~~ROZDZIAŁ 12 ~~

8 1 0
                                    

Gdy się obudziłem było już ciemno przez wielkie okna widziałam blask światła pobliskiego budynku. Sięgnęłam po telefon który leżał na białej półce mojego łóżka ,aby sprawdzić która jest godzina. 16:16. W tym momencie pomyślałam o Mathewie, który zapewne w końcu się wyśpi , gdy wspomniałam o szatynie te dziwne uczucie do mnie wróciło czułam... pustkę? A może bezsilność? Nie wiedziałam co mam o tym sądzić co myśleć nie wiedziałam kompletnie nic.
- Śpisz?- usłyszałam cichy i jak dobrze znany mi głos. To był Aleks ,ale skąd on się tu wziął?
- Nie nie śpię. Wejdź.- powodziałam cichym głosem. PO moich słowach widziałam sylwetkę szatyna,która teraz siedziała obok mojego łóżka. Głowę miał opuszczona, gdyby to była jego wina ale nie jest.
-... przepraszam... - powiedział cichym smutnym głosem szatyn.
- Za Co mnie przepraszasz przecież nic nie zrobiłeś? - zdziwiłam się.
-To.... To moja wina....
- O czym ty mówisz?
- O ty co przeszła gdy byłaś mała...- po  tych słowach zamarłam. Jak to że to jego wina czy on ma coś z tym wspólnego?! Zaczęłam się cała trząść że strachu nie wiedziałam co mam robić osoba która traktowała jak brata mówi mi że to przez nią ma  tak zepsutą psychikę nie to nie możliwe!
- Jak to twoja wina o czym ty do cholery mówisz?!
- Katris uspokój się...
- Jak ja mam byś spokojna skoro osoba która była dla mnie najbliższa mówi że to przez nią cierpiłam?!- zaczęłam krzyczeć i wymachiwać rękami..- Powódź mi jaki ty masz w tym udział!
- Dobrze.... pamiętasz gdy miałaś 10 lat i wracałaś do domu było już późno...- w tym momencie przypomniało mi się jedna z najgorszych rzeczy, moje oczy zrobiły się szkliste - i wtedy zaczepił ci chłopak... Ja znam go...
- Jak to  ?! To znaczy ty tam byłeś wszytko widziałeś i nic nie zrobiłeś?!- W tym momencie nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Gdy tylko Aleks chciał mnie przytulić krzyknęłam:
-Zostaw mnie!!
-Katris uspokój się i daj mi dokończyć...
- Nie ,nie chce tego słyszeć...Nie pozwolę by znowu mnie to dopadło... słyszysz nie pozwolę!!
W tym momencie wybiegłam z sali prosto  do łazienki z tylu słyszałam głos szatyna który każe mi się zatrzymać Ale w tamtym momencie miałam dosyć. Gdy tylko wbiegłam do łazienki zamknęłam drzwi weszła do pierwszej kabiny która również zamknęłam zwinełam się i wyjełam z bluzy która złapałam jak wybiegłam z sali żyletke... Miałam tego dosyć każdemu przeszkadzało jaka jestem każdy mnie krzywdził nawet najbliżsi... Zrobiłam kilka głębokich ran na nogach później przeszłam do rąk gdy już kończyłam robić ostania usłyszałam jak ktoś wszedł do łazienki i dobija się do mojej kabiny... W tamtym momencie nic mnie nie obchodziło ponieważ zaczęłam tracić przytomność z powodu straty krwi....Zamknęłam oczy by lepiej czuć ból poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce dlatego z wielkim trudem powodziałam: "Zostawcie mnie... Nie mam po co żyć... Moje życie nie ma sen...." Nie zdolałałam skończyć musiałam już przechodzić na tamten świat... Gdy o tym pomyślałam ostatnimi siłami lekko się uśmiechnęłam..

Nadzieja umiera ostatniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz