-Co to ma niby znaczyć? –zapytała Hinata.
-Jeśli by nie żyli, dałoby się znaleźć choć jeden ślad – zauważył Hidan, odbijając się od drzewa. – A takiego nie ma. Kat musiała się gdzieś przenieść z Uchihą. Itachi jest poważnie ranny, zresztą sama Kat też. Muszą gdzieś to zaleczyć, a na to trzeba czasu i bezpiecznego schronienia.
Hinata uniosła nieco brew.
-Jak ich znajdziemy? –zapytała.
-My? – zapytał nieufnie.
-Też chcę ich znaleźć! –zauważyła.
-Jakoś ci nie ufam – syknął Hidan, zbliżając się do Hinaty.
Hyuuga o mało co nie potknęła się, zrobiwszy krok do tyłu. Hidan spojrzał na nią uważnie.
-Co ci powiedziała? –zapytał.
-Kto? – Hinata uniosła głowę.
-Kat – wyjaśnił zniecierpliwiony. – Co ci powiedziała Kat?
-Że mam powołać się na Córkę Nocy, gdybym spotkała Brzask – wyszeptała. – Że wy nie zginiecie, bo potraficie tylko wygrywać. I że... nie ma zbyt miłych wspomnień z klanem Hyuuga. Tyle pamiętam.
Hidan uniósł nieco głowę.
-Dobra, możesz ze mną iść –rzucił. – Ale jeden fałszywy ruch i poznasz, czemu mówią o nas 'mordercy'.
Białooka skinęła głową, choć czuła dziwny ucisk w żołądku. Hidan tymczasem nie spojrzawszy nawet na dziewczynę ruszył pomiędzy drzewami. W końcu dotarł do dużego leja, powstałego po walce Kat i Itachi'ego z Konoszanami. Usiadł na jego brzegu i złożył przed sobą ręce.
-Co robisz? – usłyszał.
-Nie twoja sprawa – warknął Hidan. – Siedź grzecznie i czekaj, dobrze ci radzę.
Hinata skinęła tylko głową i usiadła cicho pod jednym z drzew. Hidan tymczasem wrócił do swojego zajęcia. Z jego warg wypłynął cichy szept modlitwy w tylko jemu znanym języku. Gdy Jashinista otworzył ponownie oczy, lej zniknął, a wokoło słychać był szelest ubrań i szczęk broni...
...Hidan zerwał się z miejsca i skoczył na wysoką półkę skalną, znajdującą się za nim. Przyłożył policzek do zimnej skały i spojrzał na polanę. Pomiędzy drzewami, kilkanaście metrów dalej, leżała Kat, a na niej Uchiha. Itachi był nieprzytomny, a Szarooka mocno ranna w bark.
Nagle dziewczyna odwróciła głowę i z jękiem zsunęła z siebie Itachi'ego. Krzyknęła krótko, złapawszy się za bark. W końcu zacisnęła zęby i podniosła Uchihę, przerzucając sobie go niemal przez ramię.
-Szlaban... – jęknęła. – ...szlaban na czekoladę, Uchiha!...
Hidan uśmiechnął się mimowolnie, słysząc słowa dziewczyny. Szarooka z trudem pokonała kilkanaście metrów w stronę, gdzie na skałach stał Hidan. Ułożyła pod głazami Uchihę i złożyła z trudem szereg pieczęci. Hidan z trudem utrzymał się na skalnej półce, gdy głazy rozstąpiły się przed Szarooką. Dziewczyna wykonała podział cienia i zostawiała dwa swoje klony, z czego jeden zamieniony w Uchihę, na polanie. Sama wraz z Itachi'm weszła w wytworzone przez siebie przejście, które zamknęło się za nią automatycznie.
Hidan westchnął, łapiąc się za pierś. Zbyt długie przebywanie w przeszłości lasu dawało mu się we znaki – różnica czasowa powoli przytłaczała jego ciało, miażdżąc płuca. Wiedział jednak, że musi wytrzymać jeszcze kilka minut i żaden ból go od tego nie odwiedzie. W końcu nie chodziło tu o byle co, lub o byle kogo – od tego, czy wytrzyma zależało życie najdroższej mu osoby i własnego kompana.
CZYTASZ
Hyuga Hinata - Historie KatD
FanfictionTa opowieść nie jest moją własnością. Oryginalną wersję można znaleźć na http://historie-katd.blog.onet.pl/2010/09/03/epitafium-pierwsze-cisza-murow-liscia/ Życzę miłego czytania.