#7

403 20 2
                                    

Iż był piątek to mogłam sobie pozwolić na posiedzenie u Bretta do trochę późniejsze godziny. Kiedy wróciłam do domu rozpakowałam zakupy po czym wzięłam prysznic i poszłam spać .

* sen *

Byłam z Brettem chodziliśmy po mieście i wg. Nagle ktoś mnie złapał  mnie od tyłu i przystawił pistolet do skroni a Brettowi podał strzykawke z jakąś substancją i powiedział ze albo to sobie wstrzyknie albo ten ktoś mnie zabije ,krzyczałam żeby Brett tego nie robił ,zaczęłam płakać ale popatrzył na mnie tymi swoimi oczami i wstrzyknie to sobie nagle ten ktoś mnie puścił a Brett w tym czasie upadł ja szybko do niego pobiegłam i zaczęłam coś do niego gadać nagle z nikąd pojawił się Liam ,stwierdziliśmy że musimy iść do Detona wiec ,że byłam kojotem to wzięłam go na ręce ( moje pomysły są pojebane wiem ) i zaczęłam biec z nim po drodze stwierdziłam że zwolnie i zobaczę czy zareaguje na mój pocałunek zareagował całowaliśmy się a na mojej twarzy pojawiły się małe czarne żyłki po czym znów zaczęłam biec ale poprosiłam żeby złapał moją rękę ...

Budzę się cała mokra a moje serce wali jak oszalałe ,ten koszmar był bardzo realistyczny i wydawało mi się ,że Brett naprawdę to dla mnie zrobił. Kiedy trochę się uspokoiłam wzięłam telefon i po odblokowaniu okazało się że jest 05:09 więc stwierdziłam ,że spróbuję jeszcze usunąć ale za cholerę nie mogłam tego zrobić więc stwierdziłam że obejrzę odcinek ' The nine lives of Chloe King ' który ostatnio zaczęłam oglądać i bardzo go polubiłam. Gdy oglądałam 6 odcinek 1 sezonu serialu mój telefon rozbrzmiał a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie uśmiechniętego Bretta ,więc bez zastanowienia odebrałam po czym usłyszałam :

- Kochanie stało się coś ,że już nie śpisz ? - zapytał chłopak z troską w głosie

- Nic poprostu miałam koszmar - powiedziałam lekko się śmiejąc

- Oh to dobrze myślałem ,że coś się stało tak Ci serce waliło ,że aż u mnie było słychać - powiedział również ze śmiechem

- Aż tak o matko - powiedziałam szeptem

- Nic się nie stało ,masz dziś czas ? - spytał

- Chyba nie mam żadnych planów - odpowiedziałam

- To przyjadę do ciebie o 11 - powiedział i zakończył połączenie

Gdy skończyłam rozmowę z chłopakiem była już 8 więc stwierdziłam ,że mogę iść i zrobić śniadanie dla mnie i brata. Gdy byłam w kuchni zrobiłam ciasto na naleśniki i zaczęłam je smażyć , gdy kończyłam usłyszałam w kuchni głośne ziewanie i odrazu widziałam ,że to David więc usmażyłam ostatnie porcję ciasta po czym postawiła talerz z naleśnikami na wyspę przy której siedział brat ,wciągnęłam jeszcze talerze i zrobiłam herbatę i także usiadłam do stołu gdzie zobaczyłam syrop klonowy ,nutelle oraz dżem którego wcześniej nie widziałam wiec pewnie Dav je wyciągnął. Przez kilka minut siedzieliśmy w ciszy i delektowaliśmy się naleśnikami aż odezwał się mój brat :

- Sis czemu w koszu było pełno gazy z krwią ? - spytał

- Bestia zaatakowała Bretta i no tak wyszło ,że zrobiłam mu opatru... - nie dokończyłam bo Dav mi przerwał

- BESTIA ?! TA BESTIA O KTÓREJ MYŚLĘ ?!TUTAJ ?! NIC CI SIĘ NIE STAŁO ?! DLACZEGO NIE POWIEDZIAŁAŚ WCZEŚNIEJ ?! - zaczął drzeć mordę Dav

- Tak bestia. Tak ta o której myślisz.Nie tutaj tylko w lesie. Nic mi się nie stało bo znalazłam Bretta w L.E.S.I.E. I no nie było Cię a wszytko było dobrze. - powiedziałam

- Jesteś głupia sis wiesz ,że nie darowałbym sobie jakby coś ci się stało - powiedział chłopak i podszedł do mnie żeby mnie przytulić

- Nic mi się nie stało braciszku - powiedziałam i się w niego wtuliłam - nie zostawię Cię nigdy - dopowiedziałam

- Mam nadzieje Val - powiedział i wrócił na swoje miejsce

- Dav czy byłoby źle jeżeli znalazłabym mate ? - spytałam na co chłopak zadławił się powietrzem

- Jak ? Co ? Gdzie ? Kiedy?  COOO - rzucał pytania jak karabin maszynowy

- No znalazłam mate - powiedziałam i zaczęłam bawić się widelcem

- Kto to ? Z zapytał oszołomiony

- Brett - powiedziałam i spuściłam głowę

- To wspaniale lubię tego gościa ,więc macie moje błogosławieństwo ale nie chce jeszcze zostać wujkiem - powiedział i zaczął grozić mi palcem śmiejąc się

- Masz moje słowo ,że narazie nie zostaniesz nim jak narazie - mówię że śmiechem

Gadamy tak jeszcze trochę dopóki nie rozbrzmiewa dzwonek informujący ,że ktoś przyszedł dlatego wstaje i idę otworzyć drzwi a to co za nimi widzę przyprawia mnie prawie o zawał ...

No i mamy kolejny rozdział i nawet mini maraton 😀

New Life | Brett Talbot Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz