Epilog II

1.1K 41 1
                                    

Od czterech lat jesteśmy rodzicami czteroletniego, Alana i dwuletniej, Lary. Obydwoje to małe kopie Andreasa. Jedynie Alan ma oczy po mnie, a tak to wypisz, wymaluj cały Andreas. W dniu dziejszym przychodzi do nas rodzina na grilla. Lara i Alan nie mogą doczekać się, aż dzieci Daniela przyjadą. Rok po urodzeniu Alana mojemu bratu urodziły się bliźniaki, Matt i Madeline. Dwójka trzyletnich urwisów. Matt podobny bardziej do ojca, a Madeline to matki.

- Andreas, chodź do kuchni i mi pomóż. - zawołałam męża. Blondyn po chwili był w pomieszczeniu. Wziął się za krojenie składników do sałatki.

- Mamo, mamo. - odezwał się Alan. - Za ile przyjedzie Matt z Madeline?

- Jeszcze trochę musisz poczekać. - w domu rozległ się płacz Lary. Od razu pobiegłam do salonu. Dziewczynka przycisnęła sobie skórę klockiem, także zrobił jej się mały bąbelek. Wzięłam córkę na ręce, a ona wtuliła się we mnie, nadal płacząc. Poszłam z nią do kuchni, gdzie siedział blondyn z jego małą kopią. - Daj mama pocałuje i nie będzie bolało. - pocałowałam ją w paluszek. Dziewczynka trochę się uspokoiła. - Może zjecie coś? - spytałam dzieci, na co przytaknęły. Włożyłam Larę do krzesełka. Andreas zrobił to samo z Alanem. Dałam dzieciom jogurt, do którego wsypałam owoce.

- A może tak zrobimy sobie jeszcze jednego dzidziusia? -wypalił nagle Wellinger. Westchnęłam.

- Jak będziesz ty rodził to okej. - mruknęłam.

- Kochanie wiem, że się boisz komplikacji jakie miałaś podczas ciąży z Alanen, ale teraz będzie wszystko dobrze. - pocałował mnie w czoło, a następnie przytulił.

05.07.2019r., Monachium

Gabriella od wczoraj jest w szpitalu, w końcu za tydzień ma już termin na poród. Aktualnie jestem na treningu. Gramy w siatkę. Jestem w drużynie z Richardem, Stephanem i Davidem. Trener obserwuje naszą mini rozgrzewekę. Nagle mój telefon, który leżał na parapecie zaczyna dzwonić. Na wyświetlaczu pojawia się napis Julia.

- Halo?

- Andreas ruszaj się, Gabriella zaczyna rodzić! - krzyknęła blondynka, a następnie rozłączyła się. Powiedziałem o wszystkim trenerowi, a on kazał mi od razu jechać. Na miejscu byłem po dziesięciu minutach. Zobaczyłem moje siostry, rodziców i teściów. Pielęgniarka stała obok nich.

- Mogę być przy żonie? - spytałem kobiety, na co przytaknęła. Zabrała mnie do Gabrielli. Złapałem żonę za rękę. Posłałem jej uśmiech, a ona mocno ścisnęła moją rękę czując kolejny skurcz.

- Niech pani prze dalej. - odparła lekarka.

Gabriella w trakcie kolejnej godziny straciła dużą ilość krwi, a naszego syna nadal nie było na świecie. Nagle jej serce zatrzymało się. Lekarze wyprosili mnie mimo, że błagałem, abym tam został. Bałem się o nią cholernie. Kiedy wyszedłem na korytarz załamany wszyscy zaczęli mnie wypytywać o stan Gabrielli.

- Jej serce się zatrzymało.

Obydwoje bardzo przeżyliśmy to. Zdecydowaliśmy się na kolejne dziecko po wielu wizytach u lekarzy, bo blondyn bał się o mnie i chciał wiedzieć jak najwięcej.

