Kolejny tydzień minął, Harry bardzo zbliżył się do zamkniętego umysłu Louisa, swoimi opowiadaniami, które lubił pisać i które pokazał mu pewnego wieczora.
Louis był zafascynowany mrocznymi opowieściami, dostrzegając momentami jakiś związek pomiędzy bohaterami a nim samym, a także Harrym. Lecz wcale tego nie komentował, nie chcąc wtrącić się przez przypadek w nieswoje sprawy.
Harry otwierał się na Louisa, jednak bez wzajemności, ponieważ szatyn jedynie czasami pokazywał rosnące przywiązanie do loczka, który zauważył tą aż zbyt mocną uwagę na kontakty z innymi u Louisa.
Kędzierzawy nie wiedział, czy mógł zapytać o to, bojąc się, że spieprzy to co zbudowali.
Pozostawała jeszcze kwestia leków, którymi zbyt bardzo się nie zainteresował, chociaż siedząc właśnie na matematyce, któryś raz poprawiał nazwę, którą napisał z nudów w zeszycie. Pogrubiony napis xanax widniał w rogu, przyciągając uwagę na pierwszy rzut oka.
Potem zaczął analizować zachowanie Louisa, kiedy oddał mu pudełko, wściekłość tląca się w głębi jego niebieskich tęczówkach świadczyła o powadze sytuacji. Szybko opuścił dom, a potem na drugi dzień zachowywał się kompletnie inaczej, niż przez kilka wcześniejszych, tuż przez odnalezieniem leków.Najwidoczniej tabletki miały na niego znaczący wpływ.
- Harry, mógłbyś proszę słuchać nauczycielki?- zapytał Liam, szturchając przy tym zamyślonego Stylesa.
Cholerny Liam, który od dokładnie tygodnia wręcz lśnił, umawiając się z pieprzonym Zaynem Malikiem. A Harry wciąż tkwił w tym samym miejscu wraz z Tomlinsonem, chociaż ich relacja zrobiła krok w przód. Nic nie zanosiło się na kolejne posunięcie, odkąd Louis zaczął przykładać się nieco do nauki, tłumacząc Harry'emu, że musiał pokazać matce i innym, że nie jest stereotypowym chuliganem.
- To w końcu co wyszło ci w teście na doradztwie, bo szukam kogoś do pary?
- Typ społeczny, ale już mam parę, razem z Jeff'em- wytłumaczył, wyjeżdżając z klasy. Z uśmiechem przywitał czekającego na niego Louisa, który odwzajemnił uniesienie kącików ust w górę.
Naprawdę było lepiej.- Aww, z tym Jeffem? Ale przecież jest starszy- zapytał.- Cześć Louis.
- Tak, Hej- odpowiedział, przy okazji witając się z Tomlinsonem.
- Gadałeś z nim?- dopytał Payne, a Tomlinson zmarszczył brwi zdezorientowany, patrząc raz na Harry'ego, raz na Liama.
- Tylko krótka rozmowa, nie chcę nic więcej- odparł, poprawiając torbę na swoich kolanach.
- Ale...
- Nie, Liam. Nasza przyjaźń była aktualna kiedy jeszcze chodziłem, teraz zapomnij. Jedźmy, Lou- zakończył temat.
Sam Louis wzruszył ramionami do zrezygnowanego Liama, a potem zaczął pchać wózek pod kolejną salę.
*^*
- Wywaliłem się na betonie i zaryłem nieco twarzą, tak powstała ta blizna- wskazał na miejsce nad brwią.
- Teraz twoja kolej- dodał, mrużąc oczy kiedy Louis pokazał swoje kolano, wskazując na wieczną rysę.
- Zrobiłem to sobie, kiedy skakałem na nartach. Rozwaliłem nogę i zszywali mi ranę- opowiedział, prostując się na materacu Harry'ego, kiedy siedzieli obok siebie.
Potem nagła cisza zaległa w pomieszczeniu, przerywana przez stukot kropel deszczu o parapet w pokoju Stylesa.
Louis oparł się o ścianę za sobą, obserwując z bliskiej odległości rzęsy, loczki Harry'ego rzucające cień na jego czoło. Brunet był naprawdę przystojnym chłopcem.
CZYTASZ
kawa i xanax |Larry|
FanfictionLouis to osiemnastoletni chuligan, który zniszczył wiele rzeczy, przeszedł wiele w swoim życiu, jednak wciąż szedł przed siebie. Wtedy coś spadło na jego ramiona i przygnieciony pod ciężarem tej sprawy, zatracił się w obojętności, jednak do czasu. ...