, przez co mam ochotę dać sobie w twarz.
- Dlaczego nie? Czy to zabronione, Chris? - pyta, uśmiechając się pod nosem i sięgając po balsam do ciała.
- Nie jesteśmy razem i myślałem, że może ci to przeszkadzać, czy coś, bo spotykasz się z Adamem i...
- Po pierwsze - przerywa mi - nie przeszkadza mi to, że się na mnie patrzysz - uśmiecha się. - Wręcz przeciwnie, lubię to. A po drugie nie spotykam się z Adamem.
- Jak to? - marszczę brwi, wycierając swoje ręce.
- Tak to - parska. - Myślałam, że jest w moim typie, ale jednak nie. Chodziliśmy jedynie do baru, w którym pracuje Mikael, bo inaczej przecież być nie mogło. Ja zamawiałam piwo, a on jakiś soczek. On gadał sobie z Mikaelem, a ja siedziałam jak jakaś lafirynda i piłam drinka - wywraca oczami. - Adam nie pasuje do mnie kompletnie. On nawet nie lubi pić piwa, okej, raz zrobił dla mnie wyjątek - śmieje się, a ja idę w jej kroki.
Chwila mija, nim się uspokajamy. Eva siada na brzegu wanny i zaczyna smarować swoje nogi, przez co mam ochotę wyjść, by tylko na nią nie napaść.
- Mam wyjść, czy...? - pytam, drapiąc się po głowie, bo czuję się niezręcznie.
- Jeśli chcesz, to możesz zostać, bo tak czy inaczej musimy porozmawiać - podnosi głowę i patrzy na mnie, uśmiechając się.
- To w takim razie nie marnuj czasu i przechodź do rzeczy - mówię szybko, po czym opieram się o ścianę, gdy nagle dociera do mnie, co powiedziałem. Marszczę tylko czoło, nie dając po sobie poznać, że w mojej wyobraźni już posuwam ją w wannie.
- Za niedługo się stąd wyniosę. Nie mogę ciągle siedzieć u ciebie - zaczyna, wracając do smarowania swoich nóg.
- Ale to żaden problem, i tak mieszkam sam. Dom jest przecież duży, a ty nikomu tutaj nie przeszkadzasz - tłumaczę.
- W takim razie, skoro pozwalasz mi mieszkać u siebie, to czemu nie chcesz wziąć ode mnie pieniędzy na wszelkie opłaty?
- Większość zakupów w spożywczym robisz ty - wyjaśniam, uśmiechając się lekko. - Więc tak czy inaczej jesteśmy kwita. Nie przyjmę od ciebie żadnych pieniędzy, bo uważam to za zbędne. Nie chcę nic od ciebie, jasne, Eva?
- Odpuść - kręci głową.
- Co? - pytam szybko, bo nie wiem, o co jej chodzi.
- To było miesiąc i dwadzieścia dni temu, a ty nadal myślisz, że jestem zdolna znowu cię zranić. Zrozumiałam, że tylko ciebie kocham - jej głos jest nad wyraz spokojny, przez co sam staję się opanowany.
- Zrozumiałaś to dopiero po tym jak mnie straciłaś - odzywam się cicho.
- I właśnie takie rzeczy mają nas umacniać, Chris - znów unosi wzrok i patrzy na mnie, a ja unoszę brwi do góry.
- To nie ma sensu, wiesz o tym dobrze.
Ledwo wypowiadam te słowa, z trudem przełykając ślinę, bo tak naprawdę nigdy nie przestałem jej kochać. I wciąż zależy mi na tym, by być z nią. Bez względu na wszystko.
- Dlaczego nie? Przecież ty kochasz mnie, a ja kocham ciebie, więc dlaczego nie możemy tworzyć związku, skoro się kochamy? - wstaje, odkładając balsam i podchodząc do mnie. - Powinieneś mi odpuścić, dać jeszcze jedną szansę. A ty zastanawiasz się nie wiadomo nad czym, kontrolujesz się, powstrzymujesz od tego, by chociażby na mnie nie spojrzeć. Przestań do cholery udawać, że masz mnie gdzieś, że ci nie zależy, bo ja czuję, jak na mnie patrzysz, gdy ja na ciebie nie patrzę. Najpierw mnie wyzywasz, potem przytulasz, następnie unikasz, wmawiasz, że nie kochasz, a na koniec kokietujesz i zwodzisz. Co z tobą jest nie tak do cholery? - podnosi głos.
- Po prostu boję się, że mnie znowu zdradzisz, a ja tego kurwa nie wytrzymam! - krzyczę. - Boję się, że zrobisz to po raz drugi, że zastąpisz mnie kimś innym, że złamiesz mi serce - ściszam głos. - I boję się, że przez to wrócę do przeszłości i tak jak kiedyś będę pieprzył wszystko co się rusza! - znów podnoszę ton, czując przypływającą złość.
- Wiem, że cię zraniłam i przepraszam za to, ale licz się z tym, że jeszcze wiele osób to zrobi, Chris - mówi podniesionym głosem, po czym wymija mnie i wychodzi z łazienki. Przez moment stoję w oszołomieniu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, ale chwilę później bez zastanowienia idę za Evą.
- Zaczekaj - łapię za jej ramię i odwracam w swoją stronę. - Musisz też zrozumieć mnie w tej całej sytuacji, a nie tylko myślisz o sobie i robisz z siebie ofiarę.
- Kto tu robi z siebie ofiarę, co? - parska, po czym odwraca ode mnie wzrok. - Puść mnie - mówi cicho, a ja orientuję się, że nadal trzymam jej ramię. Delikatnie je puszczam i swoją dłoń kładę na jej policzku.
- Przepraszam, powinienem był walczyć o ciebie - wzdycham, jeżdżąc kciukiem po jej poliku. - Zachowałem się jak ciota i sam siebie nie rozumiem, bo nie wiem czego chcę. Ale teraz jest ta chwila, gdzie muszę zaryzykować i przestać się kontrolować, hamować i po prostu to zrobić - mówię szybko, po czym wpijam się w usta dziewczyny. Eva od razu odwzajemnia pocałunek, a ja czuję, jak się uśmiecha.
- Wiem, że cierpiałeś, ale sprawię, że o tym zapomnisz - mruczy w moje wargi, a ja już wiem, że danie drugiej szansy komuś, kogo się kocha, może być początkiem czegoś jeszcze lepszego.
CZYTASZ
FORGIVE
FanfictionW życiu są takie chwile, w których jesteś pewien, że kochasz daną osobę i nie chcesz nikogo poza nią, a mimo to wiesz, że musisz zrezygnować, bo inaczej możesz tego nie wytrzymać. 《Christoffer Schistad & Eva Mohn》 《SKAM》