*****

Dziś razem z dziećmi lecę do Norwegii na ostatni przystanek Raw Air. Cała trójka jest podekscytowana. Tak, trójka. Zdecydowaliśmy się na kolejne dziecko. Mała Charlotte ma już pięć lat i jako jedyna z rodzeństwa jest podobna do mnie. Brązowe włoski i w tym samym kolorze oczy. Natomiast Alan ma już prawie dziesięć lat. Zafascynował się skokami jak jego ojciec, z kolei Lara, ośmioletnia dziewczynka interesuje się bardziej piłką nożną.

- Mamo za ile będziemy w Norwegii? - odezwał się syn.

- Za jakąś godzinę powinniśmy już być. - uśmiechnęłam się do niego.

Po godzinie byliśmy na miejscu w Oslo. Z Lotniska odebrał nas mój tata. Dotarliśmy do mojego rodzinnego domu. Dzieci od razu zostały wyściskane przez babcię. Wszyscy usiedliśmy do stołu.

- Za chwilę ma przyjechać jeszcze Anja z Mattem i Madeline. - odparła rodzicielka. - Później wszyscy pojedziemy na skocznie, dopingować waszego tatę i wujka Daniela.

- Ciocia Gabriella! - rzuciła się na mnie Madeline. Po chwili Matt przytulił się do mnie. Zajęli miejsce naprzeciwko Alana i Lary, a obok nich usiadła ich matka, wcześniej witając się ze mną i moją rodziną. Charlotte siedziała na moich kolanach. Odkąd urodziła się była bardziej zżyta ze mną niż z Andreasem. Była bardziej córunią mamusi.

Po skończonym posiłku wsiedliśmy do dwóch samochodów. Ja jechałam z ojcem i moimi urwisami, a mama z Anją, Madeline i Mattem. Weszliśmy na teren wioski. Dzieci poszli z dziadkami na gorącą czekoladę, a ja z Anją na poszukiwanie naszych mężów. Zobaczyłam w oddali mojego blondyna, który rozmawiał z moim bratem. Rozbiegłam się i wskoczyłam mu na plecy.

- Oo twoja żona się pojawiła razem z moją. - uśmiechnął się i pocałował Anję. - A dzieci gdzie są?

- Z dziadkami. - odparła blondynka. Zeszłam z pleców męża. Pocałowałam go w usta, a obok nas pojawiła się gromadka dzieci z dziadkami. Lara, Alan i Charlotte przytulili się do ojca.

- Wreszcie moje dzieci odwiedziły swojego tatę. - uśmiechnął się Wellinger, biorąc na ręce Charlotte. Poczochrał blondynkę i blondyna po głowie. Obok nas pojawił się Stephan z Richardem. Leyhe zabrał swoją chrześnicę Larę. Wziął ją na plecy i pobiegł z nią w stronę domku Niemców, udając przy tym konia.

- Jakby co to ja go nie znam. - mruknął Freitag.

*****

Na belce usiadł Andreas, lider cyklu Raw Air. Jeśli skoczy ponad dwieście trzydzieści wygra. Odepchnął się, a następnie wybił z progu. Leciał, leciał i wylądował na dwieście trzydziestym piątym metrze! Zaczęłam piszczeć ze szczęścia. Wellinger był tak samo szczęśliwy. Przebrał się i przyszedł do nas.

- Gratulację, skarbie. - pocałowałam go w usta. Cała trójka rzuciła się na ojca. Niemiec miał już iść na dekorację. Wziął na barana Charlotte, a na ręce Larę i Alana. Najmniejsza trzymała się włosów blondyna. Zrobiłam im zdjęcie jak szli w stronę podium.

To moja rodzina, którą kocham ponad życie i nic tego nie zmieni.

*****

Doszliśmy do końca tej książki. Bardzo dziękuję wszystkim za czytanie jej, komentowanie i gwiazdkowanie.

data rozpoczęcia: 30.03.2017r.
data zakończenia: 28.08.2019r.

22,5 tyś wyświetleń, 1,54 tyś gwiazdek, 131 komentarzy ❤

Dziękuje jeszcze raz wszystkim! ❤

One Last Time || Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz