5

1.4K 112 28
                                    

*Narrator*

Minou obudził się,  gdy łóżko pod nim zaskrzypiało. 
Sylwestrian właśnie wstał z mebla w celu przebrania się...
.. Światło delikatnie drażniło kocie oczy.

Kotołak zszedł z łóżka i zaczął dreptać po pokoju,  podziwiając panele.  Choć tak naprawdę po prostu nie chciał patrzeć na swojego właściciela,  który bądź co bądź, właśnie bezwstydnie zmieniał ciuchy....
...

Po szybkim śniadaniu i zamienieniu jeszcze kilku słów z Cecylią udali się do auta i do sklepu w celu "zakupu najważniejszych rzeczy dla kotów". Właściwie jedynym co mężczyzna wybrał dla swojego pupila było posłanie, drapak, dwie miski i specjalny szampon dla kotów...
...

Droga samochodem minęła bardzo spokojnie.  Minou mimo,  że był podekscytowany nie chciał robić mężczyźnie problemów. Kiedy przekroczyli próg domu, kotołakowi aż pyszczek się otwarł z wrażenia. 
Był w tym momencie chyba najszczesliwszym przedstawicielem swojego gatunku na świecie. 
Po prostu nie mógł uwierzyć,  że dostąpi zaszczytu mieszkania w takim miejscu jak dom pana Sylwestriana.

- Minou rozejrzyj się.  Ja muszę iść dzisiaj do lekarza.  Bądź grzeczny- powiedział mężczyzna odkładając wszystkie rzeczy na ziemię i opuszczając posiadłość...
...

Kotołak postanowił zwiedzić budynek,  aby się w nim nie zgubić.  Dom był dla niego prawie jak labirynt. Przemierzał korytarze co chwila trafiając na jakieś drzwi. Kuchnia,  rozległy salon, schody do piwnicy w której jest siłownia i kotłownia*.
Wolał z tamtąt wyjść aby się nie ubrudzić od popiołu.  Dalej kontynuował swoją podróż natrafił na łazienkę, gabinet, pokój zamknięty na klucz oraz schody na górę.  Po pokonaniu dla niego istnego Mont Everest dotarł na piętro,  na którym znajdowały się dwie sypialnie,  pokój gościnny,  łazienka i kolejne pomieszczenie zamknięte  na klucz.  Z jednej z sypialni prowadziły drzwi na taras...
...

Po skończonym zwiedzaniu kotek był  wykończony, więc położył się na puchatym dywanie obok jednego z łóżek i zasnął.......
....

W tym czasie pan Sylwestrian właśnie podjechał pod klinikę lekarską. Odebrał swój numerek i usiadł pod gabinetem, czekając cierpliwie w kolejce, która jak prawie zawsze liczyła więcej niż 7 osób. 

Kiedy w końcu nadeszła jego kolej wszedł do gabinetu doktora Paula. Starszy lekko siwy pan w białym fartuchu. Mężczyzna kazał pacjentowi usiąść i wykonał podstawowe badania.  Osłuchał go,  zmierzył puls, tentno,  pobrał krew aby sprawdzić cukier.
Następnie powiedział:

- Wszystko w normie panie Sylwestrze. Jest pan zdrowiutki. Następna wizyta za pół roku,  chyba, że coś się będzie działo to należy bezzwłocznie przyjechać. Rozumiemy się?

- Tak.  Jak zwykle doktorze.- przytaknął i opuścił gabinet lekarza.

Naprawdę nie lubił tamtego miejsca.  Niestety zmuszony był do co półrocznych wizyt tam...
...

Wróciwszy do domu zajął się szukaniem swojego kotka.  Kiedy odnalazł zwierzątko znów został oczarowany jego widokiem.
Mały słodki kiciuś drzemał sobie na dywanie. Mężczyzna był po prostu pewny,  że ten widok był by w stanie skruszyć i ogrzać nawet najtwartsze i najzimniejsze serce.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - --

*kotłownia- chodzi mi o to miejsce gdzie jest piec.  Nie jestem pewna czy tak to się nazywa.
Jeżeli się mylę i to miejsce nazywa się inaczej to powiedzcie a zmienię.

Komentowanie nie boli serio.
Chętnie sobie poczytam.

Macie już jakieś teorię spiskowe?

Chaton-kotekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz