Rozdział 1

805 152 63
                                    

Otwiera oczy i od razu zrywa się do siadu, gdy słyszy dźwięk, którego na pewno nie powinno być w środku nocy. Zaciska palce na pościeli i patrzy w bok, gdzie powinien spać Sehun. Nie ma go.

— Hunnie? — pyta nieśmiało, mając nadzieję, że jest on być może po prostu w niewielkiej łazience, której drzwi znajdują się w sypialni. Są uchylone, przez co Lu od razu stwierdza, że jego mąż musiał pewnie wyjść za potrzebą. Jednak po dłuższej chwili, w ciągu której nie doczekał się odpowiedzi, ani żadnego innego dźwięku, zaniepokojony wstaje i powolnym krokiem dochodzi do drzwi, które prowadzą go na długi korytarz oświetlony jedynie przez jeden kinkiet, dający blade, nieprzyjemne światło. Lu powoli wychyla się za barierkę, aby móc zobaczyć, co dzieje się w hallu i salonie, który jest widoczny przez duży łuk. Nie słysząc póki co niczego niepokojącego, postanawia zejść na dół.
Może Sehuna znów jedynie dopadł nocny głód i objada się kanapkami w ciszy?

Schodzi po schodach, które ku jego zadowoleniu mimo starości nie skrzypią. Dom naprawdę jest warty swej wysokiej ceny.

Unikając wpadnięcia na kartony, wchodzi do salonu i rozgląda się, ówcześnie zapalając część oświetlenia. Kanapa stoi przed dużym telewizorem, a na małym stoliku przed nim już widać kilka brudnych kubków. Obydwaj mają problem ze sprzątaniem po sobie, więc utrzymanie domu w czystości zawsze było dla tego małżeństwa dość trudne.

— Hunnie? — Luhan ponownie woła ukochanego, jednak znów odpowiada mu cisza. Wychyla się za grubą ścianę, gdzie znajduje się jadalnia, która połączona jest z przestronnym salonem. Można powiedzieć, że salon, kuchnia i jadalnia stanowią jedno duże pomieszczenie, umiejętnie oddzielone od siebie ściankami i meblami.

Lu przystaje i wytęża słuch, gdy słyszy cichy plusk wody gdzieś z tego piętra. Od razu rusza więc do łazienki, gdzie przystaje przed drzwiami. Słyszy, jak z kranu leci woda, napełniając najpewniej wannę. Marszczy zdziwiony brwi. Sehun kąpie się w środku nocy? Nie może spać? Trudno mu się zaaklimatyzować w nowym miejscu?

— Sehun? — Lu otwiera w końcu drzwi i robi krok do przodu, aby następnie zastygnąć w miejscu. Jego wzrok w pierwszej kolejności pada na osobę, która z szerokim uśmiechem klęczy przy wannie i delikatnie miesza dłonią gorącą wodę, która sprawia, że cała łazienka jest zaparowana. Postać siedząca przy wannie, wybucha nagle gromkim śmiechem, przez co Luhan wstrzymuje oddech. Męska sylwetka powoli odwraca swoją głowę w stronę Luhana, który przerażony cofa się o krok.

Chińczyk patrzył na samego siebie, skąpanego w niebieskiej, bladej poświacie księżyca, jakby przed nim nie stał człowiek, ale jedynie odbicie w lustrze. Gdy pierwszy szok już przemija, Luhan przenosi niespokojny wzrok z samego siebie na wannę, z której już powoli zaczyna wylewać się parująca woda, mocząc tym samym białe, ale pobrudzone czerwoną substancją płytki. Chińczyk szybko podbiega do kabiny, aby zakręcić kurki, ale gdy nachyla się nad powierzchnią wody, krzyczy przerażony i szybko zanurza w niej ręce, boleśnie się w nie parząc. Nie jest to jednak dla niego ważne.

To nie może się znowu dziać.

Wyciąga szybko ciało cięższego, nieprzytomnego Sehuna z gorącej wody, w akompaniamencie swojego własnego śmiechu, który jednak nie wydobywa się teraz z jego ust.

— Dlaczego mi to robisz?! — płacze histerycznie Lu, klęcząc na podłodze. Stara się czerpać powietrze do swoich płuc, jednak szok i zdezorientowanie utrudnia mu to niemalże całkowicie. Trzyma usilnie ukochanego w objęciach, co chwila przenosząc przerażony wzrok na jego poparzoną, czerwoną twarz i krwiste rany na dłoniach.
Patrzy nienawistnym wzrokiem na samego siebie, który stoi naprzeciwko niego z szerokim uśmiechem. Śmieje się perliście i posyła zrozpaczonemu, klęczącemu mężczyźnie szyderczy wzrok.

𝐢𝐧 𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐝 | 𝐡𝐮𝐧𝐡𝐚𝐧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz