22.

200 13 8
                                    

Harold: Help me!!!

Tommo: Co jest, bąbelku?

Harold: Oh nie wygłupiaj się...
Na matke już nie działają moje słowa. A tekst "muszę najpierw sprawdzić czy to ta" zrobił się przereklamowany...

Tommo: Czego od Ciebie chce?

Harold: Sobotniego odiadu z NIĄ

Tommo: Przegadam sprawę z "Sabriną" 😂😂 Stary skąd takie imię w ogóle?

Harold: Tak chyba nazwałem kotkę, dawno temu...

Harold: Poza tym dobrze wiem, że ani ty, ani ja nie znamy żadnej Sabriny...

Tommo: Idioto!

Harold: Przestań mówić sam do siebie, bo Cię jeszcze w psychiatryku zamkną.

Tommo: Dobrze wiesz, że to do Ciebie! "INTELIGENCIE"

Harold: ?

Tommo: Spytałem Lottie o obiad...

Harold: Dobra przyznaje się zapomniałem o pomyśle z twoimi siostrami...

Tommo: Proszę brawa dla geniusza

Harold: Wyjątkowo... tylko nie przyzwyczajaj się...👏👏👏

Tommo: Dziękuję. A co do obiadu to zgodziła się😊

Harold: To ten podziękuj jej odemnie.

Tommo: Nie mart się, będziesz miał jeszcze okazje do podziękowania mnie i Lottie, ale najpierw mnie.

**
Harry jednak nie liczył, że w najbliższym czasie spotka Louisa. Sobotni obiad zbliżał się wielkimi krokami, a on raczej nie miał zbyt wiele czasu dla bruneta. Sądził, że pierwsza jednak będzie siostra chłopaka. Ale jak to mówią "nie jesteś sędzią, żeby sądzić" w tym przypadku sprawdził się to idealnie, gdyż przez drzwi do pokoju zielonookiego ukazała się doskonale znajoma sylwetka.

- Co masz taką, minę jakbyś ducha zobaczył? - zapytał Tommo, widząc twarz młodszego, która wyrażałe emocje niedźwiedzia, który właśnie przebudził się po śnie zimowym.

- Moja mama wpuściła cię tak po prostu?

- Właściwie to wpuszczała mnie  Gemma, która zna moją siostrę.. chociaż przyznam, że rozważałem balkon... - zamyślił się starszy.

- Nie, nie drzwi są ok. Zostańmy przy drzwiach.

- Dobra nie ważne - przewrócił oczami Lou - przyszedłem tu tylko po podziękowania.

- Dziękuję?

- Miało być ładnie - niebieskooki skrzyżował ręce na piersiach, robiąc naburmuszoną minę.

- Bardzo dziękuję?

- Oh.. pokaże Ci jak to się robi, a ty ładnie powturzysz za mną, ok? 

Harry nie miał pojęcia o co chodziło Louisowi. Starszy nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź loczka chwycił go za pośladki zaczynając je lekko ugniatać przy czym młodszy ledwo postrzymywał jęki. Udawało mu się to, ale kiedy Louis wpił mu się w usta zielonooki z braku powietrza i z przyjemości, jaką dawała mu ta czynność. Tommo był zachwycony tym jak działa na młodszego, jednak nie chcąc przekraczać granicy, która mogła łatwo zostać złamana, został przy pocaunkach, na którego odwzajemnianie musiał długo czekać, ale było warto.

Kiedy z ust Harrego wydało się kolejne stęknięcie, sutki chłopaka stały się mocno ściśnięte, a rumienic oblał całą jego twarz Lou nie wttrzymał i tylko naponiał młodszego:

- Nie piszcz jak mała dziewczynka, po rozdziewiczeniu, bo twoja mama jest w domu.

- To mnie nie prowokuj - odpyskował młodszy ledwo łapiąc oddech.

- Lepiej się uspokuj, bo można pomyśleć, że nie wiadomo co my tu robiliśmy - powiedział i tak po prostu wyszedł.

WYSZEDŁ nie licząc się z uczuciami Harrego, jednak czy on kiedykolwiek liczył się z czyimikolwiek uczuciami?

Najgorsze, że loczek czuł się fatalnie. Jego kompleksy z każdym dniem robiły się coraz większe. Głodził się tylko po to by czuć się lepiej, ale to nie dawało upragnionych efektów. W lustrze dalej widział grubego siebie, mając za niską samo-ocene.

Razem z wyjściem Louisa Harry czuł niedosyt, ale zarazem był wściekły na siebie, że dał się tak zwyczajnie wykorzystać starszemu, który tylko się nim bawi i nie traktuje poważnie. Chociaż mówił, że przyszedł tu tylko po podziękowania.

________________________________

Spokojnych i wesołych świąt!
Miłego czasu spędzonego z rodziną, żebyście sobie w końcu dobrze pojedli i czego sobie życzycie!❤

Friend's Evil || larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz