Harry odziwo, gdy znalazł się na górze szybko odnalazł pokój starszego. W porównaniu do innych pokoi do których zaglądał tylko ten był niesprzątany od conaimniej miesiąca i jakiś taki mało dziewczęcy, gdyż Louis miał tylko siostry i to aż cztery.
- Mam już sobie iść? - zapytał loczek, gdy ujżał niebieskookiego w pokoju.
- Nie... ale musisz się przywitać z moimi rodzicami...
- Po co?
- Tak się darłeś jak dawałem ci całusa, że rodzice myśleli, że przyprowadziłem do domu kolejną puszczalską laskę, czego raczej nie wolno mi robić. Powiedzieli, że jak cie zobaczą to uwierzą.
- To raczej niezbyt komfortowe
- Tak, dlatego miałem ci nie mówić po co wzywają cie moi rodzice. Kazali mi powiedzieć, że chcą się z tobą przywitać, bo rzadko przyprowadzam kolegów, co jest raczej prawdą. Jednak nie umiem kłamać, dlatego powiedziałem Ci wszystko.
- Bardzo śmieszne - wywrócił oczmi Harry - Kłamstwo masz na drugie imię.
- Właściwie na drugie imię mam William, ale jak sobie chcesz.
I w ten sposób loczek spędził miłe popołudnie z rodzicami Louisa przy herbacie prosto z Indii.
**
Wieczorem Harry napotkał się z mamą, która miała dla niego niezbyt ciekawą propozycję.
Sam już nie wiedział co miałby w związku z tym zrobić, dlatego stwierdził, że przegadanie sprawy z Louisem nie będzie głupim wyjściem.
Szybko wystukał numer niebieskookiego, który odziwo znał na pamięć, na klawiturze, by móc zadzwonić do chłopaka.
- Harry co jest? - zapytał dość prostolinijnie Louis.
- Zaraz coś musiało się stać - przewrócił oczmi młodszy, chociaż tamten nie mógł tego zobaczyć.
- I tak wiem, że przewracasz oczmi, głąbie. Nie rób tak tylko mów o co chodzi?
- Za obrażanie mnie nie powiem.
- Nie drocz się. Zresztą to głąbie było pieszczotliwie. Mów szybko, bo mi się siusiu chce.
- Dobrze, że siusiu, bo myślałem, że nie chcesz mnie słuchać.
- Pewnie, że chce w końcu jesteś moim bąbelkiem
- Bąbelkiem? - zdziwił się młodszy.
- Twoje stare pseudonim, ale chyba ci znowu na takie zmienie, bo jest takie kjutaśne.
- Kjutaśne? - zaśmiał się Harry
- I to ja jestem zboczony pfff
- Dobra, idź lepiej do tej ubikacji. Ja poczekam.
- O mój kochany, litościwy panie. Dziekuję!
- Widzę, że ci się humor poprawił - powiedział loczek, ale chyba już po drugiej stronie słuchawki nikogo nie było.
Po około pięciu minutach chłopcy kontynuowali rozmowę.
- To co jest? - odezwał sie Lou.
- Boziuu ty żyjesz! Myślałem, że klop cie połknął. A teraz słuchaj... powiedziałem mamie, że mam dziewczynę Sabrine, a ja jestem homo, więc jak pewnie zrozumiałeś to było kłamstwo...
- Nie rozumiem czemu jej nie powiesz...
- Właśnie do tego dążę. Powiedziała, że gdybym był tym całym homosiem, nie zniosłaby owego faktu. Musiałbym się wyprowadzić!
- Auć nie krzycz... więc co w związku z tym?
- Chce poznać moją dziewczyne. Dziewczyne, której nie mam!
- Niepodniecaj się tak i nie dżyj mi się do ucha!!! Nie rozumiem jak miałbym ci pomóc?
- Sam nie wiem. Myślałem, że ty coś wymyślisz.
- Czuję się jak typowe laski na ploteczkach. Dobra narazie mów coś w stylu "zanim ją poznasz sam muszę się upewnić czy to ta" a potem... - zastanawiał się Louis
- No własnie, a potem co?
- Możesz chodzić z moją siostrą.
Oczywiście udawanie.- Przecież twoja żadna siostra nie ma na imię Sabrina
- Co ty nie powiesz? I ktoś w tym twoja mama musi o tym wiedzieć? No właśnie.
________________________________
Pyjaźń rośnie wokół nas!!!
Miała być drama time, ale jak jest tak "kjutaśnie" to mi się bardziej podoba😂😎
Do następnego😘!
CZYTASZ
Friend's Evil || larry
FanfictionHarold: A Ciebie nazywają Tommo dlatego, że lubisz pomidorówke? 😂😂 Tommo: Od nazwiska. Harold: Bosz... nie mam zielonego pojęcia jak możesz się nazywać, ale to musi być mega zabawne. Tommo: Tomlinson. ----------------------------- Hazz34: Ja nawet...