Zamyślona dziewczyna nie zauważyła, że Itachi zatrzymał się. Hyuuga wpadła na plecy Uchihy i z wdziękiem upadła tyłkiem na ziemię. Itachi obrócił nieco głowę i spojrzał na nią czarnymi oczyma. Pół jego twarzy zasłonięta była materiałem płaszcza, więc dziewczyna nie była zdolna zobaczyć nikłego uśmiechu na wargach Itachi'ego. Nie wiedziała, co teraz czuje Uchiha, oczy kruczowłosego były nieprzeniknione.
Itachi odwrócił głowę i spojrzał spod brzegu sakkatu na stojących naprzeciw niego czwórce rosłych shinobi. Ruch oporu granicy Piach-Liść... Widać było po nich, że widok Konoszanki w towarzystwie przestępcy klasy S, na dodatek członka Akatsuki, niemało ich zaskoczył. Uchiha uniósł nieco głowę i dyskretnie zacisnął rękę pod płaszczem.
-Czego chcecie? – zapytał cicho, ale wyraźnie.
-Mamy rozkaz wyeliminować wszystkich przechodzących – przyznał najwyższy z paczki. – Macie pecha...
-Nie tak dużego, jak wy –zauważył Itachi. – Puśćcie nas, to może przeżyjecie.
Ruch oporu zaśmiał się jak na komendę. Zaraz jednak śmiech został stłumiony, gdy w serce jednego z mężczyzn wbił się głęboko ostry kunai. Obok Hinaty na ziemię upadł sakkat Uchihy. Itachi skoczył wprzód i uderzył w brzuch kolejnego przeciwnika. Mężczyzna zgiął się wpół pod wpływem siły ciosu. Wypluwszy trochę krwi, padł martwy na ziemię przed kruczowłosym. Uchiha okręcił zakrwawiony kunai wokół ręki i zablokował nim cios kolejnego przeciwnika.
-Ty... – wskazał na kolejnego.
Mężczyzna upadł na kolana, jęcząc przeciągle. Z oczu Itachi'ego zniknął mangekyou sharingan. Uchiha złapał za kark ostatniego przeciwnika i mocno szarpnął jego głową. Trzasnęły złamane kości i ostatni mężczyzna upadł na ziemię bez życia. Uchiha nagle oparł się ręką o drzewo, łapiąc za udo, które zaledwie kilka dni temu zraniono mu w Konoha.
-Itachi-san!... – zawołała Hinata, wstając gwałtownie.
Uchiha natychmiast spojrzał na nią i uśmiechnął się niemrawo pod nosem.
-Nie wygojone – wyjaśnił. –Zaraz ruszamy, nie martw się...
-Ale... nie możesz! –zaprzeczyła. – Jeśli...
-Nic mi nie będzie, Hinata-san – przerwał jej cichym głosem. – To tylko...
-Przynajmniej daj mi to obejrzeć! – poprosiła.
Uchiha przymknął leniwie oczy i skinął głową.
-Nie tutaj... – wyszeptał po chwili. – Przejdźmy kawałek.
Hinata tylko skinęła głową,starając się nie patrzeć na martwych shinobi. Razem z Itachi'm przeszła kilkanaście metrów, patrząc z niemałym niezadowoleniem na kulejącego coraz bardziej Uchihę. W końcu Itachi usiadł pod jakimś drzewem i oparł się plecami o jego pień. Zacisnął zęby i przymknął oczy, oddychając głęboko.
-Itachi-san... musisz ściągnąć spodnie... – usłyszał cichy szept.
Otworzył oczy i spojrzał czarnymi jak mrok oczyma na zawstydzoną twarz Hinaty. Uśmiechnął się w duchu i rozpiął płaszcz, po chwili ściągając go z siebie. Z trudem ściągnął buty i zsunął z nóg spodnie. Hinata delikatnie rozwinęła zgrabny opatrunek na udzie Uchihy i przyjrzała się jego ranie. Cięcie nie było szyte, ale czyste i powoli się goiło. Mimo wszystko występowało też krwawienie, więc Hyuuga zdecydowała, że najlepiej będzie to szybko zszyć i dopiero wtedy ruszyć w dalszą drogę.
„Gaara-san mnie udusi..." –jęknęła niemal w myślach.
Wyjęła z kabury na shuriken igłę i nić. Uchiha uniósł tylko brew do góry, nie komentując tego, co miała zamiar zrobić mu dziewczyna. Hyuuga obmyła ranę i zaczęła ją zszywać. Zdziwiła się, gdy zauważyła, że Itachi, mimo sprawianego mu bólu, nie daje po sobie jakiejkolwiek oznaki cierpienia. Hinata zauważyła jednak, że jako jedyne zdradzały go oczy... te oczy, które zazwyczaj były u Uchihy chłodne i nieprzeniknione, teraz mrużyły się, gdy igła raz po raz przebijała skórę. Hinata szybko uwinęła się z raną i założyła opatrunek, między zwoje bandaży wkładając własne maści. Uchiha odetchnął ciężko i naciągnął na siebie spodnie. Z niemałym trudem ubrał buty i odetchnął głęboko.
CZYTASZ
Hyuga Hinata - Historie KatD
FanfictionTa opowieść nie jest moją własnością. Oryginalną wersję można znaleźć na http://historie-katd.blog.onet.pl/2010/09/03/epitafium-pierwsze-cisza-murow-liscia/ Życzę miłego czytania.