Budzik zadzwonił równo o 5:50 tak jak go nastawiłam. Przeciągnęłam się na łóżku zadając sobie pytanie jak ja mogłam być tak głupia żeby zgodzić się na bycie asystentką Maćka. Dobra dzięki temu zbliżyliśmy się do siebie i nie uważam go za skończonego idiotę, ale będę musiała przyzwyczaić się do jego trybu życia, no i zakupić dobry kalendarz by wszystko zapisywać. Mam dobrą pamięć jednak nie chciałabym nagle o czymś zapomnieć. Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer do Maćka by ruszył swoją dupe na trening. Jeden telefon, drugi, trzeci i cisza. No ja go kiedyś zamorduje. Gdybym wiedziała gdzie mieszka to wsiadłabym do samochodu i pojechała obudzić go kubłem zimnej wody. Wkurzona poszłam z telefonem do kuchni zrobić sobie śniadanie, mam nadzieję, że będzie miał dobrą wymówkę na to, że zaspał. Zadzwoniłam jeszcze raz nadal cisza. Gdy kończyłam jeść śniadanie przyszedł sms.
Na niego naprawdę nie da się złościć. Może się zbijać, pisać różne rzeczy ale i tak wychodzi z tego cało i masz ochotę go przytulić zamiast zabić. Włączyłam muzykę by umalować się, gdy do kuchni weszła Marysia.
- Późno wczoraj wróciłaś, jak zasypiałam jeszcze Cie nie było - powiedziała ze smutkiem. No tak w końcu obiecałam poświęcać jej więcej czasu.
- Skarbie, przepraszam. Dostałam nowa prace, jestem asystentka Macka. Dzięki temu, pewnie będziesz miała lepsze miejsce na meczach - uśmiechnęłam się. Miałam nadzieje, ze to w jakiś sposób poprawi jej humor. Ona stała jak wryta, chyba ta informacja dochodziła do niej literka po literce. Jakby nie mogla do końca zrozumieć co do niej mowie.
- Cooo? Jezuuuu, moja najlepsza przyjaciółka jest asystentką mojej miłości. Dzwon po lekarza mam zawal - udawała, ze mdleje a obie wybuchnęłyśmy śmiechem. - Jadę do rodziców na weekend, wiec nie rozrabiaj. - zaśmiałyśmy się a ja przytuliłam przyjaciółkę, spoglądając na zegarek, który dał znać ze muszę się pospieszyć.
- Dobra mala, ja się zbieram bo powinnam być razem z Mackiem na stadionie a patrząc na to o której wstał, to na pewno się spóźnię - odpowiedziałam i zabrałam się za makijaż. Nie miałam za dużo czasu wiec postawiłam na prostotę i pobiegłam do pokoju szybko się ubrać.Przed wyjściem sprawdziłam jeszcze czy na pewno zabrałam laptopa i z papierosem w ustach wskoczyłam do samochodu. Droga minęła bardzo szybko o tych godzinach nie ma takiego dużego ruchu. Podjeżdżając pod stadion zauważyłam, ze biały mercedes stoi na parkingu. No tak musiał przecież pokazać, ze potrafi wyrobić się przed asystentka. Weszłam na górę do klubu, gdzie siedziała cala drużyna w dziwnej ciszy. Nie wiedziałam czy coś się stało czy po prostu maja jakaś medytacje przed treningiem. Pisałam rano z Mackiem przecież powiedziałby mi gdyby się coś stało. A może sam dowiedział się dopiero jak przyjechał na miejsce.
- Hej, wszystko w porządku? - zapytałam zmartwiona. Naprawdę wyglądali dziwnie.
- Cii.. próbują połączyć się ze doba mózgami. - zaśmiała się Kasia. - Liszka stwierdził, ze to super odprężenie przed treningiem a ja siedzę tak już od 5 minut i nie mogę powstrzymać się od śmiechu - obie patrzyłyśmy na nich jak na dziwne istoty nie z tej planety. Dziewiątka rozgadanych żużlowców nagle siedzie bez żadnego słowa i nawet nie patrzą na siebie to dziwne. Nagle Przemek stwierdził, ze na dziś koniec i było słychać głośne odetchnięcie z ulgą i szepty, ze nigdy więcej się na to nie zgodzą.
- Hej Zuzia, słuchaj mam zaplanowane przed wyjazdem kilka wywiadów i wyjazd z red bullem. Gdybyś mogla spisać sobie je gdzieś żebyśmy nie zapomnieli. A ja lecę na trening możesz wpaść pododajesz coś na instastory. - podał mi telefon, podając hasło i pobiegł z chłopakami do szatni. Ahh czyli tak to teraz będzie wyglądać, ciągle z Mackiem w trasach. Jednak on powinien wiedzieć, ze nie zawsze dam rade gdzieś z nim jechać, oprócz pracy tutaj mam inne zobowiązania. Usiadłam sobie spokojnie przy stole i zapisywałam wszystkie ważne daty, które ma w kalendarzu. Pierwszy mecz, Wrocław - Unia.. hmm to tam jeździ ten Piotrek. Zuzia skończ i nawet nie próbuj o tym myśleć. Kolejną datą były urodziny Dajany, o pewnie Iwona tez na nie będzie szla. Spojrzałam jeszcze na telefon na razie nie było innych ważniejszych rzeczy wiec zamknęłam kalendarz i udałam się na tor aby pododawać kilka zdjęć dla fanów. Chłopaki dzisiaj oprócz jazdy mieli trochę biegania i skakania. Bardzo dobrze, muszą być w stu procentach sprawni na pierwszy mecz. Powinni pokazać klasę i wygrywać mecze od pierwszego. Nie musiałam dzisiaj siedzieć w sklepie, a Maciek nie miał nic zaplanowane wiec postanowiłam wrócić wcześniej do domu i spędzić w końcu cale popołudnie z Marysia. Gdy wróciłam do domu poczułam zapach gotowanego obiadu. Razem usiadłyśmy i delektowałyśmy się pysznym makaronem z warzywami i kurczakiem a później oglądałyśmy filmy i rozmawiałyśmy no pozna.
Następne dni wcale nie różniły się od pierwszego w nowej pracy po dostaniu awansu. Pobudka rano, telefon do Macka który nie zawsze odbierał za pierwszym razem, treningi i w końcu przyszła ta upragniona sobota. Dzień w którym miałam wrócić do czasów, do których obiecałam sobie, że nigdy nie wrócę. Miałam zamknąć ten etap w swoim życiu i udawać jakby go nigdy nie było. Od rana nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca. Marysia pojechała do domu a ja czułam się w tym mieszkaniu taka samotna. Nie wiedziałam czy chce tej 18 czy możne jednak napisać, ze się rozchorowałam i musimy przełożyć spotkanie na inny termin. Jednak wiedziałam, że tego nie uniknę, Maciek po prostu wszedł by do mnie do domu i siedział u mnie. A tak to przynajmniej wyjdę na dwór. Wyszykowałam się o wiele za wcześnie, spakowałam do torby na wszelki wypadek coś do przebrania gdybym jednak nie miała jak wrócić do domu i przed 18 czekałam już na dworze paląc papierosa za papierosem. Spoglądając na zegarek zobaczyłam, że jest już 18:05, no tak zapomniałam napisać do Maćka sms'a żeby się nie spóźnił. Życie z żużlowcem jest ciężkie, obiecuję sobie, że mój mąż na pewno nie będzie związany z tym szalonym sportem. Kończąc drugiego papierosa zauważyłam, że Maciek zbliża się. Byłam zdenerwowana, chciałam uciec, nie wiedziałam czy będę w stanie opowiedzieć mu o tym wszystkim. Jednak nie było odwrotu, no cóż co będzie to będzie, oby się tylko nie popłakać.
CZYTASZ
Życie o jakim nie marzyłam
AcakCo chciałam to miałam, to dlaczego tak bardzo bałam się mieć akurat to?