Ten dzień jest naprawdę dziwny. Mam wrażenie, że Amelia mnie ignoruje. Wysłałem jej 10 wiadomości, lecz na żadną nie otrzymałem odpowiedzi. Czułem się jak zbity pies. Oczywiście jak zwykle trzeba udawać i założyć drugą maskę. Autobus znów spóźniony na szczęście nie musiałem jechać w 50 osób w 20- osobowym busie. Dotarłem do szkoły kwadrans po 8. Okazało się, że przedstawienie, na które musiałem wydać całe 7 zł już trwało. Chciałem się rozebrać, ale szatnia była zamknięta.
Przez cały okres zajęć starałem się nie okazywać smutku jaki we mnie zagościł, z trudem, lecz udało się.
Usłyszałem ostatni dzwonek. Jak najprędzej pobiegłem na zajęcia telewizji. Gdy wszedłem, jej tam nie było. Od jej koleżanki dowiedziałem się, że nie przyjdzie dzisiaj. Włączyłem piosenkę Down i przez całe zajęcia prawie nic mnie nie interesowało. W dodatku o ból głowy przyprawiały mnie dwie młode damy, chodzące do 4 klasy podstawówki. Standardowo maraton na autobus. Gdy rozsiadłem się już na fotelu, wyjąłem telefon i napisałem do niej. Odpisała mi. Powiedziałem, że mnie ignoruje, a ona, że nie, a ja dalej, że tak. Podczas tego wszystkiego padło takie zdanie: „Sory, że miałam lekcję". Zrozumiałem, że ją zraniłem. Czułem się jak ostatni idiota. Tak bardzo mi na niej zależało, a jednak ją skrzywdziłem. Przeprosiłem i błagałem, by mi wybaczyła, lecz nie dostałem żadnej odpowiedzi. Wszedłem do domu, rzuciłem torbę i od razu włączyłem komputer, by napisać IV. rozdział książki, w której wyjawiam co do niej czuję. Nadeszła godzina 19. Opublikowałem go. Czekałem, aż będzie aktywna na Facebooku. Gdy tak się stało, zapytałem czy czyta to co piszę.
Zapytała: Zakochałeś się?
A ja odpowiedziałem: Tak
Czekałem około 40 minut zanim odpisała. Ten czas był dla mnie jak oczekiwanie na wyrok śmierci. Mam problemy z sercem, więc gdy się denerwuję, odczuwam ból. Byłem roztrzęsiony, a za razem nienawidziłem samego siebie. Napisałem, że czekałem 15 lat na taką osobę jak ona i że nie chcę jej skrzywdzić, lecz chce by wiedziała, że moje uczucie jest prawdziwe. Ona nie wiedziała co odpowiedzieć. Po pół godzinnych przemyśleniach w oczekiwaniu na cokolwiek wiele do mnie dotarło. Że to ona, to ta jedyna, na całe życie . W końcu ze znużonymi snem powiekami, napisałem: „Dobranoc", wypowiedziałem moje słowa w kierunku księżyca oraz zaklinałem się na gwiazdy jaśniejące wokół niego, że ją Kocham. Zmęczony wszystkimi emocjami położyłem się i zasnąłem...
CZYTASZ
Przy blasku Luny
RomanceOpisuje ona przeżycia Marcina zakochanego w przepięknej i wrażliwej Amelii.