Rozdział 13

50 8 0
                                    

Postać wyglądem przypominała Gaster'a. Miał ostre zęby i końce jego kościstych palców.
-Warren...- zaczął Gaster.- Gdzie Ty się podziewałeś? Szukałem Cię wszędzie, a na Planszy Życia nie ma Twojego sygnału.
-Widocznie za słabo szukałeś braciszku- warknął ten drugi.
-Warren...- jęknęła Luna wstając.
Podeszła do niego, a ten schował ją pod swoim płaszczem.
-Luna jest moją podopieczną. Pomaga mi pokonać mojego starszego brata- mówił.
-Warren co ja Ci zrobiłem?
-Zawsze żyłem w Twoim cieniu! Musiałem wysłuchiwać jak wszyscy mówią jaki to mój braciszek jest wspaniały. Zawsze byłeś na pierwszym miejscu nawet u rodziców! Gdy uciekłem nawet mnie nie szukali. Z chęcią zademonstruję Ci czego nauczyłem.
Wyciągnął rękę w naszą stronę. Poczułam jak moje ciało przeszywa potworny ból. Wydawało mi się, że umieram. Wydałam z siebie żałosny krzyk bólu. Gaster natychmiast zareagował.
-Dość!- krzyknął, po czym pojawiliśmy się w moim pokoju.
Ciało dalej było obolałe. Czułam się jakby jakaś zła energia wyżerała mnie kawałek po kawałku od środka. Gaster położył mnie na łóżko.
-Gaster... Wszystko mnie... Boli...
-Spokojnie Grace..- powiedział zmartwiony.
Usiadł obok mnie i położył dłonie na mojej głowie. Czułam, że jest zdenerwowany. Z jego dłoni wydobyła się zielona smuga. Próbował wypędzić ze mnie złą energię. Starał się bardzo długo,  lecz coś mu nie wychodziło.
-Nie mogę uwierzyć...
-Co jest?..
-Muszę Cię zabrać do laboratorium.
Podniosł mnie znowu i przeniósł nas. Położył mnie na stałe i podłącz do dziwnego sprzętu.
-C-co robisz?..
-Muszę to zrobić Grace. Dla Twojego dobra- powiedział.- Wszystko będzie dobrze. Za wszystko przepraszam.
Uruchomił ją. Znów poczułam przeszywający ból. Tym razem nie wytrzymałam i straciłam przytomność.

PrzeznaczeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz