Rozdział 9

4.3K 218 191
                                    

   Minął tydzień od zdarzenia z Victorią i Finnem. Nadal się z nim nie pogodziłam i póki co nie zamierzam. Lubie to, że czasem jestem „chamską suką" jak to nazwała mnie conajmniej kilku krotnie cała moja klasa. Wole być tą niemiłą i bez serca, niż przygłupią i żałosną. Wybieram się dziś z Jackiem do parku. Przyjdą może jeszcze Martha, i Jane z Noah'em. Taak, pogodzili się już, o ile w ogóle się kłócili? Mało wiem o nich.

-Park-
-Chodź tutaj Jack, poczekamy jeszcze na Marthę. O Jane, Noah, też się przysiądźcie.-usiedliśmy na jakiejś ławce czekając na koleżankę.
-Ej możliwe żeby Martha była z jakimś chłopakiem?-spytała nagle Jane.
-Czemu pyta....-Nie dokończyłam nagle, ponieważ spojrzałam w stronę przyjaciółki która szła tuż obok niego. Cole Sprouse. O Fuck, jakim cudem? Nie to że jest brzydka czy coś.. ale piękna jakaś nie jest. Za to on?! Najbardziej pożądany piłkarz w szkole, do tego starszy? No, i bogaty. Nie był tej całej elicie, nie potrzebował tego, bo i tak był głównym tematem szkoły. To się nieźle urządziła.
-Hej dziewczynyyy! I chłopcy!-krzyknęła i mrugnęła Martha. Powiedziała to typowym głosem Victorii. Boże, ona sobie żartuje? Przecież była taka cicha, i zwykła. Normalna. Głos to nie jedyne co w się w niej zmieniło... Ubrana była w biały, obcisły crop top i czarną, krótką jak (Khe khem mam skojarzenia? Ok.) nie wiem co miniówkę. Jej usta pomalowane były czerwoną szminką, a oczy mocno podkreślone eyelinerem. Jezusie chrystusie druga Victoria halo? Co tu się właśnie odwala?-Co się tak japicie?
-Może dlatego że wyglądasz jak dziwka?-powiedział nagle bez skrępowania Jack. Jeju, nawet ja bym tak nie powiedziała.
-Wypraszam sobie! Cole, idziemy!-Krzyknęła, a Cole jak pies ruszył z nią w inną stronę. Co ona mu dała? Albo on jej? Cole zawsze rządził dziewczynami, nie one nim. Taki już był. Zwykły chamski gówniarz, szkoda że taki przystojny.
-Nie wiem co to było.-oświadczyłam szybko do reszty.
-Definitywnie, Martha nie jest jedną z nas.- Powiedziała Jane. A No właśnie, powiedziała „jedną z nas". Chodzi o to, że kilka dni temu przyrzekłyśmy sobie że nigdy nie będziemy jak Vic. Powiedzmy że stworzyłyśmy jakby pakt? Może klub? Nazwałyśmy się Others. To trochę dziecinne, no ale niech będzie.


Następnego dnia w szkole okazało się, że dziś jest jakiś dzień dworu, wymyślony przez dyrektora. Więc wszyscy uczniowie spędzali czas lekcji na dworze, i fajnie!
Byłoby fajnie gdyby nie to, że przecież Finn tu był. I wiecie co? Nawet się na mnie nie spojrzał skurwiel. Co za ciota że nie zamierza nawet przeprosić! Ale bez łaski! Jego problem. Patrzyłam się tak na niego, ale na szczęście, bo wtedy i on na mnie spojrzał, przerwał mi Jack.
-Co się tak zapatrzyłaś haha?-zaśmiał się.
Wzięłam go za rękę i poszliśmy pochodzić po boisku. Owszem, było to pod publiczkę, ale on o tym wiedział. Sam chciał żeby tak było. Też był zły na Finna, bo wiedział już jaki jest.
-Widziałaś jego minę? Haha!-powiedział chłopak.
-Tak! Była komiczna!-odpowiedziałam
śmiejąc się.
Jack zatrzymał się, nie wiedziałam dlaczego, ale nagle przywarł swoimi ustami do moich. Szepnął szybko słowa: on jeszcze pożałuje, bo dowie się ile stracił. Chodziło mu o Finna.
Niespodziewanie zaczął dotykać mnie po całej talii i całować coraz namiętniej. Ejj! Tego za dużo. Po pierwsze, jesteśmy w miejscu publicznym, po drugie, pół szkoły nas obserwuje, a po trzecie, bez przesady!
-Ej stop!-odepchnęłam go od siebie.
-Co ci nie pasowało?! Przecież było idealnie!-Nagle zaczął krzyczeć Jack.
O co mu chodzi do cholery? Nie jestem jego własnością halo.
-A spierdalaj.-powiedziałam na odchodne.


-Dwa dni później-

-Hej.... Leila... Lepiej to zobacz.-podeszła do mnie Jane i podała mi niechętnie gazetkę szkolną. Nie uwierzycie!

Przystojniak Jack Grazer, zaliczył kolejną laskę! Na środku boiska do piłki nożnej, dnia 14 marca było ostro!

Dołączono jeszcze zdjęcie, kiedy ja i Jack się pocałowaliśmy. A raczej on to zrobił. Aha i tak jak się domyślacie, gazetki nikt nie kontroluje, więc takie artykuły o niewypadającej raczej treści są codziennością.
-Skurwiel pożałuje że to zrobił.-powiedziałam jedynie przez zaciśnięte słowa i ruszyłam ku szatni chłopaków, w której teraz znajdował się Jack, Finn, Noah, Jacob i reszta chłopaków z ich klasy.
-Ej to szatnia męska!-krzyknął jakiś koleżka.
-Widzisz, a jednak weszła tu dziewczyna.-uśmiechnęłam się chamsko i poszłam dalej.
Walnęłam w szafkę Jacka i spytałam:
-Coś ty do kurwy zrobił?! Pojebało cię zupełnie?! Podobno byłeś moim przyjacielem, tak? A może to tylko zakład? A może tylko chciałeś mnie zaliczyć?! Pozbądź się tego jakoś.-pokazałam na gazetkę.-Nie wiem jak, ale pożałujesz jeżeli tego nie zrobisz!-krzyczałam na cały głos na Jacka. Wszystkiemu przyglądała się reszta chłopaków, ale najbardziej Finn, na jego twarzy było widać nutkę współczucia.
-Hahaaha, słuchaj. Dziewczynki mi nie grożą. Po za tym, to byłaś słaba. Cały ten pocałunek był słaby, liczyłem że taka grzeczna dziewczynka jednak pokaże pazurki, Hm?-powiedział idiota.
-Pazurki? Okej.-Nawet nie wiecie jak się cieszę że założyłam dziś te czarne szpilki! Jedną z nich, przycisnęłam nogę Jacka do ziemi, syknął z bólu.
-Pojebało cię?!-złapał się za obolałą stopę.
-Coś ty! Ja tylko pokazałam twoje ukochane pazurki.-uśmiechnęłam się, dałam mu jeszcze z liścia i wyszłam.
Prawie wyszłam, bo zatrzymałam się przy drzwiach nasłuchując się nowej rozmowie.
-Jaki z ciebie skurwiel taki i przyjaciel co?! Chuju jak mogłeś ją tak zranić?! Nie widzisz że ci zaufała?!-usłyszałam jak ktoś upada na podłogę. Zapewne Jack, módlmy się żeby to był on!
-Robiłeś gorsze rzeczy, w dodatku teraz nie potrafisz jej nawet powiedzieć słowa „przepraszam"! Jesteś po prostu żałosny!-powiedział tym razem Jack.

Finn zaczął iść w moją stronę, był mega wkurwiony więc sama się go przestraszyłam. Jednak on podszedł i mnie przytulił. Pewnie miła i zwykła dziewczyna by teraz wylewała łzy, ale jako ta sucz, ja wolałam się zemścić, i zrobię to.
-Przepraszam.-szepnął chłopak i pokazał swoje śnieżnobiałe zęby, a ja poczułam że się czerwienie. Jezu czemu zawsze przy nim?! Wstyd mi za siebie!


——————-
-.....No, i tak właśnie było.- opowiedziałam Jane całą historię.
-Planujesz się zemścić? Tak serio?-spytała.
-Oczywiście! I mam już nawet plan, który go zniszczy raz na zawsze.
-Zabijesz go?!-krzyknęła. A ja zrobiłam wielkiego face palma.
-Tak, z pewnością.-otworzyła szeroko oczy.-Oczywiście że nie! Po prostu wszyscy dowiedzą się prawdy.

———————————————————
Oh Dżizas 1028 słow.
Dzięki za #875 w fanfiction!

Się porobiło haha

Stalker||F.W.[UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz