Rozdział #2

20 4 0
                                    

- Gdzie jest moja torba, do cholery!?- Usłyszałam za drzwiami krzyk Cody'ego, który właśnie przebiegał przez korytarz.
- A skąd my mamy to wiedzieć co?-
- Julita, proszę cię.
- O co jeśli wolno zapytać?
- Nie, nie wolno Terry!-
- Przestań mi rozkazywać! To że jesteś 2 kreny starszy nie znaczy że możesz to robić!-
- Powiedziałeś "jeśli wolno zapytać", to ci odpowiadam że nie, nie wolno.-

Pomimo tego, że czasem moich braci nie cierpię ich konwersacje są komiczne, więc właśnie przez to że się dusiliśmy ze śmiechu ja i Lyam ledwo mogliśmy pakować swoje rzeczy do waliz. Wtedy przyszedł Harry.

- To jak. Pomoc wam wynieść te meble na śmietnik?-
- Jasne, ale co z piętrowym łóżkiem? Mama mówiła że mamy je zostawić... ale to trochę bez sensu skoro będziemy mieć dwa  osobne pomieszczenia- zauwazyłam.

Tjak. Nowy dom, nowe mieszkanie oraz wreszcie osobne pokoje. Nie to że nie lubię Lyama, o niee. Wprost uwielbiam zachowanie bliźniaka, bo przez swoją nieufność i humor jest komiczny.

- Piętrówkę zostawcie mnie i tacie. Alice i Aga wyrastają już że swojego. Będą miały wasze. Resztę pakujcie do tej torby -
Powiedział i wskazał na jakiś duży worek bo torbą bym tego nie nazwała.
Westchnęłam i zaczęłam pakować tam biurko. (Wiem. Trochę dziwnie brzmi, lecz... Czego się nie robi przed apokalipsą?)

Skończyliśmy pakować się późno w nocy. Położyłam się obok Lyama na pustej podłodze. Od braku mebli wydawało mi się że coś przeleciało, ale to tylko zwidy.

Udało mi się zasnąć jakieś 15 minut później, ale za długo to sobie nie pospałam, bo budził nas tata.
- Lya! Lyam! Wstawaj cię! Musimy uciekać!

Fajnie, fajnie. Daj mi spać. Zaraz. Że co!?
- Czemu?- spytał go brat.
- Nie ma czasu na wyjaśnienia. Do portalu ale już. Bierzcie swoje rzeczy i biegiem. Coś dobija się do wszystkich drzwi!-
Ruszyliśmy się wreszcie z miejsca i skierowaliśmy w stronę portalu.
Tuż przed wejściem przypomniałam sobie coś co jest dla mnie strasznie ważne a o czym zapomniałam zupełnie.

ŚNIEŻKA!

Ona... Została w lesie. Zawróciłam i pobiegłam w stronę pokoju. Mamy tajne przejścia pomiędzy naszymi "domami". Najpewniej zdążę. Ale jak ja mogłam o niej zapomnieć!? To moja przyjaciółka! Dlaczego nie pomyślałam o niej wcześniej? Przecież... Nie. Biegnę do swojej "komnaty" gdy nagle łapie mnie tata. Podnosi i zanosi do portalu. Zaczęłam krzyczeć i się wyrywać. Na nic. Jest za silny, ale mimo to się nie poddaję. Jak już docieramy do wejścia łzy zalewają moje oczy, przez co wszystko mi się rozmazuje.

Nie! To nie może się tak skończyć! Ona musi przeżyć! Musi!

Wtedy tata wszedł ze mną do drugiego świata i posrawił na podłodze. Szybko się wyrwałam i pobiegłam w stronę przejścia. Nie zdążyłam. Zamknęło mi się przed nosem. Nie! Nie, nie, nie, nie! Zaczęłam walić w ścianę, ale bezskutecznie. Dałam upust emocjom i pozwoliłam sobie się wypłakać opierając się o nią.

Moja Śnieżka. Moja kochana, wspaniała Śnieżka. Została tam. W miejscu niebezpiecznym, gdzie mogą ją zabić. Gdzie nic nie jest pewne. Zdążyłabym. Tata nic nie wiedział o naszych przejściach. Ale nie! Nie mógł mi zaufać i musiał mnie zabrać. Straciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu. A wszystko przez to że mi nie zaufał.

- Lya... Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz - Doszedł do moich uszu głos Cody'ego.
- A czy kiedykolwiek straciłeś przyjaciela? Ona może nie żyć! Może teraz być martwa! Nie rozumiesz? - Powiedziałam i szybko pobiegłam na górę.
- Lya! - Mama mnie wołała, ale nie chciałam jej słuchać. Chcę być sama. Bardzo rzadko pragnę samotności, a jak już będę ją chciała to nie na żarty. Znalazłam pomieszczenie z moim imieniem. Weszłam, rzuciłam torbę na podłogę i położyłam się na łóżku. Wzięłam poduszkę po czym zaczęłam w nią płakać. Łzy płynęły mi cały czas i nie chciały przestać. Czułam się okropnie. Przez to że zapomniałam... Jej... Już nie ma. Poprostu... Zniknęła. I to sprawia mi największy ból. Tak długo płakałam, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Green & Black [NIESKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz