Prolog

1.2K 212 142
                                    

— Wziąłeś już wszystko? — Mężczyzna o ciemnych, lśniących włosach obraca się przez ramię, zerkając na niskiego, miedzianowłosego, który właśnie w tej chwili stara się nie wywrócić na wyboistej ścieżce. To jest dla niego dość trudne, ponieważ trzyma w swoich dłoniach wielki karton, a część rzeczy, która z niego wystaje, przysłania mu właściwie całe pole widzenia. Sehun wbrew sobie śmieje się pod nosem na ten widok.

— Jeszcze tylko jeden — odpowiada starszy, dysząc cicho ze zmęczenia. Wymija prędko wyższego, aby jak najszybciej dostać się do domu i móc postawić ciężki karton. Zdecydowanie nie nadaje się do noszenia takich rzeczy. Od tego jest raczej lepiej zbudowany i troszkę wyższy Sehun, który doskonale wie, że to właśnie jemu przypadnie przytachanie tu tego ostatniego pudła, bo Luhan ma już dość pracy na dziś. Hun nie dziwi się starszemu.
Od rana przenoszą ciężkie kartony i meble, aby już dziś mieć to za sobą, a jutro zająć się lżejszą robotą. Robią to wszystko sami, chcąc oszczędzić na pomocy, ponieważ dom i tak kosztował ich naprawdę dużo. Jednak jego wielkość i piękno ogrodu są warte tych pieniędzy.

Luhan otwiera łokciem ciężkie drzwi wejściowe i wpada niczym burza do jasnego, przestronnego hallu. Uśmiecha się lekko, stawiając z wyraźną ulgą karton ze szkłem na drewnianej podłodze. Sehun już po chwili robi to samo ze swoim bagażem i obejmuje niższego od tyłu, kładąc swoją brodę na czubku jego głowy.

— Więc to koniec... Nasz nowy dom... — mówi cicho, wpatrując się w wejście do salonu, drewniane, jasne schody i ściany obklejone beżową, nieco łuszczącą się tapetą.

— Chyba dopiero początek... Trzeba to wszystko nieco wyremontować. — Lu lustruje krytycznie ściany, ale z jego ust i tak nie schodzi uśmiech. — Podoba mi się tu. Okolica też jest spokojna.

— Myślę, że to był dobry krok... Po tym wszystkim... — Sehun kiwa głową. Czuje, jak Luhan lekko się spina na jego słowa, dlatego młodszy obejmuje go jeszcze mocniej. — Nie myśl już o tym. Zaczynamy tu od nowa.

— Wiem... — Han spuszcza wzrok i delikatnie wyswobadza się z objęć. Kieruje się w stronę wyjścia, narzucając na siebie jeansową kurtkę. — Przyniosę te ostatnie rzeczy.

Sehun kiwa głową i opiera się ramieniem o framugę drzwi. Jeszcze raz patrzy na swój nowy dom i bierze głęboki oddech. Ma nadzieję, że po tym wszystkim, co miało miejsce w ich życiu w ciągu ostatnich kilku miesięcy, w końcu obydwoje będą mogli zaznać spokoju setki kilometrów od rodzinnego Seulu. Teraz może być już tylko lepiej.

𝐢𝐧 𝐦𝐲 𝐡𝐞𝐚𝐝 | 𝐡𝐮𝐧𝐡𝐚𝐧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz