Hyuuga odetchnęła głęboko i zatrzymała się. Trasę, którą Hidan oszacował na dwa dni marszu, miała zamiar pokonać w pół dnia biegiem, ale jej forma mocno nadwyrężyła się przez ostanie dni, gdzie źle sypiała, była nie wypoczęta i wciąż musiała iść, jeśli i nie biec. Dlatego też spowolniła tempo biegu i odpoczywała częściej, niż na zwykłej sobie misji.
Gdy wyszła wraz z Hidanem z jaskini, było wczesne popołudnie. Nie przebyła połowy drogi, a już zapadł zmierzch. Nie chcąc iść po ciemku, zatrzymała się na niedużej polance i rozpieczętowała jeden ze zwoi. Przed nią pojawiła się obfita porcja posiłku, którą dziewczyna szybko w siebie wcisnęła. Okrywszy się swoją bluzą, zwinęła się w kłębek i zasnęła, przymykając białe oczy.
Otworzyła oczy akurat w momencie, gdy usłyszała głośny trzask i grubiański, męski śmiech. Jej oczy szybko przystosowały się do ciemności, jaka roztaczała swój płaszcz wokoło. Hyuuga zadrżała, zdawszy sobie sprawę, co właśnie może ją czekać...
Hidan zrobił kolejny krok i znów, po raz kolejny tego dnia zawahał się. Słońce chyliło się ku zachodowi, roztaczając nad horyzontem gamę kolorów. Jashinista mruknął coś niechętnie i po raz kolejny tego dnia, odrzucił od siebie dziwne przeczucia. Jego kolejne kroki były szybkie, ale po kilku, znów zatrzymał się i tym razem pozwolił obejrzeć się za siebie.
-Głupi! – warknął.
Odwróciwszy się na piecie, biegiem skierował się w stronę, z której przyszedł. Czuł, że postąpił źle, a jego czyn mógł ciągnąć się za nim jeszcze bardzo długo, zwłaszcza, gdyby nie zdążył na czas...
Hinata jęknęła i z trudem uniosła głowę. Jej oprawcy powoli zaczynali się nudzić samym popychaniem dziewczyny od jednego z gburowatych facetów, do drugiego. Mimo poniżenia, Hyuuga wolała jednak to, niż czyny, które mogłyby nastąpić za chwilę.
-Nagir... weź dziewczynę, przecież widać, że jej już się chce – zaśmiał się jeden z chłopaków.
-Niezaspokojona suka –mruknął kolejny.
Po oczach dziewczyny spłynęły łzy, gdy jeden z oprawców pchnął ją na ziemię. Hyuuga bała się nawet pisnąć, nie mówiąc już o obronie. W końcu jej poprzednie próby wydostania się spełzły na niczym, mało, tylko rozochociły grupę mężczyzn.
-Chodź tu, malutka, będzie ci dobrze – zachichotał jeden, podchodząc do Hinaty.
Nim jednak zdążył choć jednym palcem dotknąć białookiej, ktoś mocno odepchnął go od dziewczyny. Hinata zdążyła tylko zauważyć skraj znajomego jej już płaszcza. Jej szeroko otwarte oczy patrzyły, jak Hidan po kolei atakuje każdego z chłopaków, tnąc powietrze swoją kosą. Dotychczasowi oprawcy Hinaty uciekali w popłochu, jednak nie zdało się to na nic, Hidan łapał ich z maniakalną wprawą wyznawcy Jashina i bez litości zanurzał kosę w ciałach mężczyzn. Gdy w końcu na polanie nie pozostał żaden żywy napastnik, Hidan warknął wściekle i mocno zamachnął się kosą. Ostrze trafiło w pień drzewa i nieomal złamało je na pół.
Jashnista oparł się o drzewo, oddychając nierówno. Dał się ponieść emocjom, żądzy mordu, chyba po raz pierwszy od kilku lat. Odkąd Kat dołączyła do Brzasku, zaledwie dwa, czy trzy razy miał taką ochotę mordować i zabijać. Lecz gdy zauważył tych chłopaków, tak pastwiących się nad jego Hinatką, nie mógł zareagować inaczej...
Nagle Hidan uniósł głowę i powoli odwrócił się za siebie.
...Hinata...
Hyuuga siedziała w tym samym miejscu, na jakie pchnął ją jeden z mężczyzn. Szeroko otwartymi, białymi oczyma wpatrywała się w Hidana. Jedną ręką opierała się o ziemię, drugą trzymała przy swojej piersi, a jej klatka piersiowa unosiła się w nierównomiernym oddechu.
CZYTASZ
Hyuga Hinata - Historie KatD
أدب الهواةTa opowieść nie jest moją własnością. Oryginalną wersję można znaleźć na http://historie-katd.blog.onet.pl/2010/09/03/epitafium-pierwsze-cisza-murow-liscia/ Życzę miłego czytania.