12

1.5K 55 5
                                    

Andreas od razu jak się obudził kazał mi się ubierać, bo mamy iść do Markusa, a później do klubu. Założyłam biały kombinezon w kwiatki z wycieńciami na ramionach, a na to kurtkę jeansową. Wykonałam poranną rutynę. Zrobiłam makijaż i zeszłam na dół. Założyłam buty. Pożegnaliśmy się z jego rodzicami i siostrami, a następnie wyszliśmy z domu. Andreas usiadł za kierownicą. Zdziwiło mnie to że on umie kierować.

- Masz prawo jazdy? - zdziwiłam się, a on przytaknął.

- A ty nie masz?

- Miałam zdawać w Norwegii, ale jak rodzice mnie wywali z domu to się zaczęły wyjazdy z Danielem i tak dalej.

- W sumie mamy trochę czasu. Pojedziemy na jakaś pustą ulicę i sobie pojeździsz.

- Żartujesz, prawda? - kiwnąl przecząco. Dojechaliśmy na miejsce. Umiałam kierować, ale od jakiś siedmiu miesięcy tego nie robiłam. Zamieniłam się miejscami z Niemcem. No i zaczęła się jazda.

- Umiesz jeździć. Brawo. - klasnął w dłonie.

- Ej, aż taka fajtłapa to nie jestem. - mruknęlam. - Powinniśmy już jechać do Markusa.

- No to kieruj.

- Ciebie powaliło? Jak nas policja złapie to będę miała przesrane. Jedziesz ty i koniec kropka.

- Złościsz się gorzej niż Niemiec. - zaczął się śmiać, a ja mu przywaliłam w ramię. - Dobra, będę grzeczny. - zamieniliśmy się miejscami.

Weszliśmy do domu Eisenbichler'a. Od razu powitał nas pies. Duży pies. Rzuciłam się na Andreasa, a on wziął mnie na ręcę i zaczął się śmiać.

- Nie śmiej się, bo ja się wystraszyłam. - mruknęłam, a on postawił mnie. Pies usiadł i patrzył się na mnie. Pogłaskałam go, a on polizał mnie potwarzy.

- Ej, Roko ona jest moja. - powiedział Wellinger. - Niech ci Markus znajdzie dziewczynę, a nie do mojej się przystawiasz.

Chłopaki stali w kuchnii i nas nagrywali.

- A o to małóżeństwo Wellinger przyjechało do nas. - uniosłam brew do góry.

- Ja się na nic nie zgadzałam. - udałam poważną, a później wybuchnęłam śmiechem. Roko uciekł na tarasu. Chłopaki rozmawiali w salonie. No i co ja mam robić? Wyszłam na świeże powietrze. Zaczęłam się bawić z psem, bo tylko to mi zostało. Z rozmowy chłopaków nic bym nie zrozumiała, bo w końcu gadają po niemiecku, a ja umiem angielski, norweski i w jakimś stopniu polski. Na taras wyszła jakaś dziewczyna. Uśmiechnęła się do mnie usiadła obok mnie.

- Jestem Stephanie. Dziewczyna Markusa. - odparła po angielsku.

- Maja, dziewczyna Andreasa. - zaśmiałam się. No i zaczęła się rozmowa z nowo poznaną. Obok nas pojawili się skoczkowie.

- Ładną masz tą dziewczynę, Andi. - uśmiechnęła się blondynka, a ja się zarumieniłam.

- Moja Majeczka się zarumieniła. - przytulił mnie do siebie.

- No zakochańce zbieramy się do klubu.

***

Weszliśmy do klubu. Od razu zaznaczyłam, że nie będę pić. Andreas zdecydował, że napiję się trochę. Usiedliśmy w loży, gdzie siedzieli inni niemiecy skoczkowie z partnerami.

- Andreas, chyba się nie obrazisz jak zabiorę do tańca Maję? - powiedział Leyhe.

- Tylko rączki przy sobie, Stephan. - zagroził, a ja zaśmiałam się. Tańczyliśmy przez dwie piosenki, gdy ktoś mnie odbił. Co tu robi Forfang?!?

- Skąd ty się tu wziąłeś?!

- Tande mnie tutaj wysłał, żeby przypilnować Wellingera. - kiwnęłam, że rozumiem. Do loży dosiadł się Forfang z Celiną. Zaczęłam z nią rozmawiać po norwesku.

- Ten Andreas to niezły przystojniak. - powiedziała Celina, a ja się zaśmiałam.

- Skarbie, ja tutaj jestem. - odparł Johann.

- Mam pomysł, niech Maja zaśpiewa coś. - rzekł Geiger, a ja go piorunowałam wzrokiem.

- Maja! MAJA! - krzyczeli wszyscy razem. Poszłam w kierunku sceny. Zaczęłam śpiewać Perfect. Wszyscy zaczęli klaskać. Andreas był już troszkę wcięty. Zabrał mnie na parkiet. Akurat była wolna piosenka. Widziałam jego głupi uśmieszek. Zjechał rękami na tyłek.

- Andreas. - mruknęłam. - Andreas do jasnej cholery. - wkurzyłam się i zdjęłam jego ręce z pośladków. Wróciłam do loży. - Wracam do domu. Jedziesz ze mną. - złapałam go za rękę i wyszłam z klubu. Świeże powietrze chyba dało mu do myślenia.

- Idziemy do Markusa pod dom po samochód. - powiedział.

- Nie będziesz prowadził, ja tym bardziej. Wracamy na piechotę. Masz karę.

***

Obudziłam się rano. Andreas leżał na moim brzuchu co umożliwiało mi wstanie. Przeleżałam tak może z godzine, aż księżniczkę zebrało na wymioty. Pobiegł szybko do łazienki, a ja poszłam za nim. Sprawdzić czy żyje. Kucał nad muszlą klozetową. Przeczesałam jego blond włosy, a on wstał. Spojrzał na mnie. Przytuliłam się do niego.

- Masz za swoje za wczorajszy alkohol. - zaśmiałam się, a on wywrócił oczami. Chłopak wziąl prysznic, a ja wróciłam do pokoju. Przebrałam się w białe spodenki i niebieską bluzkę z wyciętymi ramionami. Skoczek wrócił do pokoju, a poszłam do łazienki. Umyłam zęby i twarz. Poczułam czyjeś ręce na biodrach. Odwrócilam się. Chłopak był w samych jeansowych spodenkach. Pocałował mnie, a ja oddałam pocałunek. Złapał mnie za pośladki, a ja oplotłam nogami jego biodra. Włożyłam rękę w jego włosy, a on pod moją koszulkę. Nagle ktoś zapukał do łazienki. Szybko ogarnęliśmy się i wyszliśmy z pomieszczenia. Przed drzwiami stała Julia. Posłałam jej uśmiech i poszłam do pokoju Wellingera.

- Mam pomysł. Jedziemy nad jezioro. Ty i ja. - zaproponował, a ja się zgodziłam. Zaczęłam pakować do torby ręcznik, balsam i parę innych pierdoł.

****
Kamil mistrz nad mistrzami 🏆❤

One Last Time || Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz