Uffff! Jest 2:36 a ja właśnie skończyłam dla Was rozdział świąteczny. Nie trafi on, co prawda do książki, ale na bloga już owszem. ( ;
Tak więc, korzystając z okazji życzę wszystkim spokojnych, zdrowych, wesołych Świąt Bożego Narodzenia.
Z postem i życzeniami noworocznymi dopiero przyjdę, więc bez obaw, jeszcze się w tym roku zobaczymy.
Uwaga, rozdział nie jest sprawdzony!
I tak...
Enjoy!
Choinka Tymka (nieee, to wcale nie moja)
- Uno! Uno! Gdzie jesteś, do cho... - zacząłem się wściekać, ale mama szybko mi przerwała.
- Tymon! Są święta! – krzyknęła oburzona, wchodząc do pokoju i mierząc mnie wzrokiem pełnym dezaprobaty.
- Przepraszam, mamo. Widziałaś Uno? – spojrzałem na nią wciąż zły.
- Jest w łazience, uspokój się trochę. Co ty jesteś taki nabzdyczony dzisiaj, co? – Spojrzała na mnie z uniesioną brwią.
- Bo jest jeszcze dużo do zrobienia, te lampki mi się plączą, spadłem z krzesła i nic mi nie wychodzi, a on nie pomaga – powiedziałem szamocząc się ze sznurem lampek choinkowych.
- Tymek, uspokój się. Weź głęboki wdech i wyluzuj troszeczkę. Prawie wszystko gotowe. Została nam tylko choinka, kilka ozdób i odkurzanie. Kuchnię biorę na siebie, bo i tak Radek pomógł mi już sporo. Twój ojciec obiecał, że zajmie się odkurzaniem, więc po choince możecie od razu brać się za dekorowanie płotu i drzewek.
- Dobra... Mam tylko nadzieję, że Uno szybko tu wróci, bo nie powiem, czego zaraz tu dostanę.
- Masz rację, lepiej nie mów – odpowiedziała mama ostrzegawczym tonem i zniknęła za drzwiami. Na szczęście dosłownie minutę później do pokoju wszedł mój długo wyczekiwany partner.
- No nareszcie! – sapnąłem.
- Nie wściekaj się tak, musiałem wyskoczyć na chwilę do łazienki. Już ci pomagam. Daj, rozplącze – powiedział spokojnie i zabrał mi z ręki sznur lampek, który usilnie próbowałem doprowadzić do ładu. Z braku lepszego zajęcia zacząłem wykładać bombi i sprawdzać cy wszystkie mają haczyki lub nitki.
W końcu mój chłopak uporał się z lampkami i dał mi je do rozwieszenia. Wspólnymi siłami udało się to zrobić bez ponownego ich poplątania, więc po niecałej godzinie cała choinka była ubrana, lampki świeciły się zimnym, przypominającym śnieg, białym światłem. Moja mama miała dziwne wymagania i w tym roku choinka była biało-niebieska. Dla odmiany, u Radka ubieraliśmy ją na czerwono-zielono. Nie wiem, co teraz za dziwna moda panuje, żeby choinki były ubierane tylko i wyłącznie w jakieś konkretne kolory. Jak dla mnie choinka powinna być jak najbardziej kolorowa. Tak też wyglądała u nas w Warszawie. Jeszcze przed wyjazdem ustawiliśmy małą sztuczną choinkę. Wszystkie ozdoby były różnokolorowe i lampki mieniły się na wszystkie kolory. Jednym słowem przepiękna gejowska choinka we wszystkich kolorach tęczy.
VOUS LISEZ
Numero Uno
RomanceJak sobie poradzić, kiedy wszystko nagle wali ci się na głowę? Jak się połapać w nowej sytuacji i nie dać się zwariować? Nie wiesz? Tymek też nie ma pojęcia. Jak nie powiedzieć za wiele, chcąc przekazać ogólny sens? Jak wskoczyć w związek i zachować...