Sobota rano. Słońce przebija się przez zasłony w oknie. Nie mam ochoty wstawać. Całą noc śnił mi się blond chłopak. Budziłam się za każdym razem kiedy chłopak zbliżał się do mnie. Wiem, że to nie był Landon. Spojrzałam na zegarek. Była 7;32. Widziałam, że już nie zasnę. Podniosłam się więc z łóżka, ubrałam dresy i zeszłam na dół. Alex i Max nadal spali. Postanowiłam zabrać się za sprzątanie po wczorajszej imprezie. Nie było tego dużo. Szybko zrobiłam to co miałam zrobić i z racji, że chłopcy nadal nie zeszli na dół pomyślałam, że zrobię dla nas śniadanie w stylu naszego taty. Lubi eksperymentować w kuchni. Potrafił zrobić na śniadanie tosty z pieczarkami i rybą. Dziwne, ale pyszne. Poważnie! Z ojcem od zawsze miałam lepszy kontakt niż z matką. Można nawet powiedzieć, że jestem typową córeczką tatusia. Zawsze marzył aby mieć córkę i w końcu się doczekał. Kiedy byłam młodsza bardzo mnie rozpieszczał. Pozwalał mi na rzeczy, na które matka w życiu by nie wyraziła zgody jak na przykład jedzenie słodyczy przed kolacją. Może i banalne, ale mama uważała, że słodycze są bardzo niezdrowe i jedliśmy je tylko na święta czy jakieś inne większe uroczystości.
Postanowiłam więc, że dziś ja poeksperymentuje. Zrobienie posiłku zajęło mi jakieś 35 minut. Spojrzałam na zegarek. Była 9;35. Chciałam iść już budzić braci, ale usłyszałam ich rozmowy na schodach.
-Co tu tak pięknie pachnie? - powiedział Max
-Zrobiłam śniadanie. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Aria! Jesteś najlepsza. Mam dość jedzenia akademickiego gówna ze stołówki. Codziennie owsianka albo czekoladowe płatki z mlekiem. - powiedział z obrzydzeniem mój starszy brat.
-Dziś naleśniki -nie zdążyłam dokończyć, bo Alexowi już leciała ślina z ust. Tak On najbardziej z nas uwielbia naleśniki. - Ale są to naleśniki ze szpinakiem i pieczarkami. - dokończyłam.
Wyraz twarzy chłopaków był bezcenny. Byli lekko zniesmaczeni. Dla nich naleśniki powinny być albo z czekoladą albo z dżemem babci Rox.
-Oj no dajcie spokój! To jest naprawdę dobre. Najpierw spróbujcie, a później róbcie kwaśne miny.
-Ale dżem od babci jest w lodówce? - zapytał Alex
-Uspokój się Alex, Aria zrobiła dla nas śniadanie. Powinniśmy się cieszyć. Ja nie widziałem naleśników na oczy chyba od 3 tygodni.
Po tych słowach usiedliśmy wszyscy do stołu i zjedliśmy śniadanie. Okazało się, że naleśniki wyszły znakomicie. Smakowały nawet Alexowi. Byłam szczęśliwa naprawdę.
W pewnym momencie ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi.
-Pójdę - powiedziałam. Wstałam do drzwi. Otworzyłam. Stał w nich Landon z tym swoim wspaniałym uśmiechem, w którym byłam zakochana.
-Cześć Skarbie - pochylił się ku mnie i pocałował.
-Cześć - i odpowiedziałam tym samym. Zaprosiłam go do środka - Jemy właśnie śniadanie. Zrobiłam naleśniki. Siadaj zjesz z nami.
-Landon stary! - Max wstał od stołu i podszedł do chłopaka - Jezu ile to ja Cię nie widziałem!
-No tak z miesiąc będzie - zaśmiał się - Fajnie Cię w końcu widzieć! - przywitali się i razem usiedliśmy do stołu.
-Powiedź mi co robisz wieczorem? Razem z Paulem, Tomem i Stefanem idziemy pojeździć na starym torze wyścigowym, a potem gdzieś na imprezę. - mój brat nie podniósł nawet głowy z nad talerza i mówił z pełnymi ustami. - Naprawdę musi mu smakować - pomyślałam
-Dziś mieliśmy iść z Arią do kina... - zaczął, ale Max spojrzał się na niego spode łba. Chciał już coś powiedzieć, ale ja się odezwałam.
CZYTASZ
Life
Short Story-Powiedziałam nie! - krzyknęłam wściekła w jego stronę. Chłopak jedynie spojrzał się na mnie i pokazał rząd białych zębów. Nic nie powiedział, bo doskonale mnie znał. Wiedział, że ten uśmiech działa na mnie jak narkotyk. Miał mnie w garści od moment...