3.

10 0 0
                                    

Zobaczyłam stojącego z torbami Maxa. Jego mina wykazywała mocne wkurwienie, ale nie wiem na co. Czy ta to, że obściskuje się z kimś kto nie jest Landonem, jego kumplem, czy może przez to, że w naszym domu było około 60 osób i muzykę było słychać pewnie na drugim końcu ulicy.

-Co ty tu robisz? Miałeś być w niedzielę. - powiedziałam z gulą w gardle. 

-Miałem być... Ale cieszę się, że jestem jednak wcześniej, bo nie wiem czy coś z domu by zostało do niedzieli. - jego ton był mocny i nigdy nie widziałam go, aż tak wkurwionego. -Wyproś znajomych z domu. Koniec imprezy. Jadę do sklepu i wrócę za 15 minut. Kiedy już będę nikogo ma tu nie być. - zawrócił, wsiadł do samochodu i odjechał.  

-Kurwa mać... powiedziałam stojąc nadal pod ścianą i patrząc na odjeżdżające czarne BMW. 

-No to chyba koniec imprezy, kochanie. - powiedział Damon. - Ale zawsze możemy przenieść się gdzie indziej... - powiedział po czym podszedł do mnie i położył rękę na poliku. 

Byłam wściekła, tak że już nic na mnie nie działało. Wiedziałam, że kiedy Max wróci i Ci ludzie nadal tu będą, w domu rozpęta się istne piekło. Musiałam jak najszybciej wszystkich wyprosić. 

Odepchnęłam blondyna i weszłam do domu. Od razu podeszłam do wieży i wyłączyłam muzykę. Oczy wszystkich obecnych skierowały się w moją strony. 

-Uwaga! Muszę Was wszystkich poprosić abyście stąd wyszli. Nagła zmiana planów. - powiedziałam, ale jakoś nikt na to nie zareagował. - Słyszycie co mówię! Chyba, że chcecie aby wyprowadziła Was stąd policja! - po tym już każdy zaczął szukać swoich rzeczy i wychodzić. 

-Aria, o co chodzi? Przecież zabawa dobrze się zaczynała. - powiedział Landon. 

-Wiem, że wrócił Max. Dał mi 15 minut na wyprowadzenie Was. -powiedziałam patrząc na chłopaka. 

-Rozumiem.Dobrze, pomóc Ci posprzątać? - zapytał. 

Chciałam już powiedzieć tak, ale przypomniałam sobie, że Max widział mnie z Damonem.Nie chcę aby powiedział Landonowi o tym co było przed domem. Jasna cholera! Przecież Landon i Max to kumple od piaskownicy. Co prawda, mój brat jest od nas straszy o niecałe 3 lata, ale oni zaprzyjaźnili się ze sobą tak jakby nie było pomiędzy nimi tej różnicy wieku. Właściwie to dzięki Maxowi poznałam Landona. Przyprowadzał go do domu i już w wieku 16 lat zauważyłam, że ten jasnooki blondyn zamieszał mi w głowie. Kiedy Max wyjeżdżał na studia i moich rodziców nie było w domu Landon przychodził do mnie i zamykaliśmy się w moim pokoju. Właściwie to przez rok ukrywaliśmy się i nikt nie wiedział, że się spotykamy. Bałam się reakcji Maxa. Najgorzej  w tamtym czasie było kiedy wracał na weekendy i dłuższe wolne do domu. Bywało nawet tak, że nie rozmawialiśmy z Landonem nawet przez tydzień. Mogliśmy wtedy tylko wysyłać sobie SMS-y, bo nic innego nie wchodziło w grę. Jakoś  po 1,5 raku ukrywania się, Landon przyszedł do mnie na moje 17 urodziny. Byłam sama w domu. Rodzice wtedy byli razem w delegacji i mieli wrócić na drugi dzień, Alex oczywiście był w bibliotece, a Max miał przyjechać na drugi dzień, żeby razem z rodzicami wyprawić mi urodziny. Mieliśmy więc cały dom dla siebie, co najmniej do godziny 23. Siedzieliśmy więc sobie w salonie i oglądaliśmy jakiś program rozrywkowy. Nie zwracaliśmy wtedy uwagi na nic, ciszyliśmy się swoją obecnością i tym, że mamy tak wiele czasu dla siebie. Nie usłyszeliśmy też jak ktoś wchodzi do domu. To był Max, przyjechał dzień wcześniej, aby spędzić urodziny ze mną. Był bardzo zaskoczony kiedy zobaczył swoją młodszą siostrę ze swoim najlepszym kumplem. Inaczej by było gdybyśmy tylko siedzieli obok siebie i oglądali film, ale ja wtedy siedziałam u blondyna na kolanach i namiętnie się całowaliśmy. Usłyszałam tylko czyjś kaszel i spojrzałam w stronę drzwi, a ten sam ruch wykonał Landon. Nie wiem czyja mina była wtedy śmieszniejsza, Maxa czy moja i Landona. Na początku oczywiście mój brat był wściekły, że jak mogło do tego dojść, ale w końcu zrozumiał. Dziwne SMS-y przychodzące do mnie i do niego w krótkim okresie czasu, dziwne zachowanie kiedy byliśmy obok siebie, spojrzenia na siebie, malinki na jego szyi lub mojej. Przyznałam wtedy, że spotykamy się już od 1,5 roku. Max musiał to przetworzyć, ale po jakimś czasie przyznał, że cieszy się, że jestem z Landonem, a nie z facetem którego on nie zna. Oczywiście powiedział wtedy coś w stylu, że jeśli mnie skrzywdzi, to On skrzywdzi jego bla bla bla. 

-Halo, Aria? - powtórzy Landon. - Pomóc Ci?

-Co? Przepraszam zamyśliłam się - powiedziałam - Nie nie trzeba, dam radę. 

-No dobrze, wpadnę jutro co? Dziś nie będę może witał się z Maxem, pewnie jest na maksa wkurwiony. - powiedział po czym podszedł do mnie i pocałował mnie. 

Czułam się jego ramionach bezpieczna i wiedziałam, że po prawie 3 latach nadal mnie kocha. Był moim pierwszym chłopakiem i nadal nim jest. Pierwszy i najdłuższy związek. Ktoś może powiedzieć, że jestem młoda i powinnam zmieniać chłopaków jak rękawiczki, ale nie. Zakochałam się w nim jak jakaś mała dziewczyna zakochuje się w postaci z bajki. Tak też jest do teraz, nadal kocham tego słodkiego blondyn z żelaznym uśmiechem. Landon kiedy się poznaliśmy nosił na zębach aparat. Teraz już od półtora roku nie ma go, a jego uśmiech jest jeszcze piękniejszy. Wiele razy słyszałam w szkole komentarz typu, jakie to ja mam szczęście będą z nim. Wiem, że mam ale często też sadzę, że nie zasługuję na kogoś takiego jak On. Tym bardziej, po tym co wydarzyło się dziś przed domem. Nie wiem co się stało. Czy to wina alkoholu, czy podniecenia, które wywołał u mnie tajemniczy chłopak. Przez cały okres trwania naszego związku nie spojrzałam na żadnego chłopaka, a wystarczyła tylko jedna impreza, aby wszystko się zmieniło. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie spotkam już tego chłopaka. 

Po równych 15 minutach do domu wrócił Max. Na szczęście zdążyliśmy z Alexem posprzątać większość bałaganu po imprezie. 

-A teraz do jasnej cholery powiecie mi co tu się dzieje! - powiedział Max i patrzał głównie na mnie. - Słucham Aria. 

-O co Ci chodzi?! Urządziliśmy tylko imprezę dla znajomych. Miało Cię nie być! - krzyknęłam. Super kolejna kłótnia w tym dniu. 

-Czyli to moja wina, że wróciłem?! - jego złość sięgała już zenitu. 

-Boże Max! Ile razy Ty robiłeś imprezy, a ja i Alex kryliśmy Cię przed rodzicami, a nawet po Tobie sprzątaliśmy kiedy Ty spałeś na kacu. - stwierdziłam. 

-Jezu Aria - powiedział pocierając czoło - Ja zapraszałem max 20 osób, a nie pół szkoły. 

-Ale to wszyscy byli znajomi moi i Landona. Kilka osób przyszło z kimś innym, ale zawsze kojarzyłam tych ludzi. Nikt nie był obcy. - powiedziałam lekko kłamiąc.

-Dobra, wystarczy na dziś. Posprzątacie to do końca jutro. - spojrzał na zegarek. Była godzina 24. - Jestem zmęczony drogą. Idę spać. - skierował się w stronę schodów. - Czekaj... Nikt nie wchodził do mojego pokoju? 

-Oczywiście, że nie. Zamknęłam go na klucz podobnie jak sypialnie rodziców więc nikt nie odprawiał dzikiej orgii na Twoim łóżku. - wyciągnęłam klucz z szafki i rzuciłam w stronę starszego brata. - Trzymaj.

-Dzięki - chciał już iść na górę, ale jeszcze raz spojrzał na mnie. - Następnym razem starajcie się z Landonem robić to jednak w łóżku, a nie na ganku przed domem. Myślałem, że jak tak na was patrzałem to zrzygam się na trawnik. - mrugnął do mnie i wbiegł na górę. 

Kurwa, Max myśli, że byłam wtedy z Landonem. Może to i lepiej. Nie będzie z nim o tym rozmawiał. Zawsze wstydził się, tego co robimy razem i nigdy o to nie pytał. Odtworzyłam tę scenę jeszcze raz w swojej głowie i rzeczywiście Damon od tyłu jest podobny do Landona. Obaj mają ciemne blond włosy i akurat obaj mieli na sobie tego dnia czarny podkoszulek. 

-Jak dobrze - powiedziałam głośno sama do siebie. 

Rzuciłam jeszcze okiem na salon i stwierdziłam, że nie jest aż tak źle. Poszłam do siebie. Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Kiedy zasypiałam śniłam o ciemnowłosym blondynie... ale czy to był Landon, nie byłam w stu procentach pewna.  

LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz