Rozdział 15

3.6K 335 102
                                    

       Od feralnej imprezy minęło już parę dni, a co gorsze kolejne spotkanie z Dylanem zbliżało się wielkimi krokami.
Nie potrafię skupić się na niczym konkretnym, ponieważ moje myśli przez cały czas zaprząta, ten „niekonwencjonalny" psychoterapeuta.
Uświadomienie sobie tego, co naprawdę zaszło pomiędzy nami tamtego wieczoru w moim biurze zajęło mi kilka dni.
Jednak nie czuję wstydu ani zażenowania, jakie z pewnością powinienem czuć. Może to kolejny objaw mojej nienormalności?
Ale czy takowym objawem jest też prawie nieprzerwane masturbowanie się, wyobrażając sobie Dylana w stroju do bdsm, w moim biurze?
Dlaczego muszę być hiperseksualny...

Przecież ludzie mają o wiele bardziej poważniejsze problemy, dzieci w Afryce głodują, a ja umartwiam się nad sobą. Prawdą jest jednak, że wpadłem w to po uszy i nie wiem jak się z tego wydostać, a Dylan z pewnością mi nie pomoże. Tak naprawdę nie wiem już, czego mogę się po nim spodziewać i zastanawiam się, czy to co wydarzyło się ostatnio, nie przedstawiło mi jakiejś drugiej osobowości terapeuty.
Wcale bym się nie zdziwił gdyby się okazało, że Dylan ma rozdwojenie jaźni, czy może drugą osobowość.

Matkę odwiedzam regularnie i dopiero co od niej wróciłem. Nie zdarzyło mi się ponownie poruszyć tematu mojego ojca, nie chcę jej zadręczać pytaniami, bo wiem że byłoby to dla niej już o wiele za dużo. Na razie musi mi wystarczyć to, co wiem.
Czasem zdarza mi się popatrzeć na zdjęcie moich rodziców i naprawdę nie mogę uwierzyć, że wtedy wyglądali na tak bardzo szczęśliwych.
Może powiedzenie „od miłości do nienawiści tylko jeden krok" znajduje swój odpowiednik w rzeczywistości?

      Podnoszę się z kanapy i zmuszam się, by pójść do swojej sypialni, gdzie będę musiał przebrać się w coś czystego i w miarę eleganckiego na spotkanie z Dylanem. Jednak myśl o kolejnej terapii napawa mnie dziwnym niepokojem. Mam jednak wrażenie, że właśnie taki jest jego cel. Chce budzić we mnie obawę i niepewność, tylko nie rozumiem czemu ma to służyć. Zapisałem się na terapię po to, by nauczyć się radzić sobie z hiperseksualnością.

Dylan napisał mi smsa, że zabierze mnie w wyjątkowe miejsce i wręcz rozkazał, bym włożył na siebie coś eleganckiego.
Czytając tą wiadomość miałem mieszane uczucia, jak zawsze kiedy z nim rozmawiam.
Jednak kiedy stoję przed szafą i moim oczom rzuca się czarny pokrowiec, wiszący na drążku od razu po niego sięgam. Na Boga zapomniałem o tej błękitnej koszuli, którą miałem w tamtym roku na rozdaniu nagród, młodych biznesmenów. Kosztowała mnie ona fortunę, a później i tak wrzuciłem ją do szafy i zapomniałem o niej.
Czerwone akcenty na mankietach wyglądają aż nazbyt elegancko, więc mam nadzieję, że Dylan będzie usatysfakcjonowany.

Zakładam na siebie koszulę i przeglądam się w lustrze, na szczęście nie trzeba jej prasować, a w tym jestem naprawdę kiepski. Jeszcze bym ją spalił...

Mimo że wyglądam naprawdę dobrze to i tak coś cały czas nie daje mi spokoju. Podchodzę do lustra kilka razy, próbując znaleźć ten jeden element, który całkiem psuje mój ulizany wizerunek. Dopiero po kilku minutach dochodzę do wniosku, że chodzi o moje oklapłe włosy. Próbuję zmierzwić je ręką, co od razu nadaje mi bardziej niegrzecznego wyglądu.
Przypomina mi się sytuacja sprzed dwóch tygodni, kiedy wystroiłem się na terapię, wtedy jeszcze grupową, tylko po to by wywołać jakąś reakcję w Dylanie.
Jednak do tej pory nie wiem, czy choć trochę go to ruszyło, bo to w jaki sposób zachował się na imprezie, tylko uświadomiło mi, że to nie ja panuję nad tym, co dzieje się między nami. I to nie ja wytyczam zasady gry, w którą notabene nie umiem grać.

Jadę we wskazane przez Dylana miejsce i wcale nie dziwię się, gdy parkuje pod jedną z restauracji w samym centrum Nowego Jorku. Z zewnątrz wygląda na dość elegancką, więc zaczynam rozumieć, czemu mój terapeuta nie chciał pokazywać się w towarzystwie człowieka, który byłby ubrany dość zwyczajnie.
Wysiadam z samochodu i rozglądam się za znajomą twarzą Dylana.
Oddycham głęboko, bo wiem że znów jestem zmuszony, by wejść do restauracji i robić z siebie idiotę.
Kiedy stoję przed przejściem dla pieszych, czekając aż jakiś łaskawy kierowca się zatrzyma, czarny suv zajeżdża mi drogę, a za kierownicą dostrzegam Dylana, który uśmiecha się szeroko.

Nimfoman Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz