Miałam nadzieję, że dzisiejszy wieczór będzie wyglądał lepiej. To wieczorne najście Landona wytrąciło mnie z imprezowego humoru. Kevin starał się jakoś pomóc mi zapomnieć o chłopaku, ale nie potrafiłam się dziś dobrze bawić. Robiłam jedynie dobra minę do złej gry aby Sanie nie było przykro na własnych urodzinach.
Siedzieliśmy wszyscy przy jednym stole. Sana próbowała zagadać do Kevina. Widać ze cholernie jej się spodobał. Cieszy mnie to, bo Kevin to świetny chłopak i na pewno moja przyjaciółka byłaby z nim szczęśliwa.
Wstałam w końcu od stołu i poszłam do baru. Co prawda nie miałam jeszcze 21 lat, ale kumpel ze szkoły zna się na podrabianiu dowodów osobistych i na szczęście takowy sobie załatwiłam.
Zamowiłam sobie wódkę z cola i czekałam aż barman mi ja poda. Nagle poczulam czyjś oddech na karku. Przeraziłam się, bo byłam tu sama. Wszyscy moi znajomi byli albo na parkiecie albo przy stoliku.
-A gdzie masz swojego chłoptasia? - mężczyzna stojący za mną powiedział blisko mojego ucha. Usłyszałam go pomimo takiego hałasu w środku.
Głos ten był mi jednak znajomy. Odwrociłam się i zobaczyłam ten seksowny uśmiech. To Damon.
-Co robisz tu sama? -zapytał
-Nie jestem sama tylko z przyjaciółki. -chciałam stamtąd pójść ale stał tak blisko mnie że nadal czulam jego oddech na twarzy. Podobało mi się to. On mi się podobał. Był inny niż Landon. Zaskakujący, dominujący i pewny siebie.
-A gdzie oni są?
-Przy stoliku. - odpowiadałam bardzo krótko. W tym samym czasie barman podał moje zamówienie.
-Wódka z cola? A czy Ty przypadkiem jesteś nieletnia? - powiedział z uśmiechem Damon. Spojrzałam na niego i nic sie nie odezwałam. Barman udał najwyraźniej ze tego nie słyszy. Bardzo dobrze, bo właśnie teraz naszła mnie ochota na to aby się upić i dobrze zabawić.
-Idę. - powiedziała. -Zejdź mi z drogi. - w moim głosie było słychać zawahanie.-Twoje ciało mówi całkiem co innego. Chcesz żebym tu był. Chcesz abym Cie dotykał - musnął mój policzek. Drgnęła. - Chcesz abym wpatrywał się w Ciebie jak nikt inny tego wcześniej nie robił. - rzeczywiście, jego spojrzenie było hipnotyzujące. Miał piękne oczy. Nigdy takich nie widziałam. - Czuje, że najchętniej wyszłabyś stąd gdzieś ze mną. - nachylił się ku mnie - Wiem, że Cię kręcę. - powiedział mi do ucha. Po raz kolejny drgnęłam a on przekręcił głowę i spojrzał na moje usta. Zagryzłam dolną wargę. - Pocałuj mnie - pomyślałam. Ale on odszedł. Nie pocałował mnie. - Dlaczego? Dlaczego mnie nie pocałował. - było mi cholernie głupio. Dlaczego w ogólnie nie o tym pomyślałam. Zrobiło mi się cholernie głupio i chciałam jak najszybciej stamtąd odejść. Minęłam chłopaka, ale on chwycił mnie za nadgarstek.
-Coś jeszcze masz do powiedzenia? - starałam się żeby mój głos zabrzmiał jak najbardziej obojętnie. Nie wiem czy mi się udało. Mam nadzieję, że tak.
-Chcesz stąd pójść? - zapytał i uśmiechnął się po raz kolejny. Za każdym razem jak to robi miękną mi kolana.
-Jestem z przyjaciółmi, nie wypada, żebym ich teraz zostawiała. - bolało mnie to, ze muszę odmówić, ale nie chcę zostawić Sany w jej urodziny.
-Rozumiem - puścił moją rękę - Do zobaczenia - i odszedł. Zniknął wśród tłumu tańczących na parkiecie.
Zabawa trwała jeszcze ze 2 godziny póki Sana nie przesadziła z wódką. Zamówiliśmy z Kevinem taksówkę i zabraliśmy dziewczynę do domu a potem sami pojechaliśmy do swoich.
-Jak Ci się podobało? - zapytałam chłopaka.
-Szalonych masz tych znajomych. - zaśmiał się - Ale było świetnie. Sana to fajna dziewczyna.
-Właściwe najlepsza. To wulkan energii.
-Dokładnie. - zawahał się na chwilę - Umówiłem się z nią na spacer. - powiedział
CZYTASZ
Life
Short Story-Powiedziałam nie! - krzyknęłam wściekła w jego stronę. Chłopak jedynie spojrzał się na mnie i pokazał rząd białych zębów. Nic nie powiedział, bo doskonale mnie znał. Wiedział, że ten uśmiech działa na mnie jak narkotyk. Miał mnie w garści od moment...