Bonus Świąteczny

1.7K 55 2
                                    

Przed chwilą wysiadłam z samolotu, który przyleciał do Niemiec do Monachium. W oddali zauważyłam Wellingera. Przytuliłam się do niego, a następnie musnęłam jego usta. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę Ruhpolding.

- Jak minęła ci droga? - zapytał, zerkając kątem na mnie.

- Całkiem, całkiem. - zaśmiałam się. Zauważyłam, że włącza piosenkę Nasza Cicha Noc. Kalecząc język polski zaczął śpiewać.

- To jest nasza cicha noc, święta noc,
Śnieg już spał, znowu mróz szczypie w nos.
Cicha noc, Święta noc
Tylko ty - musisz znów uwierzyć w to!

Wiem tej nocy nikt nie pójdzie spać.
Święty w drodze jest.
Mogę przysiąc, że słyszałem dźwonki sań. - w końcu dołączyłam do niego.

- Tak niewiele dzisiaj trzeba nam.
Słychać dzieci śmiech a choinki zapach znowu w domach gra...

Dziś nie liczą się prezenty i nie to czy byłeś grzeczny.
Taki dzień się zdarza tylko raz na rok.
Dzisiaj jedno wiem na pewno, że marzenia znów się spełnią.
Przytul mocniej mnie.

To jest nasz cicha noc, Święta noc.
Śnieg już spał, znowu mróz szczypie w nos.
Cicha noc, Święta noc
Tylko ty - musisz znów uwierzyć w to!

Płatki śniegu znów całują nas.
Cały biały świat i kolędy dźwięki słychać pierwszy raz.
W tę niezwykła noc, świąteczny czas, chociaż zimno tak.
To gorące serca mocno biją w nas

Dziś nie liczą się prezenty i nie to czy byłeś grzeczny.
Taki dzień się zdarza tylko raz na rok.
Dzisiaj jedno wiem na pewno, że marzenia znów się spełnią.
Przytul mocniej mnie.

To jest nasz cicha noc, Święta noc.
Śnieg już spał, znowu mróz szczypie w nos.
Cicha noc, Święta noc
Tylko ty - musisz znów uwierzyć w to!

Uwierzyć w to
Uwierzyć w to
Musisz znów uwierzyć w to!
Uwierzyć w to
Uwierzyć w to
Musisz znów uwierzyć w to!

Dziś nie liczą się prezenty i nie to czy byłeś grzeczny.
Taki dzień się zdarza tylko raz na rok.
Dzisiaj jedno wiem na pewno, że marzenia znów się spełnią.
Przytul mocniej mnie.

To jest nasz cicha noc, Święta noc.
Śnieg już spał, znowu mróz szczypie w nos.
Cicha noc, Święta noc
Tylko ty - musisz znów uwierzyć w to!

- Brawo moja pszczółko! - złapał mnie za rękę.

- A dziękuje, dziękuje. - uśmiechnęłam się.

***

Dotarliśmy do domu rodzinnego Andreasa około czternastej dwadzieścia. Skoczek zabrał moją walizkę, a następnie weszliśmy do domu.

- Jesteśmy! - krzyknął blondyn, a w korytarzu pojawiła sie jego mama.

- Witaj skarbie. - odparła po angielsku. - Ściągaj buciki i chodź zjesz coś. - posłusznie ściągnęłam buty i kurtkę i poszłam do kuchni, gdzie była jego mama i tata.

- Guten Tag. - powiedziałam kalecząc język niemiecki. Posłał mi uśmiech i mnie przytulił. Pani Wellinger dała mi jakaś kanapkę do przekąszenia. Zjadłam szybko. - Pomóc w czymś? - zapytałam.

- Nie, wszystko jest gotowe. Idź odpocznij. Pierwsze drzwi na lewo. - powiedziała, uśmiechając się. Poszłam na górę i weszłam do środka. Blondyn leżał na łóżku i słuchał muzyki. Oczy miał zamknięte, więc mnie ani nie widział ani nie słyszał. Zamknęłam drzwi i po cichu podeszłam do jego łóżka. Usiadłam okrakiem na nim i przytuliłam się do niego.

- Ale mnie wystraszyłaś. - wyjął słuchawki z uszu. - Teraz z ciebie zrobił się taki przytulas, że nie wiem. - zaśmiał się i objął mnie.

- Gdzie mam spać? - spytałam.

- No jak to gdzie? Ze mną. - zaśmiał się znowu. - Głupie pytanie zadajesz.

- O której mam być gotowa na wigilie?

- O osiemnastej trzydzieści, więc mamy jescze trochę czasu dla siebie. - przytulił mnie mocniej i pocałował w głowę. Dla żartu dźgnęłam go w żebra, a on wygiął się. Zaczęłam się śmiać, a on przekręcił mnie tak, że był nade mną. - No i co teraz, Majeczko? - uśmiechnął się cwaniacko.

- A nic. - zaśmiałam się i znowu go dźgnęłam w żebra. Miałam okazję do ucieczki. Gdy już chciałam otwierać drzwi, poczułam jak przerzuca mnie przez ramię jak worek. Rzucił na łóżko i złapał za moje ręce. - Zostaw mnie, będę grzeczna. - zrobiłam oczy kota.

- Dam ci teraz spokój, bo obejrzymy film przed kolacją. - puścił moje ręce i włączył telewizor. Włączył bajkę świąteczną Artur ratuje gwiazdkę.

Film skończył się po siedemnastej. Wstałam z łożka i zaczęłam się przygotowywać na kolację wigilijną. Wyciągnęłam z walizki szarą sukienkę z długim rękawem z dodatkami koronkowymi. Do tego nałoże czarne szpilki. Zabrałam białą bieliznę i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i wzięłam prysznic. Wytarłam się i założyłam bieliznę. Nagle drzwi się otworzyły się, a do środka wszedł Wellinger. Zakryłam się ręcznikiem.

- Zrobiłeś to specjalnie! - warknęłam, a on zaczął się śmiać i mnie objął. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju skoczka.

Założyłam sukienkę i usiadłam przed lustrem, które było w pokoju Andreasa. Zrobiłam mocniejszy makijaż. Włosy zakręciłam, a na nogi założyłam czarne rajtuzy. Na stopy założyłam szpilki, a do pokoju wpadł Andi w samych bokserkach. Poruszył zabawnie brwiami i zaczął się ubierać. Wyglądał rewelacyjnie. Musnęłam jego usta, a on złapał mnie za rękę i ruszył na dół. Przy stole czekali już jego rodzice i jego siostry, Tanja i Julia. Każdy zaczął składać sobie życzenia. W końcu przyszedł czas na mojego chłopaka. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego. 

- No, więc skarbie życzę Ci dużo zdrowia, wysokich osiągnięć w skokach narciarskich, żebyśmy dalej byli parą, szczęścia i spełnienia marzeń. - pocałowałam go w usta.

- Życzę ci bycia najsławniejszą piosenkarką na całym świecie, żebyś trochę zmądrzała, żebyś była cały czas moim malutkim krasnoludkiem, zdrowia przede wszystkim i spełnienia najskrytszych marzeń z moim udziałem. - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.

Wszyscy usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy spożywać posiłki. Każdy się śmiał i opowiadał o swoich przeżyciach.

- Skoro wszyscy zjedli to może Maja zaśpiewa nam coś? - zapytała mama Andreasa. Kiwnęłam niepewnie na tak. Julia podała mi gitarę. Zaczęłam grać i śpiewać piosenkę All I Want For Christmas is You. 

Po skończonym mini koncercie, domownicy mi gratulowali, dopóki Andreas nie porwał mnie. Stwierdził, że idziemy się przejść. Założyłam kurtkę, szalik oraz czapkę. Szpilki zmieniłam na beżowe timberlandy. Wyszliśmy z domu. Spacerowaliśmy uliczkami i podziwialiśmy dekorację. W końcu Wellinger zatrzymał się. Złapał mnie za rękę.

- Skarbie jesteś moim największym marzeniem jakie mi się przytrafiło. - uśmiechnął się i mnie pocałował.

***

WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI!! 🎄

One Last Time || Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz