21.

176 11 18
                                    

Harry odziwo, gdy znalazł się na górze szybko odnalazł pokój starszego. W porównaniu do innych pokoi do których zaglądał tylko ten był niesprzątany od conaimniej miesiąca i jakiś taki mało dziewczęcy, gdyż Louis miał tylko siostry i to aż cztery.

- Mam już sobie iść? - zapytał loczek, gdy ujżał niebieskookiego w pokoju.

- Nie... ale musisz się przywitać z moimi rodzicami...

- Po co?

- Tak się darłeś jak dawałem ci całusa, że rodzice myśleli, że przyprowadziłem do domu kolejną puszczalską laskę, czego raczej nie wolno mi robić. Powiedzieli, że jak cie zobaczą to uwierzą.

- To raczej niezbyt komfortowe

- Tak, dlatego miałem ci nie mówić po co wzywają cie moi rodzice. Kazali mi powiedzieć, że chcą się z tobą przywitać, bo rzadko przyprowadzam  kolegów, co jest raczej prawdą. Jednak nie umiem kłamać, dlatego powiedziałem Ci wszystko.

- Bardzo śmieszne - wywrócił oczmi Harry - Kłamstwo masz na drugie imię.

- Właściwie na drugie imię mam William, ale jak sobie chcesz.

I w ten sposób loczek spędził miłe popołudnie z rodzicami Louisa przy herbacie prosto z Indii.

**

Wieczorem Harry napotkał się z mamą, która miała dla niego niezbyt ciekawą propozycję.

Sam już nie wiedział co miałby w związku z tym zrobić, dlatego stwierdził, że przegadanie sprawy z Louisem nie będzie głupim wyjściem.

Szybko wystukał numer niebieskookiego, który odziwo znał na pamięć, na klawiturze, by móc zadzwonić do chłopaka.

- Harry co jest? - zapytał dość prostolinijnie Louis.

- Zaraz coś musiało się stać - przewrócił oczmi młodszy, chociaż tamten nie mógł tego zobaczyć.

- I tak wiem, że przewracasz oczmi, głąbie. Nie rób tak tylko mów o co chodzi?

- Za obrażanie mnie nie powiem.

- Nie drocz się. Zresztą to głąbie było pieszczotliwie. Mów szybko, bo mi się  siusiu  chce.

- Dobrze, że siusiu, bo myślałem, że nie chcesz mnie słuchać.

- Pewnie, że chce w końcu jesteś moim bąbelkiem

- Bąbelkiem? - zdziwił się młodszy.

- Twoje stare pseudonim, ale chyba ci znowu na takie zmienie, bo jest takie kjutaśne.

- Kjutaśne? - zaśmiał się Harry

- I to ja jestem zboczony pfff

- Dobra, idź lepiej do tej ubikacji. Ja poczekam.

- O mój kochany, litościwy panie. Dziekuję!

- Widzę, że ci się humor poprawił - powiedział loczek, ale chyba już po drugiej stronie słuchawki nikogo nie było.

Po około pięciu minutach chłopcy kontynuowali rozmowę.

- To co jest? - odezwał sie Lou.

- Boziuu ty żyjesz! Myślałem, że klop cie połknął. A teraz słuchaj... powiedziałem mamie, że mam dziewczynę Sabrine, a ja jestem homo, więc jak pewnie zrozumiałeś to było kłamstwo...

- Nie rozumiem czemu jej nie powiesz...

- Właśnie do tego dążę. Powiedziała, że gdybym był tym całym homosiem, nie zniosłaby owego faktu. Musiałbym się wyprowadzić!

- Auć nie krzycz... więc co w związku z tym?

- Chce poznać moją dziewczyne. Dziewczyne, której nie mam!

- Niepodniecaj się tak i nie dżyj mi się do ucha!!! Nie rozumiem jak miałbym ci pomóc?

- Sam nie wiem. Myślałem, że ty coś wymyślisz.

- Czuję się jak typowe laski na ploteczkach. Dobra narazie mów coś w stylu "zanim ją poznasz sam muszę się upewnić czy to ta" a potem... - zastanawiał się Louis

- No własnie, a potem co?

- Możesz chodzić z moją siostrą.
Oczywiście udawanie.

- Przecież twoja żadna siostra nie ma na imię Sabrina

- Co ty nie powiesz? I ktoś w tym twoja mama musi o tym wiedzieć? No właśnie.

________________________________

Pyjaźń rośnie wokół nas!!!

Miała być drama time, ale jak jest tak "kjutaśnie" to mi się bardziej podoba😂😎

Do następnego😘!

Friend's Evil || larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz