Hinata otworzyła białe oczy i rozejrzała się wokoło. Nie pamiętała dokładnie, co się stało i dlaczego znajduje się w pokoju, który przydzielił jej Gaara. W końcu jak przez mgłę zaczęła przypominać sobie wszystko... czwórkę z Konoha... wiadomość od nich...Uchiha... Itachi... nie... żyje...
Z białych oczu nagle popłynęły łzy. Boże!... Czemu płacze?!... Przecież Uchiha był...
...nie był jej obojętny.
Hinata przewróciła się na bok i wtuliła nos w poduszkę. W tym krótkim czasie, który spędziła z Uchihą, zdołała poczuć coś dziwnego do Itachi'ego. Pewne... zafascynowanie, podziw, coś na kształt... sympatii. W Konoha miała wielu przyjaciół i przyjaciółek, ale tam zależało jej tylko na pewnym hałaśliwym blondynie. A teraz?... Teraz nagle zainteresowała się cichym, milczącym i bądź, co bądź groźnym Uchihą.
Nagle poczuła się jak te wszystkie dziewczyny z Konoha, uganiające się za Sasuke. Niemal zrozumiała, dlaczego tak fascynował je młody Uchiha. Ale... pamiętała Sasuke i jakoś nieczuła zafascynowania jego osobą. Co innego tyczyło się jego starszego brata...Itachi namącił młodej Hyuudze w głowie, a teraz...
-Itachi-san... – wyszeptała niemal bezgłośnie.
...teraz nie żyje.
Jasne łzy znów popłynęły z białych oczu Hinaty. Dziwnie zależało jej na Itachi'm. Jeszcze godzinę temu oddałaby wiele, by móc znowu spędzić z Uchihą choć kilka minut, a teraz?...Teraz nawet te marzenia prysły jak bańka mydlana.
Przypomniała sobie słowa Szarookiej – 'My nigdy nie zginiemy, my potrafimy tylko wygrywać...' Dziś to zdanie nie miało najmniejszego sensu. Przecież i Szarooka i Uchiha nie żyją...przegrali i zginęli.
Hinata przymknęła oczy, a spod powiek popłynęły jasne łzy. Pamiętała każde słowo, które padło z ust Uchihy. W końcu tak wiele ich nie było...
Nagle wstała i otarła spod powiek jasne łzy.
'Sztuką shinobi jest udawanie. I ukrywanie.' – przypomniała sobie.
Zerwała się z łóżka i wiedziona dziwnym uczuciem zebrała soje rzeczy. Weszła do gabinetu Gaary, gdzie Kazekage siedział przy biurku nad jakimiś papierami.
-Oi, Hinata... – zaczął. -...już wyjeżdżasz?
-Hai, Kazekage-sama... –potwierdziła. – Chcę jak najszybciej wrócić do Konoha.
-W porządku – Gaara skinął głową. – Dziękuję za pomoc. Pozdrów Naruto, jeśli wróci.
-Dobrze, Gaara-san –dziewczyna skinęła głową.
Wyszła szybko z gabinetu i skierowała się ku bramie Suna. Ominęła Ino, która wraz z Shikamaru robiła zakupy, ale zaraz szybko do nich podeszła.
-Hej, Hinata! – przywitała się z nią blondynka. – Jak tam?
-W porządku – skłamała szybko. – Mogę o coś zapytać?...
-Jasne, choć to upierdliwe– stwierdził Nara.
-Głupek! – skarciła go Yamanaka.– Idź już sobie!
Szatyn zamuczał coś pod nosem i skręcił w inną uliczkę.
-Gdzie znaleźliście członków Akatsuki? – zapytała od razu Hinata.
-Um... niech pomyślę... –Ino zmarszczyła brwi. – To było kilkanaście kilometrów na południe od Iwa. Niedaleko granicy.
-Dziękuję, Ino – Hinata uśmiechnęła się do niej.
CZYTASZ
Hyuga Hinata - Historie KatD
Fiksi PenggemarTa opowieść nie jest moją własnością. Oryginalną wersję można znaleźć na http://historie-katd.blog.onet.pl/2010/09/03/epitafium-pierwsze-cisza-murow-liscia/ Życzę miłego czytania.