Hey!
Czekają Was jeszcze trzy rozdziały, poza dzisiejszym. Potem niestety publikacja będzie przerwana. Potrzebuję czasu na dokończenie tej książki, a wyskrobanie go w moim kalendarzu nie jest łatwe. Plan jest taki, że Numero Uno zostanie wydany w kwietniu. Do tego czasu będę podawać tu oraz na stronie, która powinna pojawić się stosunkowo niedługo, bieżące informacje dotyczące postępów lub czasem może pojawi się coś więcej. ; >
Tymczasem...
Enjoy!
~~~~~~~~
Prosto z lotniska pojechałem do swojego mieszkania i gdy tylko ogarnąłem wszystkie niezbędne rzeczy, pobiegłem na dworzec i kupiłem bilet na najbliższy pociąg do Gdyni. Niestety dotarłem tam już po dwudziestej trzeciej, więc wizyta w domu Radka odpadała. Chyba tylko cudem, na szybko znalazłem nocleg w jednym z pobliskich hosteli i postanowiłem przeczekać do rana. To była prawdopodobnie najdłuższa noc w moim życiu. Przez długi czas, mimo ogromnego zmęczenia, nie zmrużyłem oka. Martwiłem się o niego cholernie, a on jak na złość dalej milczał. Na przemian kimając, na przemian wiercąc się w łóżku, dotrwałem do ósmej rano, po czym wstałem, umyłem się i doprowadziłem do względnie normalnego stanu tak, żeby nikt nie uciekał z krzykiem widząc mnie na ulicy. Wciąż denerwując się niemiłosiernie, wyszedłem z budynku i ruszyłem na autobus, jadąc najpierw do najlepszego baru mlecznego w okolicy, mając nadzieję, że już będzie otwarty. Na szczęście był, tak więc zamówiłem na szybko jakieś tosty i zacząłem męczyć śniadanie. Kiedy wreszcie wsiadłem w autobus mający mnie zawieźć niemal pod jego dom, czułem, jakbym zaraz miał zemdleć z nerwów, choć do końca nie wiedziałem, dlaczego. Było już po dziesiątej, gdy stanąłem przed docelowym budynkiem i wziąłem głęboki oddech, po czym nacisnąłem dzwonek. Drzwi otworzył jego ojciec.
– Tak? – zapytał patrząc na mnie podejrzliwie.
– Dzień dobry, nazywam się Tymon Przybysz, szukam Radka – powiedziałem krótko i czekałem na jego reakcję. Zmarszczył brwi i odpowiedział chłodno.
– Nie ma go, wyjechał na urlop. – Na te słowa krew się we mnie zagotowała. Wiedziałem, że nie planował żadnego urlopu, a już na pewno nie w takim stanie, w jakim był.
– Proszę nie udawać. Jest w szpitalu, prawda? – rzuciłem czując narastającą złość. Cholera! Trzeba go było nie zostawiać samego!
– W jakim szpitalu? Co pan mówi? Nie wiem, kto panu takich bzdur naopowiadał, ale... – zaczął się bronić, ale było widać, że dość niepewnie i nieudolnie próbował maskować zdziwienie. Przerwała mu kobieta, która jak mniemam była macochą mojego chłopaka.
– Co się dzieje? O co tu chodzi? – zapytała, patrząc to na mnie, to na męża.
– Nic, nic, kochanie. Właśnie tłumaczę temu panu, że U... Radek jest na urlopie – powtórzył, tym razem z większym zacięciem i spojrzał na mnie złym wzrokiem.
– Naprawdę, proszę pana, obaj wiemy, że Uno jest w szpitalu. Spodziewałem się tego, ale nie chciał mnie słuchać... – ja również zacząłem się nakręcać, ale kobieta szybko mi przerwała.
– Tymek, prawda? – spojrzała na mnie zaciekawiona, a mi ze zdziwienia odjęło mowę, więc pokiwałem tylko głową.
– Znasz go? – wydukał jej mąż.
VOUS LISEZ
Numero Uno
RomanceJak sobie poradzić, kiedy wszystko nagle wali ci się na głowę? Jak się połapać w nowej sytuacji i nie dać się zwariować? Nie wiesz? Tymek też nie ma pojęcia. Jak nie powiedzieć za wiele, chcąc przekazać ogólny sens? Jak wskoczyć w związek i zachować...