remembrance

810 93 24
                                    

„ ...bring me a dream
Make her the cutest that I've ever seen
Give her the word that I'm not a rover
Then tell her that her lonely nights are over
"


kilka lat później

James żył wspomnieniami w nadziei, że kiedyś znów staną się rzeczywistością.

Za dnia wspominał radosne dzieciństwo, beztroskie dni, które spędzał na Coney Island lub kradnąc hot-dogi z wózka niedaleko Times Square. Nie mógł odsunąć od siebie twarzy matki i sióstr, śmiejących się i wyciągających ręce w jego kierunku. Tak bardzo pragnął je złapać, ale wciąż w ostatniej chwili mu uciekały...

Popołudniami zaczynał myśleć o tym jak zgłosił się do wojska i walce na froncie. O grupie Howling Commando, usilnie omijając temat Dawnego Przyjaciela, który dzisiaj nie był nikim więcej niż zdrajcą ojczyzny i wszystkich ideałów, do których dawniej się odwoływał. Bucky podążał za jego pustymi słowami niczym ślepiec, wiedziony obietnicą przywrócenia wzroku. Teraz, gdyby tylko miał okazję spojrzeć mu w oczy natychmiast wyrżnąłby mu wszystkie zęby, a może nawet poturbowałby go gorzej. 

Chociaż i tak nie byłby w stanie skrzywdzić Dawnego Przyjaciela. 

Gdy zapadał zmrok znów przypominał sobie o wybuchach, towarzyszących spadającemu statkowi, którym dowodziła Natasha Romanoff. W zabójczym milczeniu, na małym ekranie w kokpicie innego samolotu, bezradnie obserwował, powoli tonąc w rozpaczy, jak statek agentki rozpada się na tysiące części. Chciał krzyczeć, wić po podłodze, strzelić sobie w czoło, ale jedyne co mógł zrobić to patrzenie pustym wzrokiem w obraz, który miał mu spędzać sen z powiek przez najbliższe dziesięciolecia. 

Kontakt stracili już wcześniej, gdy pierwszy silnik jej statku został uszkodzony. Wtedy poczuł obce uczucie strachu, że może jej już nigdy nie zobaczyć, mimo, iż na koniec powiedziała mu:

- Poradzę sobie. - Usłyszał, że coś upada z brzękiem na podłogę za nią. - Ty i ja zawsze wychodzimy cało...

Melodyjny głos, zastąpił nieprzyjemny szum.

Nie zdążył powiedzieć, że ją kocha. I chyba tego żałował najbardziej. Nie przypomniał jej, że nawet jeśli będzie umierać, nie będzie umierać samotnie. 

James umierał samotnie każdej nocy. Leżąc wśród pościeli w swojej kabinie na statku kosmicznym, zdawało mu się, że po skórze powoli suną mu jej delikatne palce. Zawsze wiedziała kiedy nacisnąć mocniej, kiedy ulżyć, kiedy najzwyczajniej go pocałować.

James zasypiał, myśląc o niej, budził się bez niej. 

Śnił wspomnieniami o ich szczęściu. Śnił wspomnieniem dotyku, którym obdarzyła go w noc, gdy obie części, ich rozdzielonej na dwie osoby duszy, w końcu się połączyły.

Cierpiał, bo dusze trwały ze sobą dalej, a ciała już nie. 


xxxxxxxxxxxxxxxx

dziękuje za wszystko Kochani! za ciepłe słowa związane z tym krótkim opowiadaniem i motywujące komentarze, których pojawiło się naprawdę sporo!

niedługo reaktywuje wwcb i deleterious, więc stay tuned! <3

pozdrawiam Was serdecznie!

PS thor: ragnarok był superrrrr!



𝐑𝐄𝐌𝐄𝐌𝐁𝐑𝐀𝐍𝐂𝐄 {𝑤𝑖𝑛𝑡𝑒𝑟𝑤𝑖𝑑𝑜𝑤}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz