16

506 82 32
                                    

Harry z uśmiechem wyjechał z klasy zaraz po matematyce wraz z idącym obok niego Liamem. naprawdę ulżyło mu, że przetrwał tę katorgę z nauczycielką, która przypominała mu z twarzy słodkiego pekińczyka. 

Wtedy Zayn przybiegł spanikowany, wpadając w ramiona zaskoczonego Liama, który złapał go zanim odbiłby się i poleciał na podłogę. Loczek spojrzał na niego nieco zdezorientowany i z niepokojem kującym jego pierś. 

- Pożar, znowu. Louis...

- Louis?! Co z Louisem?- krzyknął Harry, słysząc tę informację, dosłownie skamieniał, siedząc na swoim wózku, ledwo co przetwarzając wszystko nieco wolniej niż zwykle. 

- Karetka go zabrała- odpowiedział drżącym głosem.

W oczach Harry'ego zebrały się łzy, dłonie zaczęły się trząść, jak osika, nie wiedział co ze sobą zrobić, patrząc na roztrzęsionego Zayna, którego przytulał Payne. 

Widział dyrektora wędrującego pod historyczną, z łzami lejącymi się po jego policzkach, pchnął koła w tamtą stronę.
Aż zatrzymał się obok zwęglonej ściany i drzwi, nie myśląc, że klasa tym razem była nieco bardziej zniszczona. 
Dyrektor wraz z woźnym i nauczycielką rozmawiali przy wejściu, jednak nie na tyle cicho by inni nie mogli ich usłyszeć, ciekawski tłum zgromadził się w oddali, oglądając zniszczenia, które na pozór nie były aż nadto atrakcyjne, ale i tak niepokój Harry'ego nie tracił na sile. 

Jednak z uwagą słuchał wymiany zdań pomiędzy pracownikami szkoły. 

- Tomlinson uratował koleżankę, prawdopodobnie udusiłaby się w tym dymie, więc nie powinien dostawać zbyt surowej kary za podpa...

- Skąd pani może wiedzieć, że to on zrobił? Znowu rzucicie oskarżenia bezpodstawnie?- zabrał głos, siląc się na mocny ton pomimo rozpaczy, teraz kiedy był z Louisem i pomiędzy nimi wszystko się układało, zamierzał zadbać o to by nic się nie zepsuło, a w szczególności nie chciał dopuścić do ponownego oszczerstwa. Wiedział, że matka jego chłopaka zadbałaby o ponowne dawkowanie leku dla Louisa, co wiązałoby się z kolejnym przytłumieniem jego emocji, znowu chodziłby sennie oraz z nadmiarem spokoju, Harry już nie chciał zobaczyć tego rozdzierającego widoku. 

- To już drugi raz...

- Za pierwszym też pani miała jakieś dowody?- zapytał, mrużąc oczy.
Cisza. Dyrektor tylko obserwował wszystko ze zmarszczonymi brwiami. 

- Tak myślałem- powiedział, zaciskając po chwili usta.

- A jakieś podejrzenia co do tego?- zapytał dyrektor, patrząc na nauczycielkę, a potem na Stylesa.

- Louis Tomlinson- rzuciła, krzyżując ramiona na piersiach, Harry nigdy jej nie lubił, zawsze uważała się za lepszą od innych, zresztą nawet uczyć nie potrafiła. 

- Nie lubię oskarżać nie mając podstaw, może trzeba przeprowadzić jakieś śledztwo, a może zaszantażować na forum szkoły- zaproponował, na co dyrektor przytaknął, zgadzając się z nim.

- Niech będzie.

jeden z wielu kamieni, spadł z serca Harry'ego na tę chwilę. 

*^*
- Jest w porządku, tylko zatruł się dymem. Ma podawany tlen jest na obserwacji. Można wejść- powiedział lekarz, kiedy Harry wraz z Zaynem zapytali o Louisa, jak tylko dotarli do miejscowego szpitala.

Malik pomógł Harry'emu wjechać do pomieszczenia, puszczając rączki wózka, kiedy młodszy zaczął mocno się odpychać.
Dyrektor wraz z Elizabeth stali przed łóżkiem śpiącego Louisa, który wyglądał spokojnie i żył.
Harry zatrzymał się zaraz obok niego, chwytając mocno jego dłoń, znowu poczuł tym razem dużą ulgę na ten miły dla jego oczu widok. 

kawa i xanax |Larry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz