Dni stały się monotonne. Każdy dzień w szkole był taki sam a to jakaś kartkówka albo klasówka ,powrót do domu obiad ,zadania domowe i tak minęły mi pierwsze 3 tygodnie szkoły. Z Brettem coraz bardziej się zaprzyjażniam ,ale w ostatnim tygodniu chłopaka nie było w szkole więc postanowiłam do niego napisać i dowiedzieć co się dzije :
Do Brett :
Hej co się dzieje ? Nudno bez ciebie w szkole ; (
Napisałam do chłopaka bo rzeczywiście bez niego nie miałam co robić czy z kim pogadać ,kiedy usłyszałam krótki dźwięk mojego telefonu powiadamiający o nowej wiadomości wzięłam urządzenie i odblokowałam po czym zaczęłam czytać :
Od Brett :
Sorka mała jestem chory ; (
Do Brett :
Mała to jest .... nie moja wina że jesteś wysoki ;-;
Od Brett :
Dobra już spokojnie ,powinienem być w przyszłym tygodniu :*
Czytając wiadomość byłam szczęśliwa ? Nie wiem czym się tak naprawdę cieszyłam w końcu to tylko kolega z klasy. Ale czekajcie przecież on jest zmiennym ( to że inni nie czują mojego zapachu nie oznacza ze ja nie czuje ich ) i oni nie chorują to jest dziwne coś czuję ,że nie mówi mi prawdy i coś się musiało stać i to coś poważnego ale tego kiedyś się jeszcze dowiem nie ze mną takie zagrywki kolego. Kiedy zeszłam do kuchni spotkałam w niej mojego brata więc zaczęłam :
- Ej bro - powiedziałam
- Coś się stało ? - spytał
- Nie wiesz czy coś dzieje się w Beacon Hills ? W sensie z zmiennymi - zapytałam
- Nie wiem nic ,a co ? - znów spytał
- Brett jest zmiennym a nie ma go od tygodnia w szkole i mi wciska ,że jest chory - odpowiedziałam
- No trochę dziwne przecież my nie chorujemy - powiedział
- No właśnie - powiedziałam i oparłam brodę na dłoniach
- Nie ważne zbieraj się to Cię podrzucę do szkoły - mruknął Dav
Gdy to usłyszałam pobiegłam do pokoju wzięłam torbę i poszłam w stronę drzwi gdzie przed wyjściem założyłam buty i udałam się do samochodu.
* kilka godzin później *
Właśnie wracam ze szkoły. Dziś jest piątek więc nie mam co się spieszyć do domu dlatego poszłam przez las. Gdy szłam tak z 10 minut poczułam krew wiec poszłam za zapachem i dotarłam na jakąś polane i zobaczyłam osobę we krwi leżącą na ziemi wiec szybko do niej pobiegłam i gdy zobaczyłam kto to zaczęłam :
- Brett ?! Co ty tu robisz ? Co ci się stało ? - zadawałam pytania jak maszyna
- Val co ty tu robisz ? Jak ty mnie tu znalazłaś ? - spytał tym razem chłopak
Nie widziałam co powiedzieć bo przecież nie uwierzy ,że tak poprostu sobie poszłam na spacer ,że zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka :
- Val co ty tu robisz ? - znów spytał
- No wiesz wracałam do domu i no zobaczyłam kogoś a tym kimś okazałeś się ty - powiedziałam i patrzyłam wszędzie gdzie się dało tylko nie w jego oczy
- Val tu jest niebezpiecznie coś ci się mogło stać - powiedziała chłopak i spróbował się podnieść ale ból mu to uniemożliwiał więc bez zastanowienia siadłam na zimie i złapałam rękę chłopaka bo czym na mojej dłoni pojawiły się czarne żyłki - Jak ty to zrobiłaś ? Przecież jesteś człowiekiem - powiedział chłopak
- Ja no wiesz ... chodź pogadamy u mnie - pomogłam chłopakowi wstać i powoli dotarliśmy do mojego domu i weszliśmy tylnym wejściem
- Ja ty to zrobiłaś przecież jesteś człowiekiem - powiedział
- Muszę Cię opatrzyć - powiedziałam - wzięłam apteczke i dodałam - Chodź
Chłopak powoli szedł ze mną ,kiedy byliśmy u mnie w pokoju kazałam położyć mu się na moim łóżku i zdjełam delikatnie z niego zakrwawioną koszulkę a raczej jej pozostałości. Kiedy zobaczyłam rany lekko się skrzywiłam bo wyglądały okropnie jakby prowadził z kimś walkę na pazury. Zaczęłam oczyszczać rany na co chłopak syczał cicho ,kiedy rany były odkarzone posmarowałam je delikatnie maścią która przyspieszy ich gojenie po czym nałożyłam na nie opatrunki i owinełam bandażem ,gdy skończyłam chłopak znów zaczął :
- Dziękuję - powiedział
- Nie ma za co - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam
- A teraz powiedz jak odebrałaś mi ból skoro jesteś człowiekiem - powiedział chłopak
- Ja jestem ... - spuściłam głowę - kojotołakiem - powiedziałam na jednym tchu
- Jak to przecież bym cie wyczuł - zaczął - przecież to niemożliwe
- To jest możliwe ,bo noszę wisior który maskuje mój zapach - powiedziałam i zajęłam naszyjnik
- Val - powiedział i złapał moją twarz w dłonie - popatrz na mnie
I w momencie kiedy nasze tęczówki się spotkały zmieniły kolor na bordowy. Wypełniło mnie uczucie spokoju i bezpieczeństwa ...
I mamy kolejny rozdział do następnego 😘
CZYTASZ
New Life | Brett Talbot
FanfictionChłopak był popularny, towarzyski i przystojny ... Dziewczyna była ładna, ale po przeniesieniu się do nowej szkoły stała się szarą myszką ... Dziękuję za okładkę Vici ❤