Rozdział 2: Suzie, Jesion

39 1 0
                                    

Sen. Właściwie, dlaczego ludzie śnią? Niektórzy uważają, że sen jest życiem duszy, inni snów w ogóle nie miewają lub o nich zapominają. Czy są to w takim razie ludzie bez duszy? Sussanah zawsze zastanawiała istota snu, prowadziła własny sennik, wprowadzała się w stan snu świadomego, wiele razy doznawała paraliżu sennego (przechodziła go wyjątkowo ciężko, wielokrotnie widziała podczas niego mary bedące krystalizacją jej lęków). Ten sen był jednak inny, spokojny, wręcz przyjemny. Sussanah w końcu od ponad 4 lat kiedy to przeniosła się do swojego ukochanego zaznała spokojnego snu, rozkoszowała się nim do momentu, gdy się wybudziła. Człowiek podczas snu nie zdaje sobie, jak bardzo jego życie jest zagrożone, gdy jednak się wybudzi, świat staje do góry nogami. Właśnie coś takiego poczuła Suzie. Była związana. Miała wrażenie, że sznur zaciska się na jej ciele niczym wąż i zamierza ją żywcem pożreć. Dodatkowo nie była w stanie nawet krzyknąć – ta chustka nie była chyba nasączona tylko i wyłącznie CHCl3. Tak potwornie się bała, strach ten był potęgowany ponurym wystrojem pomieszczenia, w którym się znajdowała, było tak chłodno i... wilgotno, tak jakby biło wilgocią z kanałów albo sztucznego zbiornika z odpływem. Suzie nie wiedziała co się dzieje ale była pewna jednego – tylko ta szalona kuzyneczka mogła czegoś takiego się dopuścić. Do głowy naszło jej tylko jedno proste pytanie: co do cholery dalej? Zamierza mnie zgwałcić a potem rytualnie zamordować w imię jakiegoś fałszywego boga? Wielokrotnie słyszała o takich przypadkach, lub widziała je w filmach, nigdy jednak nie spodziewałaby się, że będzie takiego przypadku ofiarą. Rozmyślania przerwał jej donośny huk obitych metalem butów. To on. Zrobi to. Jest zdesperowany. Policja i tak już pewnie mnie poszukuje. Miejmy nadzieję, chodź patrząc na standardy policji w Willsborough, może być różnie...

-Wybudziłaś się – ciężki, modulowany głos

-No cóż, mam świadomość, że mi odpowiesz, nie będziesz tego mogła zrobić przez następne 3 godziny, lub dłużej – dopiero teraz zauważyła, że człowiek ten nosi maskę o wzorze przypominającym nieco wschodzące słońce

-Pewnie zastanawiasz się, dlaczego cię tu sprowadziłem, odpowiem ci na twoje pytanie, lecz myślę, że odpowiedź ta nie będzie kojąca, wręcz odwrotnie

-Zostałaś moim zakładnikiem, mam na pieńku z twoim ukochanym, lecz nie martw się, jeśli będzie tak dobry w rozwiązywaniu zagadek detektywistycznych jak dotychczas, to zapewne wyjdziesz z tego pokoju żywa a ja nie – Dlaczego więc to robisz? Chciała się zapytać, lecz rzecz jasna nie była w stanie

-Zapytasz zapewne dlaczego to robię, a ja odpowiem, że nadchodzi Czas Końca. Niedługo w oczach bogów ludzie przestaną się liczyć, a wtedy na świat zejdzie Pożoga. Pochłonie ona nasz świat a Sol zejdzie ze swej słonecznej tarczy i nada życie nowej rasie – rasie wyższej. Nie będzie ona znała bólu, strachu ani... gniewu. Uważam, że śmierć dla zdobycia względów Sol może skończyć moim wybawieniem. Nie może być to jednak bezpodstawna śmierć. Zanim sam oddam swą duszę Wielkiej Pani Słońca, poświęce kilku z osobników tej żałosnej rasy. Zginą oni śmiercią chwalebną – niczym Odyn na Yggdrasilu dla zbawienia ludzkości. Chcesz dołączyć? Zapewne nie.

Wy, zwykli ludzie jesteście potwornie tchórzliwi. Dlaczego śmierć was tak przeraża? Świat i tak niedługo i tak zadrży w posadach. Dobrze, wystarczy widzę, że twój żałosny umysł nie jest w stanie pojąć tego, co mówię dlatego teraz cię opuszczę.

Nareszcie skończył gadać, już myślałam, że to nigdy się nie skończy. Ten człowiek jest szalony! Pieprzony potomek Hitlera. I jeszcze ten bełkot o jakiś starych zapomnianych bogach. Boże, w co ja się wpakowałam? Dlaczego nie zostałam z Markiem? Pewnie też jest zagrożony. Boże, nie mogę teraz o tym myśleć bo zwariuje. Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie zapadnięciem. Tak bardzo pragnęła zapaść w ten błogi dla niej w tym momencie stan, lecz nie mogła. Adrenalina jej na to nie pozwalała. W dodatku była tak cholernie głodna. Co robić? To pytanie dręczyło ją przez jakieś godziny dopóki jej dusza nie zaczęła żyć swoim życiem a ciało wpadło w stan spoczynku.

Aleja WisielcówWhere stories live. Discover now