Jak nazwać moją wrodzoną pasję i zamiłowanie do mojej miłości - matematyki?
Oh, myślę, że byłby to synonim wyrażenia "pasmo niepowodzeń", bowiem już po pierwszych minutach usilnych prób rozwiązania zadania, nie radzę sobie z nim zupełnie i zaczyna do mnie powoli docierać, że o wyjeździe z domu Twan (na którego po cichu liczyłam) nie ma nawet mowy.
- Czego w tym nie rozumiesz? To przecież najprostszy przykład. - Nie dowierza mężczyzna, zaczynając od nowa mi tłumaczyć sposób, w jaki powinnam wykonać ćwiczenie.
Obserwuję jego silne dłonie, sunące opuszkami palców po kartkach podręcznika i myślami odpływam bardzo daleko.
- Halo? Słuchasz mnie? - Unosi lewą brew i lubieżnie się uśmiecha. - No to już wiem, czemu nie rozumiesz.
Wyrywam ołówek z jego dłoni i zaczynam rozwiązywać przykład. Robię go w zaskakująco i jak na mnie - rekordowo szybkim czasie, a w dodatku prawidłowo.
- A teraz jedźmy gdzieś, proszę. - Błagam, a brunet spogląda raz po raz na kartkę i na mnie.
- Jak to zrobiłaś? - Marszczy brwi. - Mówiłaś, że nie rozumiesz.
- Nie rozumiałam. - Wzruszam ramionami. - Po prostu jestem naprawdę zdesperowana, żeby gdzieś pojechać. Nie lubię siedzieć w czterech ścianach. - Zakładam dłonie na klatce piersiowej i naburmuszam się.
- Widzimy się trzy razy w tygodniu u mnie i pięć razy w tygodniu - dwa razy dziennie w moim samochodzie od poniedziałku do piątku. Będzie jeszcze na to czas, spokojnie.
Uświadamiam sobie, że ma rację, więc nieco się uspokajam.
- Porozmawiajmy o czymś. Nudzi mi się. - Marudzę i schodzę z krzesła. Obchodzę uważnie gabinet, przeglądam stosy książek i papierów na półkach. - Nigdy nie chciałeś tego posprzątać? - Wytykam palec na porozrzucane wokół nas kawałki papieru.
- Nie lubię mieć czysto przy biurku. - Wzrusza ramionami. - Łatwiej mi się skupić przy bałaganie. To absurdalne, wiem.
Przytakuję powoli głową i z uznaniem przeglądam płyty przy odtwarzaczu muzyki. Naciskam jakiś przycisk i po chwili słyszę spokojną, radosną melodię, przy której wręcz się rozpływam.
- To jest... Wow. Piękne. - Wzdycham rozmarzona.
- Jedna z jego starszych płyt. - Przejeżdża palcem po zakurzonej książce. - To był mój pierwszy podręcznik od matematyki.
- Co? - Dziwię się. - Kolekcjonujesz takie rzeczy? To... Bardzo dziwne i zarazem urocze, panie Hughs.
- Wolałbym, gdybyś mówiła do mnie "tatusiu". - Opiera dłoń o ścianę za moją głową, zbliżając się jednocześnie twarzą w moim kierunku.
- Mm, nie wiem. Muszę to przemyśleć. - Oddycham bardzo szybko, czuję jego oddech na moim czole i...
- To co? Wiśniowa? - Wymija mnie, jak gdyby nigdy nic i przechodzi do dużego pomieszczenia.
Robi mi się przykro, ale wiem, że postępuję słusznie. Jest znacznie za wcześnie. Nie czuję się jeszcze gotowa, parę dni temu jeszcze go nawet nie znałam. To zadziwiające, że wydarzyło się między nami tyle w tak krótkim czasie.
To, co robimy nie jest normalne.
To jest chore.
I właśnie ten fakt sprawia, że jednocześnie jest cholernie pociągające.Przysiadam cicho na stołku, odbieram puszkę z napojem i spuszczam wzrok na blat. Mężczyzna siada obok mnie i znów przechodzą mnie dreszcze. Jego bliskość doprowadza mnie do szału, więc delikatnie się odsuwam.
CZYTASZ
Ujarzmić ogień
RomanceCharlotte Sophie Cruise jest szesnastolatką delikatną jak płatek róży. Ma średniej długości, blond włosy, zielone oczy i... Tonę za krótkich spódniczek. Dobrze się uczy, uczęszcza do miejscowego liceum w Leeds, w którym z gramatyki języka ojczystego...