Louis miział się z Harrym w kącie na korytarzu szkolnym, nie zwracając na siebie uwagi innych, co niezmiernie mu się podobało.
Szatyn siedział na kolanach swojego chłopaka, który mocno obejmował go, by nie zleciał, całując się i śmiejąc co chwilę.
Byli pijani z miłości i szczęścia, kiedy Zayn i Liam podeszli do nich z uniesionymi brwiami w górę.- Jesteście w końcu razem prawda?- zapytał Mulat, przerywając ich moment.
- Yup, Malik- przytaknął Louis, z dużym uśmiechem.
- Dzisiaj ja jestem na górze, przykro mi kochanie- powiedział Zayn, cmokając załamanego Liama w policzek.
Louis i Harry spojrzeli na nich ze zdegustowaniem.
- Założyliście się o.... Okej, nieważne- westchnął Harry, kręcąc głową.
- To co, dzisiaj o osiemnastej?- spytał Liam, a Louis znieruchomiał na swoim miejscu, patrząc spanikowany w oczy kolegi.
- Nie za bardzo mogę, przepraszam Lima- odparł Harry, a Liam zaśmiał się dźwięcznie.
- Pytanie do Louisa, Harriet- wyjaśnił Payne, a loczek spojrzał zainteresowany raz na swojego przyjaciela, raz na swojego chłopaka.
- Może być, ale od razu na miejscu, mam dzisiaj wizytę u doktora- odpowiedział, ignorując ciepły wzrok Stylesa.
- Powinniśmy być zazdrośni, Zayn?- zapytał rozbawiony Harry.
- Raczej być zadowoleni, w końcu...
- Zamknij się Malik- przerwał mu Tomlinson.
Nie chciał jeszcze zdradzać Harry'emu co robił, jednak cieszył się, widząc efekty swojej pracy.
Sam loczek jeszcze nie mógł ich zauważyć, ale wkrótce...- Boże, okej- prychnął Mulat, podnosząc dłonie w gorę w akcie poddania, kiedy akurat dzwonek zadzwonił, oznajmiając koniec przerwy. Styles nie skomentował tej akcji, siedząc zdziwiony.
Liam i Zayn odeszli, mówiąc o lunchu, a Louis wstał z kolan Harry'ego, biorąc torbę i pchając go pod salę.- Trzymaj się kochanie, do następnej przerwy- powiedział, pochylając się i całując go w usta po czym uśmiechnęli się do siebie, a potem Louis ruszył w swoją stronę.
*^*
Harry jechał powoli do domu, ciesząc się zimnym wietrzykiem i jesiennym słońcem muskającym jego bladą twarz, myślał o dzisiejszym treningu, na którym musiał się wstawić i o swoim chłopaku, który...
Wtedy nagle został pchnięty do przodu i już nie musiał sam dbać o napęd.- Miałeś pojechać do...- przerwał, widząc nad sobą Jeffa, który pchał jego wózek.
- Och, sorry, pomyliłem cię z kimś- poprawił się, zaczynając od nowa samodzielnie pchać kółka.
Jeff nie protestował odsuwając się na bok, by iść obok niego.- Z Louisem?- zaśmiał się, odpalając papierosa.
- Skąd cytat na zapalniczce?- zmienił temat prawdziwie zaciekawiony, wcześniej zauważając napis na zamknięciu przedmiotu.
- Och, limitowana kolekcja- odparł nieco oszołomiony blondyn.
- Fajne, masz więcej?- dopytał, szybciej pchając. Nie miał za bardzo ochoty rozmawiać z byłym przyjacielem.
- Mam, jeszcze dwie. Chociaż druga się kończy.
- Fajnie, jaki cytat?
- Odwaga jest dobra, ale wytrwałość lepsza.
Harry widział, że był drugi podtekst, który chciał mu przekazać, na całe szczęście znaleźli się obok jego domu.
- Cześć!- pożegnał się, gnając ile mógł na swoich czterech kółkach. Wtedy żałował, że wybrał ten wózek, a nie na przykład z napędem. Cholera, już nigdy nie popełni tego błędu.
CZYTASZ
kawa i xanax |Larry|
FanfictionLouis to osiemnastoletni chuligan, który zniszczył wiele rzeczy, przeszedł wiele w swoim życiu, jednak wciąż szedł przed siebie. Wtedy coś spadło na jego ramiona i przygnieciony pod ciężarem tej sprawy, zatracił się w obojętności, jednak do czasu. ...