Rozdział 19

3.9K 324 173
                                    

Następnego dnia do pracy przychodzę godzinę przed czasem. Nie chcę powtórzyć swojego błędu, tuż sprzed rozmowy z Ivanowem.
Dzisiejsze spotkanie zakończy się sukcesem i wiem to już w momencie, w którym wchodzę do biura i wita mnie pogodny uśmiech Jaylin.
Wiem, że on również cieszy się ze spotkania z nowym maklerem, który zainteresował się kupnem akcji mojej firmy.
Razem z moją sekretarką postanowiliśmy jednak nie informować testy pracowników o planowanej rozmowie, by nie robić niepotrzebnych nadziei. I nie musieć organizować kolejnego bankietu przeprosinowego.
Chociaż powtórzyłbym to, co działo się podczas imprezy w moim biurze i z Dylanem. O tak, to z pewnością było warte powtórki.

Mam czas na posprzątanie biura, przygotowanie potrzebnych materiałów i papierów z umową - na wszelki wypadek. Gdyby jegomość od razu zdecydował się kupić akcje.
Magnetyczne tablice, na które przyczepiam wykresy oraz analizowane wcześniej sondaże, przeżuwam w stronę skórzanych foteli, gdzie zamierzam posadzić gościa.
Chcę żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik, ale też by nie wyglądało zbyt idealnie. Ma być po prostu dobrze.
Upewniam się, że rączka od okna jest na swoim miejscu, i że przez przypadek nie zostanie mi w dłoni, gdy będę próbował otworzyć okno.

Oddycham powoli, tak jak uczył mnie Dylan, zamykam oczy i odpływam na chwilę do błogiej krainy spokoju. Nie jestem zdenerwowany, jestem pewny siebie i gotowy, by przekonać tego maklera do podjęcia dobrej decyzji. Dlatego, gdy tylko w mojej automatycznej sekretarce rozlega się głos Jaylin, która powiadamia mnie o przybyciu gościa, jedyne co robię to poprawiam nowy, bladoróżowy krawat. Podchodzę do drzwi i otwieram je, by wpuścić maklera do środka.
Mężczyzna, którego widzę w progu, nie jest o wiele starszy ode mnie. Ma delikatną urodę i to odejmuje mu lat. Muszę przyznać, jest bardzo przystojny, a gdy tylko uśmiecha się do mnie przyjaźnie, widzę po nim, że łatwo będzie dobić z nim targu.
Gestem zapraszam go do środka, oraz obdarzał swoim najbardziej czarującym uśmiechem.

– Pan Griziński? – Tyle razy ćwiczyłem wymawianie tego dziwnego nazwiska, że w moich ustach brzmi prawie perfekcyjnie.

– Owszem. Miło mi, panie Sangster. Cieszę się, że mogę odwiedzić pana osobiście, bowiem przeważnie wysyłam jednego ze swoich pracowników na podobne spotkania – mówi, i prawie niezauważalnie lustruje moje biuro, jednak udaję, że tego nie widzę.

Po skończonej prezentacji i omówieniu wszystkich szczegółów, Griziński nie szczędzi pytań. Nie dziwię mu się, ale przynajmniej mam już pewność, że wszystko jest klarowne i nie popełniłem żadnego błędu względnego w swoich obliczeniach.
Wydaje mi się, że jestem dość przekonujący, a opanowanie, które jest we mnie mogę zawdzięczać jedynie Dylanowi.

– Wydaje się pan wiarygodnym człowiekiem, pana agencja ubezpieczeniowa jest najlepiej prosperującą firmą w Nowym Jorku na ten czas – mówi, kiedy w końcu dostaje odpowiedzi na wszystkie, nurtujące go pytania – Jednak zastanawiam się, czy akcje się utrzymają i czy nie spadną gwałtownie. Wie pan, gra na giełdzie jest ryzykowna i wymaga sprytu.

– Dlatego z panem rozmawiam. Zgłosiło się do mnie wielu maklerów, jednak zapraszam na spotkania tylko wybranych przez siebie – kłamię, jednak czasem trzeba, by lepiej kimś zmanipulować. Moje słowa są sygnałem dla Gryzińskiego, że powinien działać szybko, bo inaczej ktoś sprzątnie mu taką ofertę sprzed nosa w bardzo prędkim czasie.

– Nie mam żadnych zastrzeżeń do pana prezentacji, jest ona przejrzysta i klarowna. Byłbym głupcem, gdybym nie zainwestował w tą ryzykowną grę na giełdzie – mówi od razu, a do jego twarzy przykleja się szeroki uśmiech.
Zastanawiam się przez chwilę jakim człowiekiem jest ten face, poza pracą, wtedy gdy akurat nie załatwia spraw służbowych, ani nie musi udawać doświadczonego maklera.
Wydaje mi się jednak, że Gryziński jest dość ogarnięty i ma potencjał, podobnie jak ja, a poza tym nikt naprawdę nie pcha mi się do drzwi, żeby kupić moje akcje.

Nimfoman Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz