10

172 21 4
                                    

Christoffer
Dłonią dotykam jej nagiego uda, które wystaje spod pościeli. Delikatnym i spokojnym ruchem zataczam koła, tworząc niewidzialne wzory na jej ciele. Patrzę na jej twarz. Patrzę na jej zamknięte powieki, na jej mały nos, na usta, które mógłbym całować bez końca. Patrzę na nią. Na moją dziewczynę, którą wcześniej straciłem. Której nie chciałem znać, którą zraniłem, rzucając w jej stronę najgorsze wyzwiska. Nie sądziłem, że dam jej drugą szansę, ale uczucia zawsze zwyciężają. Jeszcze do niedawna w głowie powtarzałem sobie jak mantrę, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Gdy dzień po zdradzie Evy zaczęliśmy się ze sobą kłócić, w pewnej chwili Eva powiedziała mi, że jeśli się kogoś kocha, to pozwoli się na to, by złamano mu serce. A ja zaprzeczyłem, mówiąc, że jeśli się kogoś kocha, to nie pozwoli się na to, by cierpiał. Do teraz nie wiem, kto miał rację. Bo w życiu są takie chwile, kiedy trzeba odpuścić, zrezygnować z czegoś lub kogoś, kogo się kocha, bo inaczej można tego po prostu nie wytrzymać. Ale są też chwile słabości. Takie, w których trzeba przestać trzymać się na smyczy i zacząć podążać za uczuciami.

Nagle słyszę ciche pomruki dziewczyny, więc uśmiecham się pod nosem i cierpliwie czekam, aż otworzy oczy i na mnie spojrzy.

- Dzień dobry - mówię po chwili dość zachrypniętym głosem, a dziewczyna patrzy na mnie i się uśmiecha.

- Hej - odpowiada niewyraźnie, dość zaspanym tonem, jednak na swój sposób uroczym.

- Jak się czujesz? - pytam, nawiązując do naszej ostatniej nocy.

- Dziwnie - wzdycha, a ja marszczę czoło, po czym przysuwam się do niej bliżej.

- Dlaczego?

- Po tym, jak nazwałeś mnie dziwką, jakoś dziwnie było się z tobą przespać wiedząc, jakie masz o mnie zdanie - wyjaśnia, krzywiąc się lekko.

- Posłuchaj - kładę dłoń na jej policzku. - Owszem, jesteś dziwką - zatrzymuję się. - Ale moją.

- Okej? - śmieje się, a ja idę w jej ślady.

Dosłownie moment trwamy w tej radości, jednak po chwili dociera do mnie, że nie przeprosiłem jej za to, że tak ją wcześniej zraniłem.

- Eva? - odzywam się, gdy nasze śmiechy się uspokajają.

- Tak? - patrzy na mnie, a jej kąciki ust wciąż unoszą się do góry.

- Przepraszam. Za moje zachowanie wcześniej. Za te wyzwiska, upokorzenia, wszelkie oszczerstwa. Za to, że w nas zwątpiłem, a przecież trwamy w więzi tak silnej, że nic nie powinno nas zniszczyć - krzywię się. - Przepraszam za to, że przeze mnie płakałaś, zaraz po tym jak powiedziałem ci, że to już koniec. I za to, że pomyślałem, że bez ciebie dam radę. Bo nie dam - nie wiem dlaczego, ale mój głos zaczyna się łamać. - I ty dobrze o tym wiesz Eva. Moje życie bez ciebie nie jest kompletne - kontynuuję. - A moje serce jest zimne i sztywne. Jeszcze do niedawna wmawiałem sobie, że będąc z tobą, nie wytrzymam, bo w życiu są takie chwile, w których jest się pewnym, że kocha się daną osobę i nie chce się nikogo poza nią, a mimo to trzeba z niej zrezygnować - kręcę głową. - To prawda - mówię, a w oczach Evy dostrzegam łzy. - Ale trzeba z niej zrezygnować po to, by uświadomić sobie, że czasem warto pocierpieć dla kogoś, kogo kochasz, i kogoś, kto odwzajemnia twoją miłość. I wiesz co? Kocham cię. Kocham cię tak mocno, że widzę nas gdzieś w dalekiej przyszłości razem z gromadką dzieci w pieprzonej willi na najbogatszej dzielnicy tego pieprzonego świata - uśmiecham się, po czym łapię dłonie Evy i je całuję. - Jesteś kobietą mojego życia, wiem, że możesz pomyśleć o mnie jak o naiwnym chłopaku, który nie wie, co mówi, ale ja jestem pewien, że to ty jesteś tą jedyną. Bo zwariowałem na twoim punkcie, rozumiesz? - w moich oczach z podekscytowania zbierają się łzy. - Powiesz coś w końcu, bo zaraz chyba dostanę zawału?

Śmieję się, a dziewczyna odwzajemnia śmiech. Widzę, jak po jej policzku spływa pojedyncza łza, ale ja wiem, że to łza szczęścia.

- Wariat - parska. - Nie wiedziałam, że masz takie poważne plany związane ze mną, ale cieszę się, że myślisz o naszej wspólnej przyszłości - pociąga nosem. - Matko, to jest takie dziwne i tak cholernie zwariowane, ale... - patrzy w górę, by powstrzymać kolejną łzę. - Wyjedźmy Chris.

Rozszerzam ze zdziwienia oczy, bo nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.

- Dlaczego? - marszczę brwi.

- Chcę czuć się naprawdę bezpieczna. Z dala od tego przeklętego miasta i tych wszystkich problemów - wyjaśnia, po czym ciężko wzdycha, nadal patrząc mi głęboko w oczy.

- Wyjedziemy. Gdzie tylko chcesz, na ile tylko chcesz i kiedy tylko chcesz. Nawet dziś możemy się spakować, kupić bilety i wyjechać.

- Tak bez pożegnania? - unosi brwi do góry, a następnie kładzie swoją słoń na moim policzku.

- Tak bez pożegnania - przytakuję, przybliżając się jeszcze bardziej do Evy. - Jesteśmy dorośli, to nasze życie, możemy robić, co nam się podoba - uśmiecham się, po czym składam na ustach dziewczyny krótki, ale namiętny pocałunek. - To co, idę po walizki - wstaję po chwili, a następnie wychodzę z pokoju i gnam do salonu w poszukiwaniu bagaży.

FORGIVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz