Rozdział 4

355 86 33
                                    

— Nie mam pojęcia, ile zajmie nam ogarnięcie tego burdelu... — mówi Sehun, rozglądając się po słabo oświetlonej piwnicy. Jego wzrok kolejno ląduje na starych meblach, obrazach, szpargałach. — Ciekawe, czy poprzednia właścicielka nie miała kompletnie żadnej rodziny, która mogłaby przejąć majątek? To rzadko się zdarza.

— Jeżeli miała tylko córkę, która umarła, to faktycznie mogła nie mieć komu tego wszystkiego przekazać. To smutne. — odpowiada Luhan, odkrywając jedno z prześcieradeł, pod którym kryła się ogromna, jasna szafa. — Ale zobacz, większość rzeczy jest w bardzo dobrym stanie. Można je sprzedać. Przydadzą nam się teraz pieniądze, prawda?

— Zdecydowanie. Dlatego bądź ostrożny.

— To tobie powinienem to mówić, głupku.

— To ty ostatnio ciągle coś zbijasz, ewentualnie się wywracasz — Sehun posyła mu kpiący uśmieszek, po czym odkrywa spod białej płachty dużą komodę. Przygląda się jej z uwagą, ale nie dostrzega niczego nadzwyczajnego. Nie zna się na wyposażeniu wnętrz tak jak jego mąż, więc nie umie ocenić wartości tych wszystkich rzeczy.

— Zobacz, to to lustro! — Luhan omija kilka kartonów i staje przed szkłem w mosiężnej ramie. Sehun nie wydaje się być nim tak zachwycony, jak jego mąż, ale uśmiecha się i kiwa głową na znak, że i jemu się podoba. Jeśli Lu chce takie mieć, to niech ma. Przecież to tylko lustro.

— Wygląda na naprawdę stare. Ciekawe ile lat miała je poprzednia właścicielka? — Zastanawia się.

Luhan wzrusza ramionami, nie skupiając się zbytnio na jego słowach. Wciąż wpatruje się w pordzewiałą ramę z zachwytem. Po chwili jednak marszczy nieco brwi i przybliża się do szkła nieco bliżej. Wystawia lekko prawą dłoń, aby je nieco przetrzeć. Tuż po tym, jak to robi, krzyczy głośno i odwraca panicznie Sehuna w przeciwną stronę, od razu chowając się za jego plecami. Zdezorientowany Hun patrzy na niego w niezrozumieniu, czując jak i jego serce zdecydowanie przyspiesza przez zaskoczenie.

— Boże, Sehun! Tam jest trup! — Tuż po usłyszeniu tych słów, światło latarki młodszego błyskawicznie kieruje się w stronę części piwnicy, którą było widać w odbiciu lustra. Za załomem jednej ze ścian widać teraz wyraźnie czyjąś bladą rękę i kawałek głowy, z której wcześniej musiała sączyć się krew. Betonowa podłoga zabarwiona  jest na czerwono tuż pod głową.

— Luhan, idź szybko na górę zadzwonić na policję. — mówi Sehun drżącym głosem. Wie, że nie ma już co wzywać karetki. Nawet z tej odległości widać, że mężczyzna na pewno jest martwy.

Chińczyk od razu wykonuje polecenie i czym prędzej biegnie na górę, starając się nie spaść ze schodów pod wpływem przerażenia. Jednak obraz martwego mężczyzny nie może zniknąć z jego głowy, nawet gdy znajduje się już na górze i drżącymi dłońmi trzyma telefon, rozmawiając z osobą, która obiecuje, że zaraz policja się u nich pojawi.

Mężczyzna odkłada telefon na szafkę i opiera się o ścianę, aby nie upaść. Boi się zejść na dół, ale nie chce, aby Sehun był tam teraz sam.
Ku jego szczęściu ten jednak wchodzi po chwili na górę, zostawiając drzwi od piwnicy otwarte.
Stoi przy nich, wpatrując się w Luhana dziwnym wzrokiem, który sprawia, że Chińczyk nie podejdzie do niego. Widzi, że ciemnowłosy zaciska zęby i stara się zebrać myśli, aby w końcu coś powiedzieć.

— Sehun...? — Luhan przybiera już prostą pozycję, nie chcąc wciąż opierać się na ścianie. — Dlaczego tak na mnie patrzysz...?

— Nic nie pamiętasz? — pyta Sehun wyjątkowo cichym głosem. Luhan otwiera zaskoczony szerzej oczy i cofa się o krok.

𝐢𝐧 𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐝 | 𝐡𝐮𝐧𝐡𝐚𝐧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz