↳❝he's the flowers, but he's also the rain. he's the beauty of day, but he's also nights full of pain❞↲
▪gdzie bambam jest fryzjerem, a yugyeom tatuażystą i obydwoje nienawidzą się jak cholera
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
— JAK TO MOJE FARBY NIE DOJADĄ? MIAŁY BYĆ NA WCZORAJ, DO CHOLERY! JEŚLI DO TRZYNASTEJ ONE NIE DOJADĄ, POZWĘ PANA I CAŁĄ PAŃSKĄ RODZINĘ PIĘĆ POKOLEŃ DO PRZODU
Od ponad półtorej godziny wyrywałem sobie włosy z głowy, próbując odzyskać dostawę, która „przypadkowo" dotarła na drugi koniec kraju, zamiast pod drzwi od zaplecza mojego salonu fryzjerskiego.
Ciśnienie wzrastało mi co chwila dwukrotnie, czułem się jakbym miał zaraz wybuchnąć ze złości.
Nic dzisiaj nie szło po mojej myśli.
Najpierw ordynatorka najważniejszego uniwersyteckiego szpitala w kraju musiała odwołać wizytę, przez wypadek, którego doznała w górach, mój obiad był niejadalny i musiałem jeść ramen z pierwszego lepszego spożywczaka – a teraz to.
Moje drogie farby, którymi zamierzałem odświeżać fryzury każdej staruszki z okolicy.
Nie wiedziałem czy mam się rozpłakać czy zacząć rzucać rzeczami we wszystko co tylko się rusza (dobrze, że Junhe zamknął się w łazience na zapleczu, bo obawiam się, że jemu też mogło by się oberwać).
Zacząłem się zastanawiać, co ja takiego zrobię, jeśli do tej trzynastej nie wykombinuje potrzebnych mi rzeczy.
Mój salon musi funkcjonować w pełni, inaczej będę stratny na sporo pieniędzy i moja reputacja ucierpi.
Wszystko mam na wysokim poziomie i jeśli chce zarabiać miliony wonów na podcinaniu włosów i rozmowie z ahjummami, musi dostać tą cholerną dostawę.
Zrezygnowany, usiadłem na krześle, głośno wzdychając.
Nie mam siły na ponownie terroryzowanie gościa z hurtowni, dlatego muszę coś wymyślić.
Słysząc dźwięk otwieranych drzwi, miałem ochotę wsadzić sobie nożyczki w oko, aż trafią do samego środka mózgu, by zagłuszyć poziom zirytowania jaki we mnie wrastał.
Karteczka na drzwiach wyraźnie wskazywała, że zakład fryzjerski był nieczynny i nie wiem, jakim debilem trzeba być, by jej nie zobaczyć.
— Chwilowo nieczynne, karteczka WYRAŹNIE wisi na drzwiach, wystarczy tylko potrafić czytać — Powiedziałem ozięble, machając w stronę tej osoby ręką by sobie poszła.
Jeszcze muszę się użerać z głupim klientem, na którego nie chce pochopnie krzyczeć i zrujnować sobie reputacji (a niewiele brakowało, bym wybuchnął).
— Wiem, że tam wisi, nie jestem ślepy
Odwróciłem się i zobaczyłem stojącego naprzeciw mnie Kima, z założonymi rękami, który patrzył na mnie dziwnie.