Powoli się obróciłem i zobaczyłem tego samego kotopodobnego ziomka co wcześniej. Ze strachu upuściłem kanapkę (nie pamiętam co pisałem wcześniej więc mam nadzieję że to była kanapka😑)
-nie po to cię ratowałem żebyś teraz umarł - powiedziało stworzenie
-teraz to mnie zamurowało -odrzeklem.
-idź do swojego pokoju. Byle szybko i postaraj się żeby nikt cię nie widział - odrzekł i odszedł.
"aha" pomyślałem, ale podniosłem kanapkę (zasada 2h) i poszedłem tam gdzie kazał, przeszedłem parę kroków i usłyszałem rozmowę w nieznanym mi języku. ZUPEŁNIE PRZYPADKIEM obok stała szafa z lustrem weneckim więc do niej wszedłem mając pewność że zobaczę kto przejął mój dom. Głosy nasiliły się a ja zobaczyłem w dwie istoty podobne do tej która jak myślałem mnie zabiła. Gdy przeszły wyszedłem z szafy i udałem się na górę do mojego pokoju. Gdy tam już byłem i zamknąłem drzwi usiadłem na łóżku i czekałem. Nie musiałem długo czekać gdy drzwi się otworzyły a do pokoju wszedł znany mi już potwór.
-zero ostrożności, a co gdybym to nie ja weszła do pokoju?
-ty jesteś kobietą yyy kocicą yyy samicą swojego rodzaju yyy no wiesz o co mi chodzi. - zapytałem zdumiony
-tak- odpowiedziała
-to dlaczego wcześniej mówiłaś o sobie jak o facecie?
-a czemu nie? - ( tak szczerze nie pamiętam czy określiłem jej płeć a uznałem że będzie śmiesznie jak zrobię tak)
-to w takim razie jak mogłaś mnie gwałcić?- spytałem zbity z tropu.
-ogonem.-"grunt to wyczerpujące odpowiedzi."
-wytlumaczysz mi w takim razie o co tu chodzi?
-a więc- zaczęła
(koniec rozdziału bo już mi się nie chcę 😘 a poza tym muszę się zastanowić kiedy zginie główny bohater)