Rozdział 9.

231 24 8
                                    

Jonathan czuł, że coś jest nie w porządku, gdy następnego dnia przez telefon usłyszał głos June. Przez długi czas poprzedniej nocy wspominał pocałunek i musiałby skłamać, mówiąc, że żałuje. Jednak nie wspominał o niczym. Udawał, że nic się nie stało, ale gdyby mógł, to od razu powtórzyłby całą akcję. Poprzedni wieczór utwierdził go w przekonaniu, że June nie była dla niego już jedynie przyjaciółką. Od pierwszego spotkania przed sklepem jej widok zapierał mu dech w piersi. Wróciły wszystkie wspomnienia z cudownych lat młodości.

– Powinienem cię przeprosić – powiedział w końcu, chociaż obiecał sobie, że nie będzie przepraszać za pocałunek. – Głupio wyszło, nie powinienem cię całować.

– Oh, tak... ja... ja też przepraszam.

Zapanowała cisza, a w obu głowach kotłowały się myśli. W końcu to Jonathan się odezwał:

– Dasz się zaprosić na przeprosinową kolację? Żadnych akcji, obiecuję.

– Dzisiaj raczej odpada – powiedziała, próbując się wymigać. Musiała przemyśleć swoje zachowanie, odetchnąć i uspokoić uczucia, które zaczęły się mieszać.

– Odezwę się w poniedziałek. Bądź w weekend, ale nie obiecuję, bo jadę do Manchesteru.

– Znowu? – zapytała, a po chwili dotarło do niej, jak to zabrzmiało. – Ojeju, przepraszam. Nie powinnam tak mówić.

– Nie ma sprawy – w głosie Jonathana dało się wyczuć rozbawienie przez pomyłkę przyjaciółki. – Po prostu chcę mieć dzieciaki na oku. I Cameron chciał przyjechać, więc musimy wszystko omówić.

ʚ|ɞ

Corinne ucieszyła się na widok tatusia, a Cameron był zawiedziony. Liczył, że ten weekend spędzi tylko z ojcem z dala od natrętnej pięciolatki czy matki, która zachowywała się jak nastolatka, gdy w pobliżu był Marcus.

– Tatusiu, pójdziesz ze mną na urodziny Anabelle? – zapytała dziewczynka, siedząc na kolanach ojca i jedząc śniadanie.

– Anabelle?

– To moja przyjaciółka ze szkoły. Pójdziesz?

– Ja nie jestem zaproszony – powiedział, uśmiechając się przepraszająco.

– Na pewno się nie obrazi! Chcesz? – zmieniła temat, podsuwając ojcu łyżkę z płatkami śniadaniowymi.

– Już jadłem, kochanie. Ubrudzisz się zaraz.

Jonathan sam przed sobą nie chciał przyznać się do radości na myśl, że jego córka zajęta będzie urodzinami koleżanki, a on będzie mógł spędzić trochę czasu z synem. Chciał polepszyć ich kontakty i wybadać jak Helen zachowywała się przez ostatni tydzień. Odprowadził córkę na tematyczną imprezę i zabrał syna na basen. Przepływali kolejne długości, a do mężczyzny docierało, jak jego potomek się zmienia. Jego ciało już nie przypominało ciała chłopca, a i głos był jakiś inny. Pragnął zatrzymać pędzący czas, bo nie chciał, żeby Cameron był już w okresie buntu młodzieńczego. Już teraz zaczynały się problemy dotyczące kontaktów z matką i tych w relacjach damsko – męskich. Jon wolał, żeby pozostali na etapie budowania dużych budynków z klocków lego, ale wiedział, że życie tak nie wygląda i teraz jedyne co może zrobić to być przy nastolatku i służyć mu radą w każdej chwili.

Siedząc w restauracji, pytał o szkołę i rudowłosą dziewczynę, z którą jego syn był na koncercie. Cam był rozdarty, bo z jednej strony miał szansę wypytać o kilka rzeczy, ale z drugiej mówienie o swoim życiu jakoś go krępowało. Na szczęście jego ojciec zrezygnował już ze sprawdzania mu Facebooka i innych kont społecznościowych. Teraz paliłby się ze wstydy, gdyby wiedział, że jego ojciec czyta wszystkie wiadomości i sprawdza, czy nie wchodzi na nieodpowiednie strony bądź nie pisze z podejrzanymi osobami.

Cztery tygodnie na miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz