#5

457 20 5
                                    

Dni stały się monotonne. Każdy dzień w szkole był taki sam a to jakaś kartkówka albo klasówka ,powrót do domu obiad ,zadania domowe i tak minęły mi pierwsze 3 tygodnie szkoły. Z Brettem coraz bardziej się zaprzyjażniam ,ale w ostatnim tygodniu chłopaka nie było w szkole więc postanowiłam do niego napisać i dowiedzieć co się dzije :

Do Brett :

Hej co się dzieje ? Nudno bez ciebie w szkole ; (

Napisałam do chłopaka bo rzeczywiście bez niego nie miałam co robić czy z kim pogadać ,kiedy usłyszałam krótki dźwięk mojego telefonu powiadamiający o nowej wiadomości wzięłam urządzenie i odblokowałam po czym zaczęłam czytać :

Od Brett :

Sorka mała jestem chory ; (

Do Brett :

Mała to jest .... nie moja wina że jesteś wysoki ;-;

Od Brett :

Dobra już spokojnie ,powinienem być w przyszłym tygodniu :*

Czytając wiadomość byłam szczęśliwa ? Nie wiem czym się tak naprawdę cieszyłam w końcu to tylko kolega z klasy. Ale czekajcie przecież on jest zmiennym ( to że inni nie czują mojego zapachu nie oznacza ze ja nie czuje ich ) i oni nie chorują to jest dziwne coś czuję ,że nie mówi mi prawdy i coś się musiało stać i to coś poważnego ale tego kiedyś się jeszcze dowiem nie ze mną takie zagrywki kolego. Kiedy zeszłam do kuchni spotkałam w niej mojego brata więc zaczęłam :

- Ej bro - powiedziałam

- Coś się stało ? - spytał

- Nie wiesz czy coś dzieje się w Beacon Hills ? W sensie z zmiennymi - zapytałam

- Nie wiem nic ,a co ? - znów spytał

- Brett jest zmiennym a nie ma go od tygodnia w szkole i mi wciska ,że jest chory - odpowiedziałam

- No trochę dziwne przecież my nie chorujemy - powiedział

- No właśnie - powiedziałam i oparłam brodę na dłoniach

- Nie ważne zbieraj się to Cię podrzucę do szkoły - mruknął Dav

Gdy to usłyszałam pobiegłam do pokoju wzięłam torbę i poszłam w stronę drzwi gdzie przed wyjściem założyłam buty i udałam się do samochodu.

* kilka godzin później *

Właśnie wracam ze szkoły. Dziś jest piątek więc nie mam co się spieszyć do domu dlatego poszłam przez las. Gdy szłam tak z 10 minut poczułam krew wiec poszłam za zapachem i dotarłam na jakąś polane i zobaczyłam osobę we krwi leżącą na ziemi wiec szybko do niej pobiegłam i gdy zobaczyłam kto to zaczęłam :

- Brett ?! Co ty tu robisz ? Co ci się stało ? - zadawałam pytania jak maszyna

- Val co ty tu robisz ? Jak ty mnie tu znalazłaś ? - spytał tym razem chłopak

Nie widziałam co powiedzieć bo przecież nie uwierzy ,że tak poprostu sobie poszłam na spacer ,że zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka :

- Val co ty tu robisz ? - znów spytał

- No wiesz wracałam do domu i no zobaczyłam kogoś a tym kimś okazałeś się ty - powiedziałam i patrzyłam wszędzie gdzie się dało tylko nie w jego oczy

- Val tu jest niebezpiecznie coś ci się mogło stać - powiedziała chłopak i spróbował się podnieść ale ból mu to uniemożliwiał więc bez zastanowienia siadłam na zimie i złapałam rękę chłopaka bo czym na mojej dłoni pojawiły się czarne żyłki - Jak ty to zrobiłaś ? Przecież jesteś człowiekiem - powiedział chłopak 

- Ja no wiesz ... chodź pogadamy u mnie - pomogłam chłopakowi wstać i powoli dotarliśmy do mojego domu i weszliśmy tylnym wejściem

- Ja ty to zrobiłaś przecież jesteś człowiekiem - powiedział

- Muszę Cię opatrzyć - powiedziałam - wzięłam apteczke i dodałam - Chodź

Chłopak powoli szedł ze mną ,kiedy byliśmy u mnie w pokoju kazałam położyć mu się na moim łóżku i zdjełam delikatnie z niego zakrwawioną koszulkę a raczej jej pozostałości. Kiedy zobaczyłam rany lekko się skrzywiłam bo wyglądały okropnie jakby prowadził z kimś walkę na pazury. Zaczęłam oczyszczać rany na co chłopak syczał cicho ,kiedy rany były odkarzone posmarowałam je delikatnie maścią która przyspieszy ich gojenie po czym nałożyłam na nie opatrunki i owinełam bandażem ,gdy skończyłam chłopak znów zaczął :

- Dziękuję - powiedział

- Nie ma za co - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam

- A teraz powiedz jak odebrałaś mi ból skoro jesteś człowiekiem - powiedział chłopak

- Ja jestem ... - spuściłam głowę - kojotołakiem - powiedziałam na jednym tchu

- Jak to przecież bym cie wyczuł - zaczął - przecież to niemożliwe

- To jest możliwe ,bo noszę wisior który maskuje mój zapach - powiedziałam i zajęłam naszyjnik

- Val - powiedział i złapał moją twarz w dłonie - popatrz na mnie

I w momencie kiedy nasze tęczówki się spotkały zmieniły kolor na bordowy. Wypełniło mnie uczucie spokoju i bezpieczeństwa ...

I mamy kolejny rozdział do następnego 😘

New Life | Brett Talbot Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz