#9

552 81 13
                                    

Jego mieszkanie nie zmieniło się nic a nic, bo przecież nie minęło aż tak dużo czasu. Nie wszystko się zmienia, niektóre rzeczy pozostają takie jakie były — czułem w kościach, że Andreas nadal mnie kocha, a to, że Markus nie wpuścił mnie do siebie było mu bardzo na rękę. Kiedy zostaliśmy sami na tej małej przestrzeni, jakim było jego mieszkanie czułem się naprawdę niezręcznie. Wiedziałem, że gdyby coś poszło nie tak, nie miałem dokąd uciec. 

— Będziesz spał na łóżku w moim pokoju — stwierdził, kiedy zdjął kurtkę i odwiesił ją na wieszak — Ja będę spał w salonie. 

— Jesteś u siebie, salon zostaw mi, nie jestem królową angielską, żebyś mi zapewniał takie luksusy — zaśmiałem się nerwowo. 

— Steph, może i królową angielską nie jesteś, ale aktualnie znajdujesz się w moim mieszkaniu i to właśnie moje decyzje stawia się tu na piedestale. Śpisz w moim łóżku — powiedział stanowczym tonem — Póki co śpisz w nim beze mnie, ale mam nadzieję, że w przyszłości to się zmieni. 

To zabrzmiało jak obietnica lub groźba. Bardziej groźba. Chociaż w zasadzie jakoś nie bardzo mnie to przerażało. Skarciłem się w duchu za to, że do głowy przychodzą mi takie myśli. Andreas pozwolił mi zostać u siebie, więc powinienem być mu wdzięczny, a nie rozmyślać co by było, gdyby jednak zdecydował się spać w tym samym łóżku co ja. 

Było już późno i jedyne o czym myślałem to położenie się spać. Wiedziałem, że Andi ma jutro trening, bo Markus przekazał mi plany treningów z najdrobniejszymi szczegółami, więc stwierdziłem, że i on od razu się położy. Jednak trochę się pomyliłem, a zrozumiałem to, kiedy usłyszałem dźwięki radia, które dobiegały z kuchni. Ruszyłem sprawdzić co on wyprawia. 

Stał przy blacie kuchennym z ostrym nożem w ręce i siekał na małe kawałeczki paprykę, miał na sobie granatowy fartuszek w kwiatki. Wyglądał na bardzo rozluźnionego, jakby poza nim samym w mieszkaniu nie było nikogo. 

— Co ty wyprawiasz? Gotujesz o tej godzinie? Prawie jedenasta, chyba czas spać — rzuciłem. 

— Nie wmówisz mi, że nie jesteś głodny — zaśmiał się — Jajecznica z papryką i szczypiorkiem to coś czego potrzebujesz. Jak masz zamiar grymasić to ja zjem całą, nic się przecież nie zmarnuję. 

— Takie rzeczy się jada raczej na śniadanie niż na kolację, ale skoro tak uważasz. Skąd masz ten fartuch? — zapytałem. 

— A co podoba ci się? — obrócił się w miejscu, demonstrując mi fartuszek w całej okazałości — Dostałem go od mamy, kiedy wyprowadziłem się z domu do własnego mieszkania. Wiesz, sugerowała, że to dla mojej przyszłej dziewczyny, ale w rzeczywistości noszę go sam, bo bardzo mi się podoba. A jak tam twoi rodzice? — rzucił. 

Serce zabiło mi szybciej, że też musiał zapytać akurat o nich. Nie miałem pojęcia co się z nimi dzieję, od wielu miesięcy nie miałem z nimi żadnego kontaktu. Byłem zdany sam na siebie i od dłuższego czasu miałem wrażenie, że już nigdy z nimi nie porozmawiam. Jakby umarli. Chociaż to właściwie ja byłem martwy dla nich. 

— Wszystko u nich w porządku — stwierdziłem, nie mając pojęcia czy to ma cokolwiek z prawdą wspólnego. 

— To dobrze, najważniejsze, że są zdrowi. 

Kiedy skończył przygotowywać jajecznicę nałożył mi sporą jej część na talerz i położył na stoliku w kuchni. Usiadłem na krześle, które stało obok. Sobie nałożył to co zostało i usiadł naprzeciwko mnie. Jedliśmy w milczeniu, bo o ciszy nie było mowa. Andreas mlaskał, jakby nie widział jedzenia od ładnych kilku dni, a jedynym jego celem w tej chwili było napełnienie żołądka do pełna. Bałem się, że zaraz mi tu pęknie.

— Była pyszna — stwierdziłem po opróżnieniu talerza. 

— Przez żołądek do serca — stwierdził Andi, przeżuwając resztkę swojego posiłku. 

Pożegnałem się z nim i poszedłem położyć się w łóżku w jego pokoju, a on sam został w kuchni i postanowił pozmywać naczynia. Jego poduszka pachniała jabłkowym szamponem do włosów, przez co nie mogłem się skupić na zaśnięciu. Cały czas wdychałem jej zapach i myślałem, że Andreas jest tuż obok, że leży razem ze mną w tym samym łóżku, ale tak naprawdę Andreas był za ścianą. Nie tylko tą prawdziwą ścianą budynku, ale i taką, którą sam stworzyłem sobie w głowie. Ścianą, którą chciałem zburzyć, ale bałem się konsekwencji tego czynu. Wolałem dać sobie więcej czasu. 

Odgłosy z kuchni ucichły i wszystkie światła pogasły, ale ja jeszcze długo nie mogłem zasnąć. Leżałem na łóżku i wpatrywałem się w sufit cały czas rozmyślając o tym jak blisko Andreasa teraz jestem i jak bardzo muszę się powstrzymywać, żeby do niego nie pójść.W pewnym momencie drzwi pokoju otworzyły się i pojawił się w nich nie kto inny jak Welli. 

— Andreas — wyszeptałem. 

Ale mnie nie usłyszał. Dopiero wtedy zauważyłem, że ma zamknięte oczy i zdałem sobie sprawę z tego, że lunatykuje. Mama zawsze powtarzała, że takich osób się nie budzi, więc przyglądałem się całej sytuacji. Andi podszedł do swojego łóżka i podniósł kołdrę, położył się tuż obok mnie. Kilka chwil później jego dłoń wylądowała na mojej klatce piersiowej, co uniemożliwiło mi ucieczkę. 

I tak leżałem wsłuchując się w jego oddech, aż w końcu zasnąłem z myślą, że w takich okolicznościach chciałbym zasypiać każdego dnia. 





you can be my heroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz