38

735 28 3
                                    

Kiedy moi rodzice doszli do siebie po wiadomości, że ich mała Gabriella odnalazła się po dziewiętnastu latach, a tak naprawdę była blisko ich tylko żyli ze świadomością, że jestem Mają, córką Grety, siostry Trude. Od razu kazała nam iść do stołu, aby zjeść coś ciepłego.

- W takim razie kochanie opowiedz nam coś o sobie, masz może jakiegoś chłopaka? - odezwała się moja mama. 

- Ma nawet narzeczonego. - wtrącił się blondyn. - I przy okazji będziecie dziadkami.

- Naprawdę? - spytała tata, na co kiwnęłam głową twierdząco. - Widzisz Daniel twoja młodsza siostra będzie niedługo matką, a ty nic jeszcze nie robisz z Anją! - zaśmiał się ojciec.

- Kto jest wybrankiem twojego serca? - odezwała się Trude, podając mi talerz zupy.

- Andreas Wellinger, niemiecki skoczek narciarski. - uśmiechnęłam się.

- Muszę sobie z nim porządnie pogadać. - wtrącił się Arne-Kjell, za co oberwał od jego żony w tył głowy. - No co mnie bijesz, kobieto? Muszę sprawdzić czy jest idealnym kandydatem na męża i zarazem ojca naszej małej Gabrielli. - powiedział w stronę kobiety. - Kiedy może przyjechać do Norwegii? - pytanie zwrócił do mnie.

- Dzisiaj kończą się zawody w Engelbergu, więc myślę, że nawet dziś wieczorem.

- W takim razie dzwoń do niego, niech przebukuje bilet do Oslo. - uśmiechnęła się moja mama. Wstałam od stołu i zadzwoniłam do blondyna.

- Cześć, skarbie. Jak sprawa z rodzicami? - odezwał się Andreas.

- Dobrze, ale mam do ciebie prośbę. Możesz przebukować swój bilet do Oslo? Moi rodzice chcą ciebie poznać.

- O mój boże nie sądziłem, że tak szybko to nastąpi. Muszę się przygotować mentalnie.

- Więc widzimy się dziś wieczorem. - uśmiechnęłam się pod nosem. - Kocham cię, pa. - zakończyłam rozmowę. Wróciłam do stołu. - Będzie. - rzuciłam krótko.

*****

Razem z Danielem czekaliśmy od dziesięciu minut na blondyna, który już powinien być w Oslo.

- Wellinger pewnie cały zestresowany idzie. - parsknął śmiechem Daniel, za co oberwał ode mnie.

- Ile on może wychodzić z tego samolotu. - mruknęłam zniecierpliwiona. W końcu zauważyłam jak wysoki blondyn kieruje się w naszą stronę.

- Mówiłem, że cały zesrany idzie. - skomentował mój brat.

- Jeszcze słowo, Tande, a oberwiesz w ten pusty norweski łeb. - zagroziłam mu. Rzuciłam się na Andreasa. We trójkę poszliśmy do auta.

- Jak tam, Wellinger? - odezwał się Daniel. - Zestresowany jesteś?

- Jak cholera. - rzucił krótko, Niemiec na co Norweg buchnął śmiechem. Andreas spiorunował go wzrokiem.

- To się bój, bo nasz ojciec już jest zły, że za ciążyłeś jego małą Gabriellę.

Wellinger przez resztę drogi siedział cicho jakby naprawdę się bał mojego ojca. Dotarliśmy na miejsce. Dałam blondynowi kopniaka w tyłek.

- To na szczęście. - uśmiechnęłam się, a on mi pogroził palcem. Weszliśmy do środka. Arne-Kjell od razu zabrał Andreasa do jego biura. Trude stała w kuchni i kręciła głową.

- Czasami się zastanawiam co on ma w głowie. Biednego chłopaka straszy. - mruknęła, a mój brat wybuchnął śmiechem po raz nie wiem który z kolei.

Po dwudziestu minutach wyszli z biura mojego ojca. Obydwoje się uśmiechali.

- Dobry kandydat na męża i ojca. - odparł pan Tande. Usiadł obok swojej żony, a Andreas obok mnie. Przytuliłam się do niego.

- Ale wy słodcy jesteście. - skomentowała sytuację mama.

*****

Dziś wieczorem pojawi się pierwszy Epilog 💫

One Last Time || Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz