Rozdział #4

29 5 0
                                    

- *DRYYYYŃ*. Znowu ten cholernie głośny dźwięk! Może dla ludzi jest zwyczajny, ale halo! Mamy spiczaste uszy! I pomimo tego że są mniejsze od ludzkich to wychwycą zdecydowanie więcej dźwięków. Prawdziwa udręka. Ugh.

Znowu przyszła pani, przedstawiła się i kazała mnie i bratu zająć się sobą. Podobno uczy jakiejś "geografii" czy coś w tym stylu.

Zrobiliśmy jak na poprzedniej lekcji. Weszliśmy, usiedliśmy i zaczęliśmy czytać. Ja Poirot, Lyam Holmes. Rutyna.

~ Ja pierdolę! Spóźnię się! Co ja gadam!? Już się spóźniłem! I to na geografię! Logrey mnie zabije!~usłyszałam i szybko podniosłam głowę, ale wszyscy byli zajęci sobą.

Nieee. To na pewno mi się zdawało. Musiało mi się zdawać, bo nie sądzę żeby człowieki potrafili czytać w myślach. Do tego nie kontrolowanie. Chociaż.. jestem elfem. Nie ludziem. Może oni tak potrafią?

~ Jasna cholera. Nie! Nie potrafią. A ja mam do ciebie parę pytań ~ znowu. Głos który słyszałam był nastoletni, meski i melodyjny. Nieźle, ale jakich niby pytań. I przepraszam bardzo co obcy gościu robi w mojej głowie. Jeeny. Pierwszy dzień w tym domu wariatów a ja już doświadczam telepatii.

~ Nowa? A dziękuję też uważam że mój głos nie jest najgorszy. I szczerze mówiąc nie wiem jakim cudem trafiłaś do mojej głowy, ale właśnie w tej sprawie musimy pogadać ~

Hola, hola. To nie ja weszłam do twojej głowy tylko ty do mojej. I coraz bardziej mam wrażenie że jesteś telepatą.

~ Kurde bo jestem, tylko zawsze jakoś nad tym panuję ~

Co?

Zdziwiłam się. W tej chwili do klasy wpadł chłopak. Zachwiał się, wyprostował i zatrzasnął za sobą drzwi. Miał kasztanowe włosy, błękitne oczy i... Hej, hej, hej. Ten facio co jest mi we łbie to wszystko słyszyy. I teraz też słyszyy. Ale ja jestem sprytniejsza. Nie dowie się co chciałam pomyśleć więc wygrałam! Mucha ha ha ha!

Gdy to pomyślałam szatyn który się spóźnił lekko się zaśmiał. Tylko dlaczego?

~Oczywiście że słyszę. Jak miałbym nie słyszeć~

- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie- powiedział tym samym głosem co ja słyszę w głowie. Taaaak. To by wyjaśniało dlaczego się zaśmiał gdy myślałam o tych muchach. Zaraz. To on!?

- Dlaczego się spóźniłeś? - spytała nauczycielka z niezbyt miłym wyrazem twarzy.
- U lekarza byłem.
- A tak naprawde?
- No mówię że u lekarza. -
- Żarty żartami Blackwood, ale nie musisz się wstydzić że się spóźniłeś. -
- Ale czy to tak trudno zrozumieć że byłem u leka.. -chciał skończyć, ale nie zdążył, bo do sali wparowała pani... Ymm... Miola?
- ...rza

~Viola.~
Weź przestań komentować jazdą moją myśl. Ale dzięki.

- Wpisz mu usprawiedliwienie, u lekarza był. - chłopak uniósł brwi i wskazał rękami na wychowawczynię.

- Dobra, już dobra. A ty nie wytrzeszczaj już tych swoich gał tylko siadaj na miejsce - wskazała na jedną z ostatnich ławek w której siedział wysoki brunet o czekoladowo-czerwonych oczach. Takiego koloru to ja nigdy nie widziałam. Może poprostu ma zbyt ukrwione źrenice? O ile wogule w źrenicach jest krew.

~ Nie ma~
Zaczynasz mnie wkurzać

- Dobra. Dobra.- Szatyn znów się zaśmiał, podniósł ręce w geście obrony i usiadł obok bruneta.

- Twój rekord stary -Powiedział czerwonooki a ja zauważyłam, że nie ma jednego zęba. Ciekawa jestem dlaczego, ale mimo to, wygląda uroczo.

~ Serio?
Tak serio. Nie ty jesteś kobietą.
- Jezu żaden rekord. Mówiłem że byłem u lekarza. Nawet Violka to potwierdziła.
- Taaa. Jasne. Mnie nie oszukasz.

Green & Black [NIESKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz