Rozdział 6

68 8 0
                                    

Obudziłam się dopiero po południu. Usiadłam rozciągając się. W końcu się porządnie wyspałam. To łóżko było cudowne. Wstałam i przebrałam się. Gdy wyszłam z pokoju uderzyła mnie głucha cisza. Zero kłótni, skarg ani zażaleń. Ruszyłam do pokoju Gaster'a. Nie było go tam. "On kiedykolwiek z tego korzysta?"- pomyślałam. Pokój wygląda jakby nie był ruszany od kilku lat. Było w nim ciemno, ponuro i... Brudno. Korzystając z czasu, że ciągle siedział w swoim laboratorium zaczęłam sprzątać ten bałagan. "Niby Stwórca, a taki śmieciuch"- pomyślałam śmiejąc się.
-Słyszałem- odezwał się w mojej głowie.
-Oj- mruknęłam niewinnie.
Kontynuuowałam pracę. Po dwóch godzinach męczarni na reszcie skończyłam. Pokój wyglądał jak na Stwórce przystało. Otarłam pot z czoła i ruszyłam do kuchni. Przygotowałam sobie jedzenie śpiewając pod nosem. Kiedy zjadłam, pozmywałam i postanowiłam iść na spacer. Podeszłam do drzwi.
-Wychodzę na spacer doktorze- poinformowałam go.
-Jasne.
Wyszłam rozglądając się. Dom znajdował się w Podziemiu. Na sam jego widok z moich ust wydobyło się ciche: "Wow". Ruszyłam w stronę miasta. Było piękne! Mijałam po drodze potwory, które przyglądały mi się. Nagle wpadłam na jakąś zakapturzoną postać. Oboje się przewróciliśmy.
-Przepraszam najmocniej- powiedziałam wstając, po czym pomogłam wstać postaci.
-Spoko- odezwał się damski głos spod kaptura.
Natychmiast odsunęła się ode mnie i poszła dalej. Wydało mi sie to ciutke podejrzane. Poszłam za nią tak żeby mnie nie zobaczyła. W końcu zniknęła w uliczce. Weszłam za nią i kiedy podeszłam w głąb ktoś się na mnie rzucił i przybił do ziemi. Unieruchomił mnie.
-Kim jesteś?! Ojciec Cię przysłał?!- usłyszałam ten głos co przed chwilą.
-Co? Nie.
-To dlaczego za mną łazisz?!
-Sama nie wiem.
Zdjęła kaptur. Miała brązowe włosy zaplecione w warkocz i tiare.
-Jesteś... Księżniczką?- zapytałam.
-Nie, króliczkiem wiesz?- odparła złośliwie.
-Bardzo zabwane. Możesz ze mnie zejść?
-A co, jeśli mi się nie chce?
Zdenerwowałam się i przemianiłam. Przez to zrzuciłam ją z siebie. Patrzyła się na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Jesteś smokiem?!- krzyknęła.
-Nie, króliczkiem wiesz?
Przemianiłam sie z powrotem. Spojrzała na mnie jak na odmieńca. "Fajnie. Nic się nie zmieniło"- pomyślałam przewracając oczami.
-Tylko rodzina królewska jest smoczym rodem- powiedziała.
-Widzisz, ja też miałam w nim być.
-Jak to?
-Długa historia.
I zaczęłam jej wszystko opowiadać.  O dziwo wysłuchała mnie do końca.
-Jesteś... Moją siostrą!- krzyknęła zadowolona.- I do tego jeszcze starszą... Nie muszę robić już tych nudnych księżniczkowatych rzeczy.
-Obawiam się, że jednak musisz- powiedziałam.
-Dlaczego? Jesteś księżniczką.
-Miałam być. Plany się zmieniły.
-Ale Stwórca Cię stworzył dla rodziców.
-Nie słyszałaś? Zmienił plany.
-Skąd niby możesz to wiedzieć? Spędziłaś prawie całe życie u ludzi nawet nie wiedząc o jego istnieniu.
Nagle za mną pojawił się Gaster. Dziewczyna gdy go zobaczyła odsunęła się ode mnie.
-O... Doktorek- mruknęła.
-Witaj Flame.
-Hehe... To ja może sobie pójdę?- mówiła cofając sie.
W końcu zniknęła za rogiem. Poczułam dotyk na ramionach. Położył na nich swoje dłonie. Odwróciłam się i uśmiechnęłam.
-Dzień dobry pracusiu- powiedziałam.
-Dzień dobry Grace. Dziękuję za posprzątanie mojego pokoju. Może wkrótce go użyje- zaśmiał się.- Wybacz za Flame czasami bywa wredna.
-Zauważyłam. Ona nie wie, ze jesteś...
-Nie, nie wie i niech tak zostanie.
Przeniósł nas do domu. Usiadłam na kanapie w salonie, a on w fotelu.
-Nad czym tak pracujesz?- zapytałam.
-Wiesz... Nad różnymi rzeczmi.
-Konkretnie.
Westchnął, po czym pstryknął palcami. Zmienił mnie w kota.
-Ups... Chyba byłaś zbyt ciekawska- zaśmiał się.
-Gaster!- krzyknęłam.- Odmień mnie!
-Śmiesz rozkazywać Stwórcy?
Zamilkłam. Wstałam i skończyłam na jego kolana. Nie były zbyt wygodne, ale udało mi się jakoś ułożyć. Uśmiechnął się i pogłaskał mnie. Miauknęłam i przewróciłam się na grzbiet.
-Chyba Cię taką zostawię- powiedział.
-A tylko spróbujesz...- burknęłam.
Coś wpadło mi do głowy. Spojrzałam na niego i znowu położyłam się na brzuchu.
-Możesz zmienić moją przemianę?- zapytałam.
-Oczywiście. Jestem Stwórcą.
-Zmień mnie w coś innego. Proszę.
-Pomyślę.
Znów mnie pogłaskał. Gdy przewróciłam się na plecy zaczął drapać mnie po brzuchu zaczęłam mruczeć. Zamknęłam oczy.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

PrzeznaczeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